That is the end of my journey.

164 15 4
                                    

Sale opuścili już nawet jego rodzice. Zostałem sam w miejscu gdzie po raz ostatni miałem pożegnać się z jedyną osobą, którą całe życie kochałem całym sercem. Całe życie... Nie wiedziałem czy bez niego ma ono w ogóle sens. To jakby z dnia na dzień obudzić się w zupełnie obcym, zimnym miejscu. Bo wszystko co znałem... Bez niego było mi obce. Choć wśród tłumu, czułem wokół siebie pustkę. Pomimo słońca- ciągły chód przeszywający ciało...

Swoją drogą to zabawne, a jednocześnie przygnębiające jak ludzie potrafią zapomnieć o wszystkim co o tobie wiedzieli niedługo po twoim odejściu... Dlaczego na przykład wszyscy ludzie muszą przyjść na pogrzeb ubrani na czarno, skoro wiadomo, że Jeno uwielbiał inne kolory? Albo dlaczego przynieśli róże zamiast kupić jego ukochane lilie? Dlaczego wszyscy zostawili mnie samego, skoro Jeno nigdy tego nie robił, bo uważał mnie za osobę zbyt cenną, aby marnować potencjał na siedzenie w samotności? Dlaczego więc ty mnie zostawiłeś, Lee Jeno? Dlaczego musisz być takim hipokrytą? 

Nie chcę stąd wychodzić, bo wtedy już nigdy z tobą nie będę. 

Siedziałem na podłodze oparty o ścianę. Czarna marynarka wylądowała na podłodze godziny temu, a ja wciąż nie mogłem przestać wpatrywać się w portret jaki dla niego wybrali. Uśmiech, który zawsze wywoływał szybsze bicie mojego serca oraz przyjemny dreszcz przeszywający całe moje ciało, teraz jedynie sprawiał ból. Niewyobrażalny, lecz niefizyczny ból.

Nie miałem już siły płakać. Robiłem to przez ostatnie kilka dni. Nie miałem już siły udawać, że kondolencje bliskich wydają mi się szczere, a ich zrozumienie ma dla mnie jakikolwiek sens. Nie miałem już siły podnieść się z podłogi i wyjść, wrócić do domu, w którym wiedziałem, że nie znajdę Jeno. Nie miałem już siły wracać do życia, w którym nie ma Jeno.

- Jaemin...- usłyszałem głos Chenle- pora wracać do domu...

- Nie... - wciąż nie odrywałem wzroku od porteru Jeno.

- Proszę... Musisz coś zjeść, wyspać się...

Nie jadłem nic od tygodnia. Nie mogłem spać od wielu dni. Nie potrafiłem wejść do sypialni, w której wciąż były jego rzeczy...

***

ZNIENAWIDZCIE MNIE PRZEPRASZAM

And nothing more. «NOMIN» Where stories live. Discover now