Rozdział 40

4.5K 136 47
                                    

Złożyło się tak, że już do końca dnia byłam skazana na samotność, chociaż nie powiem żeby mi to jakoś szczególnie przeszkadzało. Ani Amiya ani Jessie nie wróciły bowiem tego wieczoru do naszego pokoju, co najwyraźniej oznaczało, że ich randki się udały.  I o ile sytuacja z hinduską była klarowna i nudna, to trzeba przyznać, że trochę ciekawiło mnie w którym kierunku podąży relacja Jessie i Tonego. Chociaż doskonale znałam swoją przyjaciółkę, to w momentach takich jak te kompletnie nie potrafiłam przewidzieć jej ruchów. Często działała trochę irracjonalnie, podejmowała pochopne decyzje i nie przejmowała się konsekwencjami, czego tak właściwie czasami jej zazdrościłam. 

Następnego dnia o dziwo to właśnie Jessie wróciła pierwsza, a po jej minie ciężko było mi wyczytać cokolwiek. Leżałam na łóżku i walczyłam z potrzebą ucięcia sobie jeszcze jednej, króciutkiej drzemki, ale chęć dowiedzenia się paru gorących szczegółów zwyciężyła z moimi ciężkimi powiekami.

- Opowiadaj - rzuciłam, widząc iż sama nie kwapi się by zdradzić mi jakieś gorące newsy.

- Nooooooo po długich rozmowach przy winie i kolacji.. - zaczęła trochę na okrętkę, co wydało mi się dziwne w jej przypadku. 

- Do brzegu Jessie! - upomniałam ją, czując rosnące zniecierpliwienie. 

- Och jeju - przewróciła oczami. - Zgodziłam się, żebyśmy spróbowali. 

- Spróbowali co? 

- Jajco. No być ze sobą... Czy coś - powiedziała lekko zmieszana, na moment się jakby zastanawiając nad swoimi słowami. 

- Czy coś? - uniosłam brew. 

- Słuchaj no. Byłam podpita, okej? A on hipnotyzował mnie tymi swoimi jasnymi oczami i czarującym uśmieszkiem. No i cóż. Stało się - wzruszyła ramionami, jakby finalnie godząc się ze swoim losem. 

- Czyli tak właściwie, to jesteś z tego zadowolona czy nie? - zapytałam, bo Jess przez cały ten czas dawała mi co do tego sprzeczne sygnały. 

- Oj nie wiem. Nie chce mi się tego analizować, zobaczymy w praniu - machnęła ręką i poszła do łazienki, zostawiając mnie chwilowo samą. 

Świetnie, to się dowiedziałam. 

Chociaż Jessie najprawdopodobniej jeszcze też nie była przekonana co do słuszności swojej decyzji. W końcu zawsze powtarzała, że związki nie są dla niej. Ja jednak dobrze wiedziałam, że nadejdzie czas, gdy napatoczy się taki ''Tony'' i wszystkie te postanowienia i założenia pójdą w niepamięć. Jakkolwiek to by się nie potoczyło, ja im kibicowałam. Szczególnie, że Tony wyglądał na naprawdę zaangażowanego w tę relację, czego nie można było powiedzieć o Davidzie. 

Położyłam głowę z powrotem na poduszkę, odpływając myślami dość daleko. Nie trwało to jednak długo, bo brunetka wróciła zaraz do pomieszczenia i rozdarła panującą ciszę swoim dźwięcznym głosem. 

- Swoją drogą, strasznie ciulowe było to wino. Niby jedna butelka, a dzisiaj czuję, że trochę mnie suszy - powiedziała, biorąc z szafy jakieś ubrania. 

- Powiem ci, że aż mi się dzisiaj odechciało alkoholu. Chyba sobie po prostu zapalę i wrzucę na chill - kontynuowała, nie przejmując się nawet tym, czy w rzeczywistości ją słucham. 

- To masz już jakieś plany na dziś? - zapytałam, nie kwapiąc się nawet, by otworzyć oczy. 

- A ty nie? - zdziwiła się brunetka, spoglądając na mnie ze zdezorientowaną miną. 

- A powinnam mieć? - zaciekawiłam się, znowu podnosząc się lekko, by móc spojrzeć na przyjaciółkę. 

