Rozdział drugi

2K 99 79
                                    

Wstałam koło godziny 9. Obudziła mnie w kurwe głośna muzyka z pokoju Alana. Miałam właśnie tam biec i wydrzec na niego mordę ale stwierdziłam, że już wole wyjść na balkon i zapalić szluga. Co się okazało ten zjeb tez był właśnie na papierosie. Nasze pokoje były obok siebie wiec balkony mieliśmy praktycznie wspólne. Były one jedynie oddzielone barierką. Usiadłam na bujanym krześle balkonowym i udawałam, że go nie widzę. Po 17 latach praktyki byłam w tym mistrzynią.

- Najgorszego. - Powiedział od niechcenia Alan.
- I nawzajem braciszku. - Po chwili namysłu stwierdziłam, że zapytam. - Jakie plany na
dzisiaj?

*Cisza*

- Halo. Spytałam się jakie masz plany na dzisiaj. - Powtórzyłam zirytowana już jego osobą.
- Co? Ale, że ty mnie pytasz? - Spytał zdziwiony.
- Nie, tak do siebie lubię pogadać wiesz. - Sarknęłam.
- Od kiedy to ty się do mnie odzywasz bez potrzeby? Z resztą, nie ważne. Lecę ze znajomymi do klubu, a dlaczego pytasz?
- Chodź pokaże ci coś. - Powiedziałam pospiesznie.

Wyrzuciłam papierosa za balkon i weszłam do pokoju. Słyszałam jak Alan coś gada pod nosem ale w końcu przyszedł. Kazałam mu otworzyć garderobę.

- Ale po chuj mam ci otwierać garderobę idiotko. - Syknął.
- Podziękujesz. Otwórz, nie pierdol i zajrzyj pod te szmaty. - Odpowiedziałam.

Widziałam jak w końcu otwiera garderobę i do niej wchodzi zdezorientowany.

- Jak mnie tu kurwa zamkniesz to cię rozpierdolę. A teraz jak już wszystko mamy wyjaśnione i skoro mam zajrzeć pod szmaty to podejdź tu bliżej bo już podchodzić mi się do ciebie nie chce. - Zaśmiał się.
- Zamknij się lepiej bo się rozmyślę. Podnieś tamte stare ubrania w rogu. - Rozkazałam.

Zaczął podnosić powoli ubrania. Po chwili było widać szyjkę od Martini. Ten idiota wziął to i zaczął mi dziękować. Zaczęłam się tak śmiać, ze chyba nigdy nie widziałam go tak zmieszanego jak w tej chwili. Przez śmiech pokazałam mu ręką żeby odkrywał ubrania dalej.

- O KURWA! Ty masz jebaną górę lodową wódek psychopatko. Nie pierdol, że namówiłaś Molly?! - Wykrzyczał z entuzjazmem.
- Nie, nie. W szkole Ethan... - Zaczęłam mu opowiadać jak to się stało, że mam zapis wódki w garderobie na jebane 2 lata.

***
Po rozmowie i wytłumaczeniu Alanowi wszystkiego oraz ogarnięciu się pojechałam na zakupy kupić szpilki, sukienkę i jakieś dodatki. Zdecydowałam się na dosyć krótką, satynową, czerwoną sukienkę. Kupiłam do niej srebrne szpilki i srebrny naszyjnik z kolczykami. Szpilki mają chyba z 7 cm wiec jestem pewna ze przynajmniej 5 razy się w nich wypierdolę jak długa. Mimo wszystko warto było bo wyglądam w nich jak pierdolona Kendall Jenner. Koło 14 byłam już w domu i czekałam na Ethana, który miał mi pomoc w organizacji.

***
- Pozostało tylko czekać na ludzi. - Powiedział Ethan po skończonej pracy.
- To co? Może po shocie na rozpoczęcie? - Spytałam bardziej oznajmująco niż pytająco.
- Ale czy ty właśnie pytasz dzika czy sra w lesie? - Zaśmiał się.

Mniej więcej o 17:40 ludzie zaczęli się schodzić. Byłam zestresowana, że przyjdzie mało osób a już o 20 był tłum ludzi i ciężko było się gdziekolwiek przedostać, a domu małego nie mam. Wypiłam właśnie czwartego shota i zauważyłam w tłumie Octavię. Zaczęłam iść w jej kierunku bo pewnie była z Jaydenem a mi włączył się tryb na lizanie.

Ostatni rok niepełnoletnościWhere stories live. Discover now