Rozdział 11

12.3K 322 17
                                    

Melisa 11

Jestem tak wściekła jak jeszcze nigdy wcześniej. Nikt nie umie wyprowadzić mnie z równowagi tak jak
Moretti. I choć bym przysięgała, że nie dam mu się sprowokować to nic by z tego nie wyszło. To jest
po prostu nie możliwe.

Idę nabuzowana do swojego pokoju i mam ochotę zamknąć się w nim i spędzić czas do wieczora.
Wyjdę dopiero na spotkanie z Diegiem. Nie chcę do tego czasu nikogo widzieć. Rzucam się na łóżko i
próbuję się uspokoić choć to nie jest łatwe. Przez pobyt tutaj nabawię się tylko nerwicy i wrzodów
żołądka. Jeszcze kilka spięć z Lucą i to będzie nieuniknione.
Pieprzony dupek! Co on sobie znowu uroił? Myśli, że chciałabym być jego żoną? Nie doczekanie!
Jeszcze się taka nie urodziła co jest tak głupia, żeby związać się z tym potworem.

Im dłużej się nad tym zastanawiam tym coraz bardziej dochodzi mnie sens jego wypowiedzi. Twierdzi,
że mój ojciec mu to powiedział. Bzdura... To musi być bzdura...Przecież nie zrobiłby mi tego i nie
oddał za żonę Luce, lub innemu facetowi bez mojej zgody. Moretti jednak twierdzi, że oboje to
ukartowaliśmy i że ojciec sam mu powiedział o takiej możliwości. Jeśli to prawda to tatusiowi się
oberwie. Nawet jeżeli przyszło mu do głowy zeswatanie mnie z Diegiem to nic mu nie pomoże. Nie pozwolę, aby ktoś decydował o moim życiu. Nawet mój ojciec. Nie ma szans, aby wybierał mi kandydata na męża. To będzie tylko i wyłącznie moja decyzja. Nikogo więcej. Nie dam się wciągnąć w
jakieś chore mafijne układy. To, że urodziłam się w takiej rodzinie i tkwię w niej bez wyboru nie znaczy, że będę się poddawać wszystkim zasadom jakie w niej panują. Mamy dwudziesty pierwszy wiek i era aranżowanych małżeństw powinna odejść w zapomnienie.

Kładę się na łóżko i wtulam policzek w miękką poduszkę. Z chęcią ucięłabym sobie małą drzemkę, aby czas szybciej zleciał. Staram się odpłynąć w krainę Morfeusza, ale to nie jest proste. Kręcę się z boku na bok i dopiero po dłuższej chwili przychodzi upragniony sen.
Budzę się...A raczej budzą mnie krzyki na korytarzu. W pierwszej chwili nie rozpoznaję do kogo one należą. Dopiero gdy ocknęłam się na tyle, aby być w pełni świadoma poznaję głosy braci Morettich.

Nie wiem o co to całe zamieszanie, ale wnioskuję, że jest ono z mojego powodu bo Luca się na coś nie
zgadza, a wcześniej padło moje imię. Podejrzewam, że chodzi mu o nasze dzisiejsze spotkanie i po raz
kolejny wymyśli coś, aby do niego nie doszło. Nie chcę się w to mieszać, bo to nie moja sprawa, ale irytuje mnie ciągłe kombinowanie panicza mroku, by utrudnić nasz kontakt.
Z ich ostrej wymiany zdań zrozumiałam jednak, że Diego już zdecydował i zdania nie zmieni, co
bardzo mnie cieszy.

Zamknięta dalej w swojej sypialni czytam na tablecie jedną z książek mojej ulubionej autorki Colleen
Hoover „Maybe Someday”. Muszę przyznać, że historia, którą przedstawiła jest piękna i dająca do
myślenia. Zastanawia mnie jednak czy ludzie naprawdę są gotowi do porzucenia własnego szczęścia
dla drugiej osoby. Nie wiem czy ja byłabym skora do takiego poświęcenia. Nie mniej jednak po raz
kolejny nie zawiodłam się na czytanej lekturze i już zacieram ręce na kolejną powieść.

Pochłonięta czytaniem straciłam poczucie czasu. Zorientowałam się dopiero, gdy dostałam wiadomość od Diega, że za godzinę widzimy się przy basenie. Tak więc na jednej nodze jestem zmuszona wziąć prysznic i się wyszykować. Odświeżam się dość szybko oraz wykonuję depilacje nóg i
okolic bikini. Wolę być przygotowana gdyby na randce poniosło nas nieco bardziej. Jeżeli będzie
okazja, abyśmy się ze sobą przespali to nie mam zamiaru jej odrzucać. I nie chodzi tu o złapanie kogoś
na dziecko czy małżeństwo jak mi dziś zasugerowano.

Jestem młodą kobietą, która również ma swoje potrzeby. A jeśli trafi się szansa na małą przyjemność
to nie będę się opierać. Ciąży się nie boję, ponieważ biorę tabletki, więc mogę spokojnie ponieść się
chwili jeśli się taka nadarzy.
Po prysznicu zakładam miętową sukienkę, którą wcześniej wybrałam i moje ulubione beżowe
koturny. Następnie podkreślam oko delikatnie czarną kredką i przeciągam rzęsy tuszem. Dla lepszego
efektu usta maluję czerwoną pomadką, a włosy zostawiam rozpuszczone. Są proste więc nie potrzebują dużo mojej uwagi. Wystarczy kilka razy przeczesać je szczotką, aby ich wygląd był
zadawalający.

W pułapce uczuć ( Seria Mafijna #1)Where stories live. Discover now