Rozdział 17

193 22 5
                                    

ROZDZIAŁ 17

Czas do mojego wyjazdu do Warszawy zleciał mi w niesamowicie szybkim tempie. Podczas tych dwóch tygodni jeździłam do pracy, chodziłam z Fabianem na wspólne spacery z Hope. Czasem przyjeżdżał do mnie i spotykaliśmy się na dachu mojego bloku, żeby porozmawiać lub obejrzeć gwiazdy. Tak jak zawsze co sobotę jeździliśmy na basen, a po pływaniu udawaliśmy się do kawiarni na gorącą czekoladę. Z każdym dniem coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy. Oczywiście jako przyjaciele. Powoli zaczynałam się czuć swobodnie w jego towarzystwie, ale mimo wszystko w niektórych momentach moje serce przyśpieszało, a w brzuchu odczuwałam dziwne łaskotanie. Na szczęście nauczyłam się to ignorować. Oprócz tego starałam się też jak najwięcej czasu spędzać z Danielem. Chociaż, że nic nie mówił to widziałam po nim, że nie do końca jest zadowolony faktem, iż tak często widuję się z Fabianem. Temat Fabiana nie był podejmowany, ale za to Daniel kontrolował mnie na każdym kroku. Któregoś dnia nie wytrzymałam i wydarłam się na niego, że mam już tego wszystkiego dosyć. Wyrzuciłam z siebie wiele brutalnych słów, które zraniły mojego brata. Przez parę dni praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy. W domu panowała nieciekawa atmosfera, a Daniel przez cały czas chodził strasznie przygnębiony. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. W momencie, kiedy postanowiłam go przeprosić to on przeprosił mnie. Przyznał się do tego, że przesadził z tym ciągłym kontrolowaniem mnie. Przyrzekł, że postara się to zmienić. Od dnia już mniej do mnie wydzwania, ale zauważyłam też, że zrobił się strasznie nerwowy. Jakby coś go niepokoiło.

- Daniel co się dzieję? - Zapytałam godzinę przed moim wyjazdem,

- Nic. - Uśmiechnął się do mnie, ale było to mało przekonujące.

- Widzę, że jest coś nie tak. - Przyglądałam mu się badawczo, ale z całych sił krył swoje prawdziwe emocje.

- Nic strasznego się nie dzieje. Po prostu ostatnio szef się na mnie uwziął i już mnie to denerwuje. - Wyznał i wreszcie na mnie spojrzał.

- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - Poczułam ukłucie wyrzutów sumienia.

- Nie chciałem cię martwić. Miałem zamiar ci o tym powiedzieć po twoim powrocie z Warszawy. - Powiedział smutno. Serce mi krwawiło, kiedy widziałam go w takim stanie.

- Może lepiej, żebym nie jechała na ten koncert.

- Gabriela. - Złapał mnie za ramiona i głęboko popatrzył w moje oczy.

- Nie chce cię zostawiać w takim stanie.

- Jedź i nawet się nie wahaj. Marzyłaś o tym. Mi nic nie będzie. - Znowu się uśmiechnął i poklepał mnie po ramieniu. - Szykuj się, bo zaraz tu będzie Fabian

- No dobrze. - Wymamrotałam nadal zmartwiona i poszłam do swojego pokoju.

Do sportowej torby spakowałam potrzebne ubrania i kosmetyki, a do średniej torebki schowałam rzeczy typu telefon, portfel, woda i inne. Dzisiaj panował taki upał na dworze, że postanowiłam założyć krótkie spodenki, luźną, wygodną, biała bluzkę i trampki.

Przez cały czas nie potrafiłam zapomnieć o tym co powiedział mi Daniel. Naprawdę się o niego martwiłam. Widziałam ostatnio jak się martwił. Nie dość, że szef się na niego uwziął to jeszcze ja mu dowaliłam tą całą awanturą. Wiem, że Daniel wolałby, żebym została w domu, ale mi tego nie powie. Nie pojechałabym na ten koncert, ale tylko wtedy, gdyby mnie o to poprosił. Na szczęście nie jadę tam na nie wiadomo jak długo. Dzisiaj jest niedziela, a w poniedziałek wieczorem będę już w domu.

Zerknęłam na zegarek i się zdziwiłam. Fabian miał być u mnie o dziewiątej, a zegarek pokazywał już dziewiątą piętnaście.Wyszłam z sypialni kierując się na dół, ale zatrzymałam się na schodach, bo niespodziewanie do moich uszu dotarła jakaś rozmowa.

Więzień własnych marzeńWhere stories live. Discover now