X

0 0 0
                                    

17 kwietnia, Godzina 13:37
Fabryka soku z wierzby firmy „Wierzba”
 
Nasze bohaterki oraz Viasu dotarli na miejsce. Czekała ich jeszcze próba przedostatnia się do środka budynku. Mielonka miała nadzieję, że uda im się poznać wszystkie niewyjaśnione sprawy oraz że wyjdą z tego cało. Zakradli się oni na tyły fabryki i weszli tylnymi drzwiami. Na szczęście bez żadnych problemów. Znajdowali się w magazynie, gdzie przechowywane były wszystkie wyprodukowane już soki z wierzb, które w rzeczywistości nimi nie były.

- Tu są przechowywane, gotowe już do wysyłki, trucizny – powiedział Viasu.

- Nie mogą one dotrzeć do odbiorców – powiedziała Mielonka.

- Lista chyba jest w tym laptopie – powiedział Viasu, podchodząc do laptopa leżącego na biurku w rogu pomieszczenia – Tak, to jest to, o czym myślałem – dodał.

- Chodźmy dalej, może uda nam się znaleźć zaginionych – powiedziała Bukens.

Idąc do następnych drzwi usłyszeli kroki i Bukens szepnęła:

- Uwaga, ktoś idzie, chować się – wszyscy w jak najszybciej schowali się za kartony.

Widać było stres jaki panował wśród nich. Drzwi otwierają się i widać jak jakaś osoba wchodzi do magazynu. Dziewczyny nie były świadome, że był to sam Kosirz, Viasu natomiast wiedział bardzo dobrze kto to był. Chciał powiedzieć dziewczynom o tym, ale nie mógł tego zrobić, gdyż naraziłby ich na niebezpieczeństwo. Postanowił siedzieć cicho. W ten usłyszeli jak Kosirz powiedział zacierając ręce:

- Paczuszki gotowe do wysyłki, ale to jeszcze nie wszystkie. Trzeba jeszcze poczekać kilka godzin i można wysyłać. Szkoda tylko, że nie znam całego planu Wierzby. Ciekawe co zrobi z tamtymi osobami, które więzi. Jak się zapytam, to mnie zaraz uwięzi. Pozostało mi tylko czekać – podchodząc do laptopa, upuścił niechcący zgniecioną kartkę.

Nie zauważył tego i gdy podszedł do laptopa zaczął coś w nim szukać. W chwili nie uwagi Kosirza, Mielonka podniosła kartkę i udali się oni za drzwi, którymi przyszedł Kosirz. Udali się oni za Viasem, który uważając na prawdopodobnych strażników, kierował dziewczyny do biura Wierzby. W międzyczasie Mielonka rozwinęła podniesioną wcześniej kartkę. Znajdował się tam jakiś kod. Kod brzmiał: „13.02.2017” Po chwili Mielonka powiedziała:

- Ej ludzie, podniosłam kartkę, którą opuścił tamten facet. Jest na nim jakiś kod, a raczej data.

- Pokaż – powiedział Viasu łapiąc za kartkę.

Po chwili powiedział:

- Nie jestem pewien do czego to jest, ale na wszelki wypadek zatrzymamy to – oddał kartkę z powrotem do Mielonki – Idziemy. Musimy ich znaleźć.

- Jesteśmy tuż za tobą – oznajmiła Bukens.

Dziewczyny w dalszym ciągu szły za Viasem. Idą do kolejnego rozwidlenia. Viasu powoli wychyla się i patrzy czy nikogo nie ma, w ten zauważa strażnika w prawym korytarzu na rozwidleniu. Stoi on przy jakiś drzwiach i pilnuje by nikt przypadkiem tam nie wszedł.

- Widzicie tamtego strażnika? – zapytał dziewczyn.

- Tak, widzimy. Co jest za tymi drzwiami? – zapytała Bukens.

- Tam było takie pomieszczenie, w którym znajdowały się jakieś rzeczy do sprzątania lub inne takie. Jeśli pilnuje tego strażnik możliwe, że tam może być coś ważniejszego, niż szczotki lub zmiotki.

- Jak go wykurzyć? – zapytała Mielonka.

- Przydałoby się zwrócić jego uwagę – powiedział Viasu rozglądając się i myśląc nad jakimś pomysłem. Zauważa kawałek deski i podnosi ją – tylko jakby to zrobić... – dodał po chwilowym wpatrywaniu się w deskę.

