Rozdział 9

264 30 3
                                    

                                                         Rozdział 9

O dziwo rano obudziłam się w swoim łóżku. Albo to dzięki teleportacji, albo mój brat się wysilił i mnie zaniósł do góry.

W kuchni zastałam Daniela, który śmiał się razem z Martą.

- Dzień dobry. – Wymruczałam, ospale przecierając oczy.

- Cześć. – Przywitała mnie koleżanka.

- Oh! Mój promyczek już wstał. – Zaświergotał Daniel, mocno mnie obejmując.

- Daniel, błagam. Nie przy ludziach. – Warknęłam lekko zażenowana.

- Ale to źle, że okazuje ci braterską miłość. – Zrobił minę zbitego szczeniaczka, a ja teatralnie przewróciłam oczami.

- Nie, ale nie musisz tego tak okazywać przy ludziach. Nie jestem już dzieckiem. – Oznajmiłam z powagą, ale mój brata nadal wyglądał na smutnego. – Też się cieszę, że cię widzę. – Uśmiechnęłam się co automatycznie poprawiło mu humor.

Niespodziewanie ktoś zadzwonił do drzwi.

- Pójdę zobaczyć kto to. – Poinformowałam ich, ale Marta gwałtownie złapała mnie za rękę.

- Nie otwieraj. To pewnie Leon. – Poprosiła nadal kurczowo trzymając moją rękę.

- Miśka musisz mu powiedzieć, że jeśli się nie ogarnie to go zostawisz. Tym razem na serio. – Odezwał się Daniel, ale jego głos już nie brzmiał tak żartobliwie. On mówił całkiem poważnie. Trochę mnie przerażał kiedy tak wyglądał.

- Daniel to nie jest takie proste. – Dziewczyna ciężko westchnęła.  Wyglądała jakby właśnie podejmowała najcięższą decyzję w swoim życiu.

- Nawet jeśli Leon to mój najlepszy kumpel to nie pozwolę na to, żebyś tak cierpiała. – Widziałam po twarzy mojego brata, że powoli zaczyna się denerwować.

- Daniel! Wiem, że ona tam jest! Otwórz te drzwi! – Wrzeszczał Leon, dobijając się do środka.

Marta nie wytrzymała i wreszcie otworzyła Leonowi. Blondyn objął dziewczynę i zaczął płakać. Pierwszy raz w życiu widziałam, żeby Leon płakał. On z natury nie jest nerwowym człowiekiem. Dopiero jak za dużo wypije to staje się kompletnie kimś innym. Nie sądziłam, że kiedykolwiek zobaczę go płaczącego.

- Misiu wróć do mnie, błagam. To już się nigdy nie powtórzy. – Wyszlochał chłopak, opadając na kolana.

- Leon. Nie mogę wrócić do domu. – Stwierdziła Miśka głosem wypranym z uczuć. Widziałam, że dziewczyna walczy sama ze sobą. Nie chciałam płakać, ale nie potrafiła powstrzymać pojedynczych łez, które spływały z jej oczu.

- Nie możesz odejść. Nie zniosę tego. – Leon nadal klękał przed nią. Marta ukucnęła przed nim i zgarnęłam mu włosy z twarzy.

- A ja nie zniosę już twojego zachowania. Nie możesz mnie wyzywać i bić za każdym razem kiedy się napijesz. – Wyznała łagodnie i delikatnie głaszcząc go po włosach.

- Przepraszam. Daj mi ostatnią szansę. Obiecuję, że się poprawię. – Mówił dławiąc się łzami. Ten widok był tak smutny, że sama miałam ochotę się rozpłakać.

- Już tyle razy mi obiecywałeś, a i tak nie dotrzymywałeś słowa.

- Tym razem cię nie zawiodę. – Wyszeptał.

Marta odwróciła się do nas ze łzami w oczach. Widać było w nich, że chce wrócić do swojego ukochanego, ale jednak się tego obawia.

- Daniel i Gabriela są świadkami. Jeśli znowu zawalisz, to odejdę od ciebie na zawsze i już nigdy mnie nie zobaczysz. – Odwróciła się do Leona, który cicho przytaknął.

Ja i Daniel spojrzeliśmy się po sobie, ale obydwoje byliśmy zbyt skołowani i zaskoczeni, żeby cokolwiek powiedzieć.

Niedługo po tym dramatycznym wydarzeniu Marta i Leon wrócili do domu, a Daniel poprosił mnie, żebym szybko się ubrała, bo ma dla mnie niespodziankę.