- No przecież jest impreza urodzinowa Josepha! Halo, ziemia do Elizabeth. Za dużo siedzisz w tych książkach i tracisz już poczucie rzeczywistości. - odparła, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. I powinna być, gdyby mój kochany chłopak raczył mnie o tym poinformować. Po za tym, mój mózg nie trybił rano zbyt szybko, więc chwilę zajęło mi połączenie wątków. 

- A impreza urodzinowa Josepha nie była przypadkiem wczoraj? 

- Oj dziewczyno, nie osłabiaj mnie. Oczywiście, że nie. Nawet nie mów nic Davidowi, że znowu zapomniałaś, bo wyjdzie że już całkiem go nie słuchasz. Idę pod prysznic. 

- Masz rację, nic mu nie powiem - mruknęłam bardziej do siebie niżeli do przyjaciółki, bo ta znowu zniknęła za drzwiami łazienki. W tym momencie rozbudziłam się już na dobre, bo coś tu ewidentnie nie pasowało. Teraz pozostało rozwikłać, czy David coś kręcił, czy rzeczywiście po prostu zapomniał mi powiedzieć. Przecież mieliśmy się dzisiaj zobaczyć. Odruchowo zerknęłam na swój telefon. Szarooki nie odezwał się ani słowem, odkąd wczoraj z nim rozmawiałam. Tyle pytań i tak mało odpowiedzi. 

Przygryzłam dolną wargę, intensywnie myśląc nad tym, co w tym przypadku powinnam zrobić. Miałam ochotę po prostu się wystroić i jechać wieczorem z Jessie do domu bractwa, by wyczaić o co w tym wszystkim chodzi. Z drugiej strony, jakby nie patrzeć nadal byłam umówiona z Davidem, gdzieś podświadomie się łudząc, że o tym nie zapomniał. Westchnęłam i szybko wybrałam jego numer, nie tracąc czasu na głębsze przemyślenie tej decyzji. 

- Co tam? - odebrał po paru sygnałach tak zaspanym głosem, że aż zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że go obudziłam. 

- Wybacz, nie spojrzałam na godzinę. 

- Naaah i tak już powinienem wstawać. Mam parę rzeczy do zrobienia. Coś się stało? 

- Nie, po prostu nie odzywałeś się i chciałam sprawdzić, czy przeżyłeś wczorajsze spotkanie z chłopakami. 

- Było grubo, ale jestem w jednym kawałku proszę Pani - zaśmiał się, w reakcji na co automatycznie przewróciłam oczami. 

- Cieszę się. Swoją drogą, nie wiedziałam że organizujecie dzisiaj imprezę - przeszłam do meritum sprawy, chociaż trochę mnie to stresowało. 

- Kurwa, zapomniałem ci powiedzieć - jęknął, brzmiąc przy tym naprawdę wiarygodnie. - Po prostu ta decyzja zapadła dość nagle, a jak sama zauważyłaś, nie rozmawialiśmy od wczoraj. Jeżeli nie masz ochoty, albo masz inne plany, to nie musisz przychodzić - zaczął się tłumaczyć. Zdziwiło mnie jednak to, że nie nalegał na moją obecność, co zazwyczaj działo się w sytuacji, gdy naprawdę nie miałam ochoty imprezować. Nie wspomniał też ani słowem o tym, że mieliśmy się dzisiaj widzieć. Ale jak widać, nie miało to aż takiego znaczenia. 

- Nic się nie stało. Świetnie się składa, bo mam świetny nastrój do zabawy - powiedziałam trochę ironicznie, ale Dav zdawał się tego nie wyczuć. 

- W takim razie... Do zobaczenia? 

- Do zobaczenia - odparłam i rozłączyłam połączenie. W tym samym momencie Jessie wyszła z łazienki, wycierając włosy ręcznikiem.

- Z kim rozmawiałaś? - zapytała.

- Z Davidem - odparłam, podnosząc się z łóżka. 

- Hej, Jess? - zagadnęłam, czym bardzo szybko skupiłam uwagę swojej przyjaciółki. 

- Huh? 

- Zrobisz mnie dzisiaj na bóstwo?

Tyle wystarczyło, żeby oczy brunetki rozbłysły niczym latarnia morska na Key Biscayne. W końcu o co jak o co, ale o to nie musiałam prosić dwa razy. 



Hello, PrincessWhere stories live. Discover now