- Mam pewien pomysł. Możemy coś rzucić, żeby przyszedł sprawdzić co to i wtedy.. bum! Dostaje w głowę, upada na ziemię i traci przytomność, a my możemy sprawdzić co tam jest – zaproponowała Bukens.

- Tylko trzeba mocno uderzyć, żeby go powalić i schować nieprzytomnego, by nikt go nie zauważył – dodała Mielonka.

- No dobra. Próbujemy – Viasu chwycił za drugi kawałek drewna i rzucił go na środek korytarza, oni wszyscy zaś stali za półką znajdującą się na korytarzu, w taki sposób, by nie było ich widać.


Strażnik zdziwionym spojrzeniem spojrzał się na leżący na środku kawałek drewna i powiedział:

- Andrzej, to ty się bawisz? Znowu mam do ciebie podejść? – po chwili zauważa kolejny kawałek rzucony na środek – Zaraz to dostaniesz w czapę – powiedział zdenerwowanym głosem, gdy po raz kolejny widział kolejny kawałek rzucony na środek – NIE no teraz to przegiąłeś! Ja nie będę tego sprzątać! – mówił coraz to bardziej zdenerwowanym głosem, podchodząc na środek.

Gdy dotarł rozejrzał się i nieświadomy ustał plecami do chowających się za półką bohaterów. Viasu ostrożnie wychylił się zza półki i wziął zamach.

- Skubany szybki jest. I znowu muszę to... och... – strażnik runął na ziemię od uderzenia w głowę.

- Teraz szybko go schować – powiedziała Mielonka.

Cała trójka złapała razem za nogi strażnika i zaciągnęła go do schowka obok strzeżonego pomieszczenia.

- Wchodzimy i uwaga, trzeba być za wszelką cenę ostrożnym. Bukens, bądź na czatach - powiedział Viasu.

- Oczywiście – odpowiedziała Bukens. Wchodząc do pomieszczenia ich oczom ukazuje im się zwykły pokój, w którym znajduje się kilka półek na książki, biurko z komputerem oraz wiszący na ścianie elektroniczny panel, na którym można wpisać jakiś kod.

- Schowek na rzeczy zamienił się na biuro – powiedział Viasu.

Oboje rozglądali się po pomieszczeniu. W ten Mielonka zauważyła elektroniczny panel na ścianie i zapytała:

- Jak myślisz: do czego służy ten panel?

- Możliwe, że coś on włącza. Tylko jaki jest do tego kod? – odpowiedział.

- Może spróbuję wpisać ten kod co jest na kartce? – zaproponowała Mielonka.

- Można spróbować. Bukens jak sytuacja?

- Na razie czysto – odpowiedziała Bukens.

Mielonka podeszła do panelu i zaczęła wpisywać kolejno cyfry z kartki. Mielonka spojrzała na Viasa, a Viasu na Mielonkę. Wahała się czy kliknąć przycisk potwierdzenia kodu i po chwili... kliknęła... Urządzenie wydało pozytywny dźwięk co znaczyło, że kod jest prawidłowy. Ukryte drzwi otwierają się powoli i bohaterom ukazują się wszyscy zaginieni ludzie. Byli oni przykuci do ściany rękami skierowanymi ku górze, mieli oni związane usta... oczy... jedyne co mogli zrobić to słuchać. Mielonka jest w szoku. Uświadomiła sobie, że spotkanie z Kosirzem skończyłoby się dla nich tragicznie. Byli by przykuci do ściany jak oni za ścianą, przez którą nic nie słychać.

- O matko... – powiedziała przerażona Mielonka.

- Czy to... – zaczął Viasu.

- To... zaginieni ludzie... ale... dlaczego... – Mielonka z przerażeniem i smutkiem wpatrywała się w bezbronnych, przykutych do ściany ludzi, gdy nagle usłyszała jak ktoś upada. Gdy się odwróciła zobaczyła nieprzytomnego Viasa leżącego na ziemi a za nim stojącą trójkę zmordowanych, uzbrojonych bandziorów. Mielonka już gdzieś widziała taką maskę... tak... taką samą maskę miała osoba, która goniła ją oraz Bukens. Mielonka zamarła. W wielkim szoku powoli się cofała, gdy w ten jeden z bandziorów strzelił w nią paralizatorem i Mielonka straciła przytomność...

Detektyw Bukens i MielonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz