III

342 26 3
                                    

Wsiadł do pierwszego lepszego samolotu nie myśląc dużo. Czuł jak brakujący kawałek jego życiowych puzzli po latach odnalazł się i za żadne skarby nie miał zamiaru ponownie go stracić. Był w amoku swoich działań, dlatego dopiero siedząc na pokładzie zrozumiał co właśnie robił. Wraca do domu. Do Korei. Jednak nie miał gdzie się podziać. Obiecał sobie, że już nigdy nie wróci do rodzinnego domu. Nienawidził tych ludzi. Brzydził się nimi tak bardzo, że nie miał ochoty już nigdy ich oglądać.

Napisał do Chenle. Ten nie odpisywał, nie oddzwaniał. Na lotnisku widział tłumy młodych dziewczyn czekających przy wyjściu zapewne na Jaemina.

Wiedział, że chłopak jest popularny, ale kiedy zyskał taką sławę?

Jeno przez całe 7 lat był tak pochłonięty pracą, że nawet nie zauważył kiedy marzenia jego... najlepszego przyjaciela zaczęły się spełniać.

W pewnym momencie poczuł na ramieniu czyiś dotyk. Natychmiast się odwrócił i zauważył zakapturzoną postać, która kazała mu nic nie mówić. To Jaemin. Nie zadając więcej pytań Jeno poszedł za nim, przechodząc przez przejścia, do których nikt z turystów nie miał wstępu.

-Wyjdziemy wyjściem dla personelu...- mówił Jaemin cisnąć się wąskim korytarzami.

-My?- zignorował zupełnie fakt, że chłopak był w stanie chodzić. Uznał, że to przez silne środki przeciwbólowe, które dał mu z samego rana. Jednak te lekarstwa nie poprawiły w żaden sposób jego stanu zdrowia, a takie schadzki mogły go poważnie załatwić. Rozmówi się z nim w domu.

-Tak, my. Jedziesz ze mną. Przecież nie wrócisz do rodziny, co?

-Niby dlaczego?!

-A dlaczego jeszcze cię tam nie ma? Przyleciałeś godzinę temu. Już dawno byłbyś w domu.

Brawo Sherlocku.

W końcu udało im się dotrzeć do czarnego busa, w którym siedział już zniecierpliwiony menadżer. Na sam widok mężczyzny Jeno dostawał białej gorączki. Nie rozumiał jak człowiek może traktować tak drugiego człowieka. Jak przedmiot, albo małpkę w cyrku.

-Może zrobię vlive, żeby im to jakiś wynagrodzić? Albo chociaż powiem, że nic mi nie jest?

-Nic ci nie jest? To co tutaj robisz a nie w Ameryce?!- warknął menadżer- Rób co chcesz. Już nic nie pogorszy twojej sytuacji- powiedział od niechcenia, jakby Jaemin i jego praca były największym problemem.

Jeno spojrzał na Mina. Nie był jakiś specjalnie przejęty. Zupełnie jakby był do tego przyzwyczajony... Zbyt szybko przyzwyczajajał się do przykrości jakie go spotykały każdego dnia. Dawał traktować się jak śmiecia!

Godzina drogi. Wyjechali poza Seul, gdzie znajdowało się mieszkanie Jaemina. Tak jak kiedyś chłopak mieszkał w pokoju razem z mamą, a w kuchni ledwo mieściły się najpotzrebniejsze rzeczy, tak teraz zamieszkiwał duży dom z przepięknym ogrodem pełnym róż i lilii. Budynek zamieszkiwał jedynie on i jego trzy psy rasy chart. Od czasu do czasu odwiedzała go gosposia, która zajmowała się wszystkim: praniem, sprzątaniem i gotowaniem. Czyli tym na co Min nigdy nie miał czasu.

