XI

0 0 0
                                    

Godzina ?¿?¿
Miejsce nieznane
 
Ciemność. Niczego nie widać. Nie wiadomo gdzie są nasi bohaterowie, ale może jest cień szansy, że jeszcze ktoś ich zobaczy. Słychać jak ktoś się przebudza... czyli jednak. Nikt nie zginął... na razie.

- Och... moja głowa. G-gdzie jestem. e... E?! Nie mogę się ruszyć! – obudziła się Mielonka i próbowała w jakikolwiek sposób ruszyć się z miejsca, lecz bez skutku. W ten usłyszała Bukens jak mówi:

- M-Mielonka... c-czy to ty?

- Bukens? Ty żyjesz! Tak się cieszę, że cię słyszę. Gdzie my jesteśmy? – zapytała Mielonka.

Było słychać w jej głosie, że była kompletnie wyczerpana. Nie miała siły.

- Nie wiem... pamiętam tylko, jak coś mnie sparaliżowało, nie mogłam się ruszyć i zemdlałam. Oni wiedzieli, że tu jesteśmy. Tylko skąd? – zapytała Bukens.

Dziewczyny usłyszały kolejną budzącą się osobę. Tą osobą był Viasu. Przebudzał się powoli i coraz bardziej odzyskiwał świadomość.

- O mamo... Co to było... Co się stało... – w końcu się przebudził i przemówił.

- Viasu? To ty? – zapytała Mielonka.

- Kto to mówi? Mielonka? To ty? – zapytał.

- Tak to ja, jak się czujesz? Pamiętasz coś?

- Jakoś dziwnie się czuję i nie do końca pamiętam co się stało. Pamiętam tylko... jak nagle stojąc i patrząc się na uwięzionych ludzi upadłem, bo czymś dostałem w głowę. Ale nie wiem kto to zrobił i gdzie nas zabrał – powiedział zasmucony, po czym dodał – to moja wina...

- Co... nie... dlaczego tak mówisz? – zapytała Bukens.

- Bo jakbym was nie zaprowadził do fabryki, prawdopodobnie byśmy wszyscy siedzieli bezpieczni w budynku...

- ... i nie dowiedzielibyśmy się gdzie są zaginieni ludzie? Przecież mieliśmy za zadanie ich odnaleźć... znaleźliśmy ich... wiemy, że żyją i to jest ważne. Nie znamy planu Wierzby, ale prędzej czy później się tego... – Mielonka przerwała.

Usłyszała jakby ktoś otwierał prawdopodobnie drzwi. Wszystkie oczy skupiły się na lekkim świetle dochodzącym z zewnątrz. Powoli światło było mocniejsze i po chwili, gdy drzwi się otworzyły, ujrzeli oni postać. Zapaliło się światło w pomieszczeniu, w którym znajdowali się nasi bohaterowie. Dziewczyny nie wiedziały, kim jest tajemnicza postać, stojąca przed uwięzioną trójką, lecz Viasu doskonale wiedział, kim jest ta osoba. Był to Wierzba we własnej osobie.

- Witamy naszych gości. Cieszę się, że już nie śpicie – spojrzał się na dziewczyny – aa... my dziewczęta się nie znamy... mówią mi... Wierzba. Tylko nieliczni wiedzą, kim naprawdę jestem. Wasz... „kolega” się do nich zalicza. Macie pewnie wiele pytań... Kim naprawdę jestem? Dlaczego porywam ludzi? Cóż... odpowiedzi są proste... Kim jestem? Jestem człowiekiem, który nie lubi przegrywać. A... dlaczego porywam ludzi? To proste... dla... zemsty.

- Co oni ci zrobili? – zapytała Bukens.

- Oni? Ha... oni mnie... porzucili dla kogoś innego... kogoś... ważniejszego dla nich... dla Sylwii, która nazywana jest przez nich... Sawa... mam już tego DOŚĆ! Ona była dla mnie wszystkim. Lubiłem ją jak najlepszego przyjaciela, tak samo jak ich. Ale... gdy ona uznała, że jestem dziwny i postanowiła się już do mnie nie odzywać... nie rozmawiać ze mną... oni poszli za nią... nie za mną... postanowiłem zemstę... zniszczę na jej oczach wszystko i wszystkich, których kochała. Niech zobaczy.. jak to jest stracić wszystko na czym jej najbardziej zależało. NIECH POCZUJE MÓJ GNIEW!

Detektyw Bukens i MielonkaWhere stories live. Discover now