Mój brat kazał mi zasłonić oczy apaszką i trzymając mnie za rękę, sprowadził mnie na parking przed naszym blokiem. Gdy pozwolił mi zsunąć apaszkę, wreszcie mogłam zobaczyć co to za niespodzianka. Przede mną stała wielka, czarno-czerwona, dwukołowa maszyna.

- Wygląda na motor, ale to jest motorower. Nie jestem na tyle szalony, żeby kupować mojej ukochanej siostrze motoru. – Zaśmiał się radośnie, a ja nadal niedowierzałam, że właśnie to jest tą niespodzianką.- To jest Junak 901 Sport? – Zwróciłam się do niego cała podekscytowana.

- Tak. – Na jego twarzy pojawił się szelmowski uśmieszek. Rzuciłam się Danielowi w ramiona i pocałowałam go w policzek.

- Wybacz, ale nie mogę przyjąć takiego prezentu. – Spojrzałam na niego, a on usłyszawszy moje słowa zrobił zdzwioną minę.

- Ale jak to? Tak bardzo się ucieszyłaś, a z tego co pamiętam to kiedyś zdawałaś  na kartę motorowerową. Z tego co wiem to teraz wystarczy ją jakoś uaktualnić, a to nie kosztuje dużo. – Mówił przejęty, a z mojej twarzy nadal nie schodził radosny uśmiech.

- Daniel, ale to jest za drogi prezent. Już wystarczy, że pięknie urządziłeś mi pokój i nakupowałeś masy ciuchów. – Upierałam się, bo naprawdę głupio się czułam. Nie byłam wstanie przyjąć takiego prezentu.

- Oj już przestań. Miałaś niedawno urodziny i widziałem jaką przyjemność sprawia ci jazda na motorze. Czy to takie złe, że chciałem cię uszczęśliwić? Po drugie załatwiłem ci pracę w barze u mojego bliskiego znajomego i nie chciałem, żebyś musiała się męczyć autobusami. 

- Boże Daniel jesteś taki kochany.  Ja nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się tobie odwdzięczyć. – Przytuliłam brata, a on odwzajemnił mój uścisk.

- To ja nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się tobie odwdzięczyć. – Wyszeptał, chowając twarz w moje włosy.

- Dziękuję. – Wymruczałam wtulona w jego pierś.

- Pojedziemy zapytać o tą twoją kartę i czy możesz jeszcze na niej jeździć. – Odsunął się, żeby popatrzeć mi w oczy. Przytaknęłam, a następnie poszliśmy do jego samochodu.

W mieście załatwiliśmy wszystko związane z moim prawem jazdy na skutery i motorowery.

Gdy wróciliśmy wreszcie mogłam się przejechać na maszynie.

- Stwierdziłem, że motorower będzie lepszy od skutera. Skuter to kojarzy mi się tylko z takim „piździkami”. – Powiedział Daniel siadając za mną na Junaku. Słysząc jego określenie o mało nie popuściłam ze śmiechu.

- Daniel. Jesteś po prostu moim mistrzem. – Śmiałam się przez dobre piętnaście minut.

- Dobra. Nie śmiej się, tylko jedz już. Pierwszy raz jadę na motorowerze.

Kiedy ruszyłam czułam się niesamowicie. Może to nie był prawdziwy motor i nie jeździł tak szybko, ale dla mnie było to niespotykane doświadczenie. Zwłaszcza, że jestem osobą, która mało co doświadczyła w życiu. Większość to był ból i cierpienie.

Na szczęście nie miałam żadnego problemu z prowadzeniem tego Junaka i przyznam, że Daniel idealnie trafił z tym prezentem. Ta maszyna jest tysiąc razy lepsza od autobusów.

Mimo wszystko naprawdę trudno było mi przyjąć ten prezent. Daniel tak ciężko pracuje i zamiast wydać te pieniądze na coś bardziej pożytecznego to on mi prezenty robi. Oczywiście cieszę się, ale czuję lekkie wyrzuty sumienia. Jak dobrze, że udało mu się załatwić mi tę prace w barze. Przynajmniej w jakiś sposób wesprę go finansowo. Nie pozwolę na to, żeby tylko on  sam harował na nas. Muszę go wspierać w każdej chwili. To jest mój główny i jedyny cel życiowy. Bez niego już nic mnie nie będzie trzymać na tym świecie.

                                      ~*~ 

Jak zawsze dziękuję za przeczytanie mojego rozdziału i mam nadzieję, że wam się podobał. Głosy, a w szczególności komentarze są mile widziane. Jeśli komuś coś się coś nie podobało, albo ma jakieś zastrzeżenia to pisać śmiało. Każdy komentarz biorę pod uwagę :D

Jeszcze raz dziękuję i do następnego ;*

Więzień własnych marzeńWhere stories live. Discover now