Jeno i Jaemin weszli do środka po marmurowych schodach, chwytając za srebrną poręcz. Ogromne drzwi kryły za sobą przestronny i nowocześnie urządzony przedpokój, a tuż po nim przytulny salon. Znajdowała się w nim biblioteczka, która zawierała, zdawałoby się, wszystkie tytuły świata. Kominek i telewizor, a także wygodna kanapa obita jedwabiem robiły ogromne wrażenie na Jeno. Wysoki sufit, pod którym wisiał kryształowy żyrandol oraz lśniąca podłoga z najwyższej klasy drewna.

Kiedy on się wszytskiego dorobił?

-Nie ja wybierałem te wszystkie rzeczy... - powiedział od razu przerywając przemyślenia Jeno.

-Okej... Więc kto?

-Menadżer. Ten człowiek wpieprza się w moje życie jak nikt inny. Mówiłem, że mam zero prywatności...

Był zmęczony, zirytowany i w bólu, ponieważ jego leki przestawały działać. Lee postanowił porozmawiać z nim o tym później, gdy już dojdzie do siebie.

-Jaemin, powinieneś się położyć. Twój uraz wciąż jest świeży. Dziś dosyć się naraziłeś.- Podszedł do niego pozwalając, aby ten mógł się na nim wesprzeć.

To był długi dzień pełen emocji, dlatego oboje zasnęli bardzo szybko. Jaemin w swoim ogromnym łóżku, a Jeno na fotelu, bo przecież "będę cię pilnował całą noc, nie będę spał".

Jaemin zasnął jedynie na pół godziny, gdyż ból był nie do zniesienia. Nie chodziło tu jedynie o ból fizyczny. Bolało go serce. Bolało go, że tak stracił tak wiele czasu. Bolało go, że stracił miłość, bo między nimi nie było tak samo. Jaemin mu wybaczył, jednak czuł, że coś się zmieniło. Dorośli. Oboje mają swoje życie. On w Koreii, Jeno w Ameryce. Tęsknił za czasami liceum. Tęsknił za czasami, w których mógł przytulać i całować Jeno bez zwątpienia. Tęsknił za czasami, gdy bezgranicznie mu ufał. Wiedział, że Jeno jest teraz przy nim z miłości, jednak ta miłość nie była taka sama. Nie była szczeniacka, intensywna i bezgraniczna. Zdawała się być ostrożna i wzięta z dystansem. Coś było nie tak, czuł to. Nie byli już tymi samymi osobami, a Jaemin bał się to zaakceptować. Kiedyś wszystko zdawało się być dużo łatwiejsze.

Dlaczego jeszcze mnie nie pocałował?- myślał- Dlaczego jeszcze mnie nie przytulił?

To było dziwne. Przecież mu wybaczył, powiedział, że tęsknił. Kim teraz dla siebie są? Czy wciąż są parą? Czy są tylko przyjaciółmi? I dlaczego to tak cholernie boli?

-Jeno?..- szepnął mimo, że na celu miał go obudzić.
- Jeno? - dodał po chwili nieco głośniej. Nie był w stanie się ruszyć, a ból, tym razem fizyczny, narastał z każdą sekundą.

-Hm? - wymruczał w półśnie.

-Boli...- powstrzymywał łzy cisnące mu się do oczu. Czuł się jak żałosne dziecko nie mogąc zrobić kompletnie nic.

Jeno natychmiast się obudził i przetarł oczy. Co prawda miał urlop jednak przyjechał tu po części w roli lekarza Jaemina, dlatego wszystkie lekarstwa, zastrzyki i tym podobne miał ze sobą.

-Przyniosę tabletki, dobrze? Postaraj się nie ruszać.

Wciąż zaspany ruszył po schodach na dół. Martwił się o Jaemina. Był on jego najcenniejszym skarbem i serce mu pękało, gdy widział go w takim stanie.

To była ciężka noc dla ich obu...

✧・゚: *✧・゚:*

Wow, co się stało? Nowy rozdział xD Kochani, nie wiem kiedy wstawię coś jeszcze, mam nadzieję, że szybko. Myślę, że ogólnie następne rozdziały, przynajmniej kilka, mogą być w formie twt lub tym podobnych. Miłego dnia ❤❤❤

And nothing more. «NOMIN» Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt