IV

0 0 0
                                    

16 kwietnia, Godzina 13:52
Przedmieścia, ulica Kwiatowa
 
Bukens i Mielonka idąc powolnym krokiem szukają wzrokiem numerka „112”. Jak na dobrą pogodę wszyscy siedzieli w swoich domach, a na ulicy było tylko widać dziewczyny.

- Tych domów jest pełno. To jest jak szukanie igły w stogu siana – powiedziała Bukens.

- Bez przesady. Jesteśmy blisko numeru „100”, czyli niedługo będziemy przy „112” – uspokoiła Mielonka.

- Popatrz tam – Bukens wskazała palcem na opuszczony i zniszczony dom.

Budynek miał zniszczone okna, ściany były pokryte mchem oraz próchnicą, a dach ledwo co się trzymał. Na budynku widniała tabliczka z numerkiem „112”. Budynek był koloru ciemnego błękitu z czarnym dachem.

- No chyba on nie mówi poważnie – powiedziała Mielonka.

- Zawsze mówili, żeby nie oceniać książki po okładce – odparła Bukens.

- Może pomyliły mu się adresy? No wiesz, z tego całego zaginięcia jego córki mogło mu się coś pomylić. Nie wiem jak ty, ale ja wolałabym spotkać się już w naszym biurze - powiedziała Mielonka z odrobiną strachu.

- Może zobaczymy, czy ktoś jest w środku? – zaproponowała Bukens.

- W sumie można spróbować. Co nam szkodzi.

- Zdrowie? Haha – zaśmiała się Bukens.

- Bardzo śmieszne – powiedziała z poirytowaniem Mielonka.

- Przecież wiesz, że żartuje – przeprosiła Bukens.

Dziewczyny ostrożnym krokiem podchodziły do drzwi rozglądając się dookoła. Spojrzały się na dzwonek do drzwi, a później na siebie. Bukens dawała znaki, żeby to Mielonka otworzyła. Mielonka wzięła głęboki wdech i zadzwoniła dzwonkiem. Rozbrzmiał dźwięk dzwonka, który już miał swoje lata. Czekają... cisza... nikt nie otwiera.

- Może pomyliła mu się godzina i go nie ma? – zapytała Bukens.

- Jest godzina 14:05, powinien czekać na nas w środku – powiedziała Mielonka i chwyciła za klamkę próbując otworzyć drzwi.

- Ani drgną. Zamknięte.

- Poczekamy z 5 minut, zostawimy kartkę o kontakt i wrócimy do siebie. Tak będzie najlepiej – oznajmiła Mielonka.

- Okej, w porządku. Tak będzie najlepiej – zgodziła się Bukens i po chwili zapytała – Może chcesz się trochę tu rozejrzeć?

- Można sprawdzić podwórze. Może akurat tam siedzi.

Dziewczyny ruszyły w stronę furtki prowadzącej na drugie podwórko gdy nagle... Bukens zauważyła coś niepokojącego.

- Schowaj się! – szepnęła Bukens chwytając Mielonkę za bluzkę i ciągnąc ją za krzak – Spójrz tam – wskazała palcem na zamaskowaną osobę, na drugim podwórku.

Była ona ubrana w czarną bluzę z dziwnym symbolem na plecach. Ten symbol przypominał drzewo i był koloru białego. Osoba ta miała jeszcze na sobie ciemnobrązowe spodnie oraz maskę, która nie miała na sobie nic. Dziewczyny lekko się przestraszyły, ale będąc za krzakiem, czuły się bezpiecznie.

- Kto to może być? – zapytała szeptem Mielonka.

- Nie mam pojęcia – nagle postać zauważa chowające się za krzakiem dziewczyny – Ale wiem na pewno, że nie jest mile nastawiony.

- W nogi! – krzyknęła Mielonka.
Dziewczyny jak najszybciej próbowały uciekać, ale podejrzany zbir nie chciał dać za wygraną i pobiegł za nimi. Mielonka odwróciła się za siebie i zobaczyła biegnącą za nimi czarną postać.

- On jest za nami! – ostrzegła Mielonka.

- Za nami!? – zapytała ze strachem Bukens odwracając się by upewnić się czy tak jest. – O matko! On jest za nami!

- No przecież mówię!

- Musimy go zgubić. Zanim nas dorwie i nie wiadomo co zrobi.

- Szybko! Na ulicę świętego Blofka Donejtora! Tam go zgubimy – powiedziała Mielonka.

Dziewczyny skręciły na przedmieścia na ulicy św. Blofka Donejtora, pobiegły w stronę pierwszego lepszego ogródka i schowały się za żywopłot. Zbir biegł dalej do przodu myśląc, że uciekły one właśnie w tamtą stronę wzdłuż ulicy. Mielonka ostrożnym ruchem wyjrzała zza krzaka by się rozejrzeć.

- Zgubiliśmy go? – zapytała dysząc ze zmęczenia Bukens.

- Tak, tak mi się wydaje. Uff. Nawet nie chcę wiedzieć, jak blisko byliśmy – powiedziała z ulgą Mielonka.

- Może najlepiej będzie jak wrócimy do biura i ustalimy parę spraw. Po pierwsze: kim był ten typek? Po drugie: gdzie jest i czym się zajmuje Kosirz?

- Świetny pomysł Bukens. Tylko jak będziemy wracać, powinnyśmy być ostrożne. Najlepiej będzie, jak będziemy mieć jakiś kamuflaż.

- Robi się powoli ciemno, więc mamy pewną przewagę. Po prostu chodźmy i w razie czego spróbujemy się schować. Mamy kawałek drogi, nie powinno być problemów.

- Mam nadzieję, że ich nie będzie. Okej, idziemy.

Dziewczyny z jak największą czujnością szły w kierunku miasta do swojego biura. Czując, jak serce bije tak szybko, że mało co nie wyskoczy, dziewczyny miały dużą dawkę adrenaliny. Miały nadzieję, że to nigdy się nie powtórzy... Zobaczymy...

Detektyw Bukens i MielonkaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang