XVII

214 24 9
                                    

Jeno: 

Nie myślałem racjonalnie, lecz byłem przekonany, że to co robię wyjdzie wszystkim tylko i wyłącznie na dobre...

Szybkim krokiem szedłem przez długi korytarz, zbliżając się coraz bardziej do wejścia na scenę. Zacząłem biec. Czułem złość. Niewyobrażalną złość, a przed sobą miałem jeden jasny jak Słońce cel: wydostać Jaemina z tego piekła. Potrzebna im kontrowersja? Dostaną ją...

Jaemin właśnie był w trakcie jednej z przemów, które miał zaplanowane na całe wydarzenie. Nawet nie pamiętam o czym wtedy dokładnie mówił. Bo gdy tylko wparowałem na scenę oślepiły mnie światła reflektorów, a krzyki fanów sprawiły, że jedyne co przez moment słyszałem to pisk w uszach. 

Min spojrzał na mnie nie wiedząc co tam robię, a ja? Jaki miałem plan? W tamtym momencie zupełnie zapomniałem, ale musiałem zrobić cokolwiek.

Jaemin spojrzał na fanów i się zaśmiał, ale ja miałem wrażenie... nie... byłem przekonany, że mój poziom adrenaliny podskoczył o wiele za wysoko.

- Jeno? Co ty robisz?- zapytał zasłaniając mikrofon. Gdyby tak teraz na niego spojrzeć, był naprawdę świetny w ukrywaniu problemów, lecz ja doskonale potrafiłem go przejrzeć i nawet teraz, na scenie, gdzie czuł się jak ryba w wodzie, widziałem ból, który skrywał głęboko nie chcąc martwić fanów. 

To musi się skończyć... Jeżeli on sam nie może zrezygnować... Sprawię, że to oni zrezygnują z niego. Nie spuściłem z niego wzroku ani na chwilę, tłum ucichł, moje serce przyspieszyło. Patrzyłem na miłość swojego życia i wiedziałem, że już nigdy nie pozwolę go skrzywdzić.

- Nigdy, Jaemin... Już nigdy, więcej...

Nie dałem mu nawet czasu do namysłu, podszedłem i nim się obejrzałem nasze usta złączone były w ciepłym pocałunku. Krzyki tłumu słyszałem jakby przez grube szkło. W tamtej chwili nie widziałem nikogo innego poza Jaeminem. Miałem gdzieś, co ludzie powiedzą, czy będą plotkować. Byłem jedynie pewien, że w tej chwili jego życie zmieni się całkowicie i od tej pory tylko na lepsze.



Min stał jak wryty. Dopiero po chwili opuścił mikrofon na ziemię i uronił jedną, samotną łzę. Poczuł jak wraz z tą łzą roni wszystkie dotychczasowe zmartwienia, a jednocześnie był świadom, że to co właśnie zrobił Jeno przysporzy mu nowych, o wiele gorszych. Jednak czy miał mu to za złe? Absolutnie nie. Przynajmniej jeszcze nie teraz...

Gdy ich pocałunek przedłużał się, na oczach tych wszystkich fanów, którzy krzyczeli z każdą chwilą coraz głośniej, Jaemin w końcu go przerwał, a wzrok natychmiast pokierował w dół. 

Starał się z całych sił, aby nie rozpłakać się na oczach tych wszystkich ludzi, jednak czy to miałoby już teraz jakiekolwiek znaczenie? 

Już nie muszę się ukrywać- pomyślał

- Już nigdy więcej...- dodał po chwili i szklanymi oczami spojrzał na Jeno, wzrokiem przepełnionym ulgą, a jednocześnie zmęczeniem, które ukrywał przez ten cały czas, jak całą resztę.

Otarł rękawem łzy, a po chwili również podniósł mikrofon. Przyłożył go jakby już miał coś powiedzieć lecz za nic nie był w stanie znaleźć odpowiednich słów. Patrzył na fanów, którzy oczekiwali wyjaśnień i nie mógł z siebie wydusić najmniejszego dźwięku. Pierwszy raz spotkał się z sytuacją, gdzie zupełnie go sparaliżowało. 

- Kochamy cię!- krzyknęła w końcu pojedyncza fanka w tłumie.

- Jesteś najlepszy Na Jaemin!- odezwała się za nią kolejna osoba. 

Potem kolejna i kolejna, aż w końcu każdy wykrzykiwał słowa miłości i wsparcia w stronę Mina. Było ich słychać chyba w całym mieście. Nieopisane ciepło przeszyło serca chłopaków. Spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Jeno uśmiechnął się szeroko szczęśliwy z reakcji fanów. Wkrótce muzyka znów zaczęła grać, a koncert dobiegł końca bez większych zakłóceń. 

Do końca trasy pozostało jeszcze pięć miast w Ameryce, więc przyjdzie jeszcze czas na zmartwienia. Jak na razie Jaemin nie miał zamiaru przejmować się konsekwencjami, choć raz. To był najszczęśliwszy dzień jego życia i nie miał zamiaru go rujnować.

Po zejściu ze sceny menadżer nawet na nich nie spojrzał. Brzydził się? A może zwyczajnie nie miał już do nich interesu skoro wiedział, że kariera Mina jest zrujnowana. 



And nothing more. «NOMIN» Where stories live. Discover now