Rozdział 25 - Wspólne popołudnie

123 20 29
                                    

Idąc przy boku rozbawionej Frei, Wiktor czuł rozpierający entuzjazm, owocujący szerokim uśmiechem i sporadycznym, wesołym pomrukiwaniem. Coś łaskotało go pod żołądkiem, gdy siostra ze szczerą ekscytacją opowiadała mu o przepisie na słodkie ciasto, które mieli razem upiec.

Obietnica.

Od powrotu siostry Wiktor momentami nie poznawał samego siebie. Cieszył się na myśl o ubrudzeniu mąką, palcach sklejonych lepkim ciastem, brzęczącym w uchu chichocie i ciepłym szepcie.

Kiedy delikatna dłoń oplotła jego ramię, odniósł wrażenie, że może zrobić i pokochać wszystko.

— Co to? — zapytała Freja, wyrywając brata z zadumy; właściwie to nie zauważył, kiedy znaleźli się w korytarzu łączącym salon i część jadalnianą z kuchnią, z której dobiegały stłumione śmiechy.

— Ktoś... — wymamrotał Wiktor niskim, niezadowolonym tonem, czując, jak stygnie jego zapał. — Azra tam jest.

Freja chwyciła dłoń brata i powolnym krokiem poprowadziła go pod same drzwi kuchni. Przed wejściem do środka chciała zbliżyć się do źródła głosów i je dokładnie określić. Nie spodziewała się towarzystwa, szczególnie tak mnogiego, więc potrzebowała chwili, by lepiej przygotować się na spotkanie.

— Z bliźniaczkami — wyszeptała ożywiona i rozbawiona. — W końcu poznasz swoje duchy.

Gdy wytknęła język, hrabia w ostatniej chwili powstrzymał się przed tym samym gestem.

— Dzień dobry! — zawołała Freja, wpadając do środka wraz z bratem, którego przedramię ciasno tuliła do swojego boku.

W środku, istotnie, znajdował się dżin w towarzystwie dwóch rozchichotanych brunetek; cała trójka nagle ucichła, a dziewczęta zerwały się na baczność. Azra wygodniej rozsiadł przy stole brudnym, jak wszystko inne, od mąki, ciasta oraz czerwonego wina, które popijali, na co niepodważalnym dowodem były trzy kubki, mokra plama i niemal pusta butelka.

— Dzień dobry! — odpowiedziały razem bliźniaczki; wesoły ton Estelli, drżący od nieudolnie tłumionego śmiechu, zdominował ciepły i cichy głos Mirelli. — Cóż za niespodzianka.

Wiktor parsknął.

— Nic się nie stało. Nie przeszkadzajcie sobie. Miło... Miło mi znów widzieć waszą dwójkę. — Wiktor ostrożnie lustrował służące spokojnym, ciepłym spojrzeniem, a gdy skupił się na siedzącym przy stole dżinie, mimowolny uśmiech zamienił się w grymas. — Ciebie nie.

— To wy... — urwała nagle Freja, spoglądając to na bliźniaczki, to na brata i z powrotem. — Żartowałeś ze mnie. — Prychnęła. — Tak podle!

— W kwestii duchów? — zapytał cierpko Wiktor, kładąc dłoń na ramieniu siostry.

Po plecach Frei przebiegły ciarki, a jej łokieć sam z siebie pofrunął w stronę boku Wiktora, wyduszając z niego krótkie stęknięcie.

— Koniec żartów — warknęła, nie kryjąc nerwowego chichotu. — Wiesz, że jestem w tym... nowa.

— Cóż — jęknął Azra, jeszcze figlarniej rozsiadając się na ławie — to prawdziwie niezręczna kwestia.

— Czas na pogaduszki przyjdzie później — wysapała Magali, ucinając dyskusję swoim nagłym pojawieniem się. Pędem podbiegła do stołu i z impetem położyła na nim drewnianą michę przykrytą białą, haftowaną szmatką. — Ciasto nie będzie na nas czekać.

— To już? — zapytała Mirella i pochyliwszy się nad misą, chwyciła za materiał.

— Tak, tak! Czas wam zleciał na tym pijaństwie.

Gallanger (wstrzymane)Onde histórias criam vida. Descubra agora