Rozdzał dziesiąty

940 55 36
                                    

Ruszyliśmy w stronę auta. Nie odzywałam się, szłam przed siebie. Nick szedł za mną tak samo jak ja w ciszy. Dotarliśmy do auta. Zajęłam miejsce pasażera czekając, aż Nick tez wsiądzie. Chłopak zamiast wsiadać oparł się o maskę samochodu i odpalił papierosa, z tego co widziałam palił niebieskie chesterfieldy. Wysiadałam z auta bo też mnie wzięło na szluga.

- Poczęstujesz? - Spytałam.
- Myśle, że nie powinienem wspierać uzależniania od papierosów małolaty. - Zaśmiał się wyciągając do mnie rękę z paczką papierosów.

Wzięłam jednego do ust. Odpaliłam go szybko i sprawnie. Zaciągnęłam się, poczułam jak nikotyna wypełnia moje płuca.

- Czemu jesteś taki oschły, arogancki i bezczelny? - Spytałam patrząc przed siebie.

Nie było to pytanie wypełnione złością czy żalem. Było to zwykle neutralne pytanie, które nasunęło mi się na usta.

- Nie rozumiem. - Odpowiedział odwracając się w moją stronę.

Przyglądał mi się z niezrozumieniem i wyczekiwał na wytłumaczenie.

- Nie ważne. - Machnęłam ręką i po raz kolejny zaciągnęłam się papierosem.
- Chce wiedzieć. Dokończ. - Naciskał.
- Po prostu nie rozumiem dlaczego jesteś taki zdystansowany i oschły w stosunku do mnie.

Sama nie wiem czemu go o to pytam. Wydaje mi się, że to jeszcze przez alkohol, który dalej krążył w moich żyłach.

- Czy kiedykolwiek usiadłaś i zdałaś sobie sprawę, że nie jesteś nikogo ulubioną osobą?...

Tak.

-...Nikt cię nie potrzebuje, nikt się o ciebie nie martwi. Nikt nie będzie tęsknił gdy zginiesz więc... Jeśli oni nie potrzebują mnie to ja też nikogo nie potrzebuje. Wiec zamykasz się w sobie bo wiesz, że jeśli to zrobisz nikt cię nie zrani. - Chwilę się zawahał po czym dodał pospiesznie. - Zapomnij. Nie ważne. Chodź do auta, wracamy.

Brunet odwrócił się i wsiadł za kierownicę auta. Ruszyłam tuż za nim.

- Właśnie, że ważne. Masz przecież mni... Molly. - Poprawiłam się.
- Nie zrozumiesz.
- To mi wytłumacz. - Nalegałam mimo wszystko.

Tak jak zwykle zignorował moje pytanie i odpalił muzykę na tyle głośno żeby zagłuszyć cokolwiek co powiem. Wiem, że ludzie mają uczucia ale Nick nie sprawiał takiego wrażenia. Nie było po nim widać czegokolwiek. Jedynie złość, a czasem, bardzo rzadko uśmiech, ale nie szczęście. Jest to zwykły uśmiech który nie powoduje w nim uczucia szczęścia tak jak powinien. Było to widać po jego oczach. Nawet jeżeli chodziło o Molly. Kiedy na nią patrzył nie można było dostrzec w nim miłości do niej. Jakby wyłączył swoje emocje.

***
Byłam już w domu. Nie miałam ochoty dalej imprezować, wiec poprosiłam Nicka o podwiezienie do domu. Ruszyłam odrazu pod gorący, długi prysznic. Przebrałam się w krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach. Zmyłam makijaż i umyłam zęby. Molly i Alana jeszcze nie było. Dalej pewnie upijali się na domówce. Taty samochodu też nie widziałam przed domem. Byłam wykończona. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać.

***

Rano obudził mnie dźwięk otwieranych czipsów. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Ethana leżącego obok mnie na łóżku. Leżał obok jedząc solone Laysy i oglądając Lucyfera.

Ostatni rok niepełnoletnościWhere stories live. Discover now