Rozdział 24: Pragnę tego

1.4K 87 41
                                    

Od kąd zamieszkałam u Devil'a, minęły dwa dni. Powiedziałam rodzicą, że śpię u Evans'a, nie protestowali. Byłam właśnie u siebie w domu, ponieważ musiałam podjechać jeszcze po parę rzeczy, ponieważ po naszych wczorajszych wygłupach z brunetem, miałam wszystkie ubrania mokre.

Pakowałam właśnie do torby kilka ubrań i bieliznę gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyszłam z mojego pokoju i pokierowałam się do wyjścia. Otworzyłam drewnianą płytę, a moje oczy napotkały rozpłakaną panią Tyler.

- Coś się stało? - spytałam zmartwiona i złapałam za jej ramiona by ją pocieszyć.

- Od dwóch dni nie mamy kontaktu z Victor'em. Anna mówiła, że kiedyś byliście razem, chciałam się zapytać czy kontaktował się z tobą ostatnio - zamurowało mnie. Nie zaczęłam od razu panikować ponieważ wiedziałam jak kilka razy tak się schlał, że przez prawie tydzień nie było z nim kontaktu.

- Może poszedł na jakąś imprezę i za mocno zabalował - próbowałam jakoś uspokoić kobietę.

- Nie zostawił by Riley samej - racja. Poszedł by tam razem ze swoją dziewczyną - Jeśli się z tobą skontaktuje to daj mi proszę znać. Bardzo się martwię.

- Dobrze. Od razu panią o tym powiadomię - przytaknęła głową i posłała mi lekko widoczny uśmiech.

- Dziękuję i do widzenia - pożegnała się i ruszyła w stronę domu Anny.

Zamknęłam drzwi i sama zaczęłam się martwić. Może i mnie skrzywdził, ale jak zobaczyłam jego roztrzęsioną matkę. To zrobiło mi się jej szkoda. Nie zasłużyła na takiego syna jak Victor.

Złapałam za swój telefon i po minucie szukania numeru. Znalazłam go. Przyłożyłam IPhona do ucha, ale po chwili włączyła się poczta. Spróbowałam jeszcze raz - To samo. Jak to mówią, do trzech razy sztuka. Wystukałam ponownie numer, aż w końcu ktoś odebrał.

- Victor?! - krzyknęłam do słuchawki. Słyszałam tylko ciszę - Halo!

- Witam - odezwał się jakiś głos. Nie znałam go.

- Kto mówi?

- Kolega Tyler'a.

- Muszę z nim natychmiast porozmawiać - warknęłam zła. Wygarnę temu chłopakowi tak, że zapamięta to na całe życie.

- Niestety nie może teraz rozmawiać - powiedział rozbawiony mężczyzna.

- A to dlaczego? - zaraz wybuchnę i całe miasto usłyszy ten wybuch.

- Ponieważ nasz kochany Victor leży trzy metry pod ziemią - zaśmiał się. Zbladłam na jego słowa. Jak to? On nie żyje? - Zapłacił za swoje grzechy i teraz poniewiera się w piekle. Tak samo jak Oscar i Jack - musiałam usiąść ponieważ zakręciło mi się w głowie - Żegnaj Alex - gdy chciałam go spytać skąd zna moje imię, rozłączył się.

Dopiero teraz zaczęłam łączyć wątki. Najpierw Jack następnie Oscar, a teraz Victor. Ktoś to robił specjalnie. Tylko kto? I skąd on mnie zna? Nie rozpoznałam głosu ponieważ był zniekształcony. O co tu kurwa chodzi?! Ten kto to robi, musi mieć jakąś obsesję. Tylko kto?

Siedziałam tak jeszcze ze dwadzieścia minut. W końcu usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka. Spojrzałam na bruneta, który podszedł do mnie.

- Coś się stało? - spytał zmartwiony. Musiałam mu powiedzieć.

I tak po pół godzinnej rozmowie, chłopak znał wszystkie szczegóły. Przytulił mnie do siebie i ucałował w czoło.

- Mam pomysł - spojrzałam na niego z pytającym wzrokiem - Zadzwonię do reszty i pójdziemy dziś na ostry melanż - na jego ustach pojawił się zadziorny uśmiech. Odwzajemniłam gest i przytaknęłam głową na jego propozycje. Przyda mi się chwila zapomnienia o tym wszystkim.

In The Shadow Of Your Soulحيث تعيش القصص. اكتشف الآن