samotność ×hisoka x illumi× |¦hunter x hunter¦|

127 9 5
                                    


Czarnowłosy powoli otworzył oczy. Był już ranek. Ciepłe promienie słońca wpadały do pomieszczenia przez rozsunięte zasłony. Delikatnie wysunął się spod kołdry i spojrzał na drugą stronę łóżka. Leżał na niej oczywiście Morow.
Jego włosy swobodnie opadały na czoło. Leżał na plecach a wzrok wbity miał w sufit, szybko jednak zwrócił go na niższego.

- Dawno się obudziłeś? - zaczął rozmowę czarnooki. Ton jego głosu nie zdradzał zupełnie nic. Jak z resztą zawsze.

- Nie, dopiero wstałem - złotooki uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób i przekręcił się na bok. - Ohhhh, ciekawe gdzie jest teraz Gon. Chętnie bym się z nim zobaczył~ - dyskretnie przejechał językiem po górnej wardze.

Ilumi był zły. Albo nawet wściekły. Nie dał jednak tego po sobie poznać. Jego twarz w wyuczony sposób przybrała maskę obojętności.

Jak on mógł zaraz po przebudzeniu wspominać o tym zasranym dzieciaku?

To, gdzie teraz był, albo raczej z kim, było oczywiste.
Pewnie szwendał się gdzieś z jego bratem, Killuą.

To co czuł do Gona... Co to było?
Miłość czy pożądanie? Nie, raczej obsesja. Tak, to zdecydowanie trafne określenie.
Czy był o niego zazdrosny? Możliwe. Ale i tak nigdy w życiu by się do tego nie przyznał.

Był zwykłym substytutem. Chwilową, zastępczą zabawką. Ale przecież pasowało mu to. Pasowało, prawda?

Czerwonowłosy leniwie wstał z łóżka i zaczął zbierać swoje rzeczy z podłogi.

Już idziesz? - spytał złotookiego.
Od zawsze tak było - na pożegnanie zwykle "cześć".
Albo i nawet jego brak.
Rano żadnej kartki, żadnego buziaka.
Chłód pościeli obok - to mu zostało.

- Taa, robota czeka - odparł zapinając koszulę. - Odezwę się za jakiś czas. Cześć - mężczyzna szybkim krokiem opuścił sypialnie.

Hisoka wbrew pozorom był bardzo wstydliwy. Tak jak i Illumi.
Tak jak niektórzy czują się nadzy bez ubrań, tak niektórzy wstydzą się odsłaniać przez innymi tego co w środku. Wstydzą się mówić o tym, co czują - więc o tym nie rozmawiają.

Tyle nocy, gdzie będzie byli tak blisko siebie - ale jednocześnie tak daleko.
Tyle nocy, gdzie między ich rozgrzanymi ciałami nie było nawet milimetra wolnej przestrzeni.
Tyle nocy podczas których czuł się samotnie mając Hisokę obok siebie.

A to miał być tylko seks. Relacja oparta tylko i wyłącznie na fizyczności. Więc dlaczego? Dlaczego ciągle było mu mało? Mimo, iż całe noce miał go tylko dla siebie, chciał więcej. Chciał znać wszystkie jego plany. Wszystkie marzenia. Chciał dzielić z nim każdą swoją myśl. Ale Hisoka tego nie chciał. On nie potrzebował miłości. Była mu tylko niepotrzebną zawadą.
Nie zbaczał więc rozmową na chwiejne, niebezpieczne tory - czyli rozmowy o uczuciach.
Przecież sam nie był w tym dobry. Jeszcze by go wyśmiał.

Pocałunki od szyi w dół - to była ich niepisana umowa. Postawiona granica która pokazywała, że tak naprawdę nic poza fizycznymi przyjemnościami ich nie łączy.

Bolało.
Codzienne patrzenie na usta których nie mógł pocałować, bolało.
Powinien urwać z nim kontakt. Dać sobie spokój z tą toksyczną relacją, która tylko wysysała z niego radość. Albo raczej jej śladowe ilości które w nim pozostały. Jednak z jakiegoś powodu nie był w stanie tego zrobić.

Kłamstwo goni kłamstwo, łza goni łzę.
A on chciał tylko usłyszeć dwa słowa
Kocham cię

Zachód pomysłów ☑Where stories live. Discover now