♤3♤

75 9 2
                                    

Saja została odprowadzona do komnaty przez Carlosa. Nie zamienili ani jednego słowa. Nie spojrzała nawet na sekundę w jego oczy. Carlos czuł, że jej gniew zastąpił smutek i obojętność. Nie miał pojęcia co zrobić.  Kiedy usiadła na łóżku w swojej komnacie po chwili poduszkę obsypały płatki róż. Ułożyły się w jedno słowo.

PRZEPRASZAM

–Co mi z twoich przeprosin, Carlosie –szepnęła sama do siebie. –Skoro trafiłam z jednej pułapki w drugą. Kiedy po jej policzku spłynęła łza, poczuła ona delikatny dotyk dłoni na swoim policzku. Podniosła głowę i spojrzała prosto w fioletowe oczy Carlosa.

–Nie umiem się zwierzać. Nie umiem mówić o swojej przeszłości, bo nie była niczym czym warto by się chwalić. Nie umiem też kochać, ale ty...ty sprawiasz, że moje zimne serce topnieje. Jeśli tylko dasz mi szansę to udowodnię ci, że jesteś przy mnie bezpieczna. Nauczę się rozmawiać tak jak tego pragniesz. Tylko nie płacz z mojego powodu, bo to najgorsze katusze jakie przyszło mi znieść– jego głos był pełen troski, miłości i smutku. 

Saja wpatrywała się w niego dłuższą chwilę. Wtulała policzek w jego dłoń i nie chciała by ją odsunął. W końcu sama dotknęła jego twarzy i przybliżając się przywarła wargami do jego ust.

–Zależy mi na tobie. Chcę, bardzo chcę ci zaufać, ale mi na to nie pozwalasz. Powiedz, jeśli to wszystko to tylko iluzja to błagam powiedz mi teraz nim całkiem oddam ci swoje serce – odparła nie patrząc mu w oczy.

Delikatnym ruchem wskazującego palca uniósł jej podbródek i spojrzał na nią ze spokojem.

–Nie zrobiłbym niczego, co by Cię zraniło. Mam gdzieś tą całą zemstę. Mam gdzieś Aro i jego ludzi. Liczysz się dla mnie tylko ty i musisz być bezpieczna. To jedyny cel jaki od tej pory mam–odparł szczerze.

–To dobrze –odparła i pocałowała go z taką siłą, że Carlos poczuł się jakby uderzyło w niego tsunami. Przerzucił nogi przez jej biodra i dalej całując przycisnął jej dłonie do poduszki.

–Jesteś moją najpiękniejszą iluzją –wyszeptał jej wprost do ucha i pozostawił po sobie tylko aromat róż nagle rozpływając się w powietrzu.

–A Ty jesteś irytującą rzeczywistością –odparła oddychając szybko, a po chwili uśmiechnęła się do siebie. –I przez to się w tobie zakochuję– dodała wtulając się w pościel w miejscu, gdzie był jeszcze przed sekundą.

Carlos nie miał ochoty zostawiać Saji w tak ekscytującym momencie, ale Diego wtargnął niepostrzeżenie do jej pokoju i przyglądał się im bezczelnie co doszczętnie wyprowadziło Carlosa z równowagi. Na szczęście w porę roztoczył swą iluzję, by Saja go nie dostrzegła.

Kiedy wyszedł z Diego za drzwi zamachnął się i uderzył brata w twarz. Ten zrobił krok w tył i zaśmiał się cicho.

–Ach jak zwykle jesteś nie delikatny. Nie wiedziałem, że ty i Saja jesteście parą. Wybacz mój brak taktu –odparł udając zakłopotanie.

–Czego Ty chcesz Diego?

–Obiecałeś mi zemstę na Volturie. Ona jest potężna. Dlaczego nie ruszymy na te kreatury? Chce zabić ich tak jak oni zabili Samuela i Eleonor!–warknął.

–Saja nie ma wiedzy na temat tego co potrafi. Jest świeża. Nie można jej narażać. Musimy nauczyć ją kontroli, a wtedy zrobimy to czego tak pragniesz i ruszymy naszą armią na Volterę.

Look backOnde histórias criam vida. Descubra agora