nauczyciel ×hisoka x reader× |¦hunter x hunter¦|

195 18 9
                                    


Kolejny trening, kolejna porażka.

- Na dzisiaj to już koniec - czerwonowłosy otrzepał spodnie i odwrócił się do Ciebie tyłem, kierując się do wyjścia.

- Jeszcze nie! Ja jeszcze mogę! - krzyczałaś ledwo trzymając się na nogach. Mimo skręconej kostki nie chciałaś dać za wygraną. Chwiejąc się i zaciskając zęby z bólu zrobiłaś kilka kroków do przodu.

- Nie sądzę.

- Nie idź! Hisoka! Wracaj tu! - wykrzyczałaś czując w sobie narastającą złość oraz frustrację.

Jak to się w ogóle stało, że ten zboczony klaun zaczął Cię trenować? Zacznijmy od początku.

Gdy tylko na niego spojrzałaś wiedziałaś, że jest cholernie silny. Jego aura była wręcz przytłaczająca. Był najpewniej najsilniejszym łowcą jakiego udało Ci się kiedykolwiek spotkać.
Dość specyficzny sposób bycia oraz niebanalny styl walki sprawiły, że od razu zainteresowałaś się jego osobą.
Tajemniczy, nieprzewidywalny i niebezpieczny - tak opisywali go inni. Ty jednak nie czułaś przed nim strachu.

Każda jego walka którą widziałaś coraz bardziej utwierdzała Cię w przekonaniu, że chcesz być taka jak on. Wiedziałaś, że nie będzie łatwo. Musiałaś stać się silniejsza. Dużo silniejsza.

Gdy po całym dniu siedzenia go w końcu zauważył twoją obecność, wychodząc z ukrycia wprost spytałaś, czy chciałby Cię uczyć.
Magik tylko Cię wyśmiał. To było do przewidzenia. Nie chciałaś jednak dać za wygraną i cały następny dzień, już bez ukrywania swojej obecności chodziłaś za nim krok w krok.
Z jednej strony bałaś się, że czerwonooki w końcu nie wytrzyma, wścieknie się i Ci przyłoży, z drugiej natomiast miałaś cichą nadzieję, że jednak coś z tego będzie.

Czerwonowłosy zaproponował Ci wtedy zabawę w berka - jeśli go złapiesz, przystanie na Twoją propozycję.
Nie przewidział jednak, że byłaś wzmacniaczem, a szybkość oraz wytrzymałość były jednymi z twoich największych zalet.
Tak więc ku zdziwieniu mężczyzny po krótkiej gonitwie z niewielkim trudem udało Ci się go dogonić. Chcąc zachować honor (przynajmniej tak wtedy myślałaś) magik wziął Cię pod swoje skrzydła.

Był naprawdę kiepskim nauczycielem. Albo raczej beznadziejnym. Po prostu nie miał do tego głowy. Nie każdy musi przecież nadawać się na mistrza. Mu było do niego bardzo daleko.
Ale przecież sama chciałaś, więc teraz się męcz.
Jak nikt potrafił zdemotywować i zniechęcić do dalszych treningów. Może faktycznie miał już Ciebie dość.

//parę minut wcześniej//

Szybki atak. Zrobiłaś zamach prawą ręką. Była to oczywiście zmyłka. Znacznie bardziej wolałaś kopnąć kogoś w brzuch czy podciąć mu nogi tak, by się wywrócił. W ostatniej chwili przeniosłaś energię w pięści do lewej nogi i robiąc zamach trafiłaś złotookiego w szczękę.
Ten zachwiał się i cofnął o krok. Naprawdę? Twój najmocniejszy cios zrobił mu tyle co nic?

- Nie najgorzej - skomentował rozmasowując obolałe miejsce. - Ale mogłabyś nieco bardziej się postarać - teraz to on zaatakował. Szybko odskoczyłaś do tyłu. Rzucił w twoją stronę trzy karty. Dwóch udało Ci się uniknąć, trzecia trafiła jednak w twój bok rozcinając materiał koszulki i robiąc płytkie nacięcie na twojej skórze.

Ruszyłaś do ataku. Parę wymian prostych ciosów pięścią, po czym znów zrobiłaś zamach, tym razem prawdą nogą. Coś poszło jednak nie tak.

Hisoka chwycił twoją kostkę i wykręcił ją. Krzyknęłaś z bólu i chwilę później leżałaś już na podłodze.

- Lepiej nie używać na przeciwniku dwa razy tej samej techniki - skrzyżował ręce na piersi i spojrzał na Ciebie z góry, nadal mając na twarzy wredny uśmieszek.
Gdyby chwycił twoją nogę trochę mocniej, zapewne złamałby ją w paru miejscach. Był niesamowicie silny.

Zachód pomysłów ☑Donde viven las historias. Descúbrelo ahora