Rozdział 67

10.4K 316 26
                                    

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ

Luca 67

Jutro są moje trzydzieste pierwsze urodziny. Kto by pomyślał, że w ciągu roku w moim życiu zmieni
się tak wiele. Ja na pewno nie.
Gdy trzysta sześćdziesiąt pięć dni temu w progu mojego domu stanęła śliczna blondynka nie sądziłem, że czeka mnie tyle niespodziewanych wydarzeń. A przede wszystkim nie spodziewałem się
tego, że ta mała złośnica skradnie moje serce i sprawi, że człowiek taki jak ja zimny i pozbawiony skrupułów potrafi kochać i okazywać uczucia. Sądziłem, że takie słabości są tylko dla mięczaków. A ja przecież do nich nie należę. Nie zmienia to jednak faktu, że dopuściłem do siebie uczucia, których
wcześniej nawet nie akceptowałem. Na szczęście są kwestie, które nie ulegają zmianie i które przypominają mi co jakiś czas kim jestem i dlaczego robię to co robię, a raczej dla kogo.
W ostatnim czasie ktoś znowu próbował kopać pode mną dołki i przejąć mój teren. Idiota myślał, że
tak łatwo jest się mnie pozbyć i pozbawić tego co do tej pory osiągnąłem. Nie doczekanie. Stoję na
czele zbyt długo by takie podlotki mogły mi w jakiś sposób zaszkodzić. Ale muszę przyznać, że zaimponował mi swoją odwagą i determinacją.
Gdyby nasza sytuacja była inna może nawet zaproponowałbym mu współpracę, ale teraz gdy
próbował dotrzeć do Melisy jedynie co mogę zrobić to zlikwidować go. Nikomu nie pozwolę się zbliżyć do mojej narzeczonej i ryzykować, że ponownie będzie przechodzić przez piekło, którego doświadczyła. Na szczęście podniosła się z tego i wróciła jej radość z życia. Ostatnio nawet coś wspominała, że chce założyć własną fundację, aby pomagać kobietom, które są ofiarami przemocy domowej i gwałtów. Początkowo nie byłem do tego przychylnie nastawiony gdyż
bałem się, że może sobie nie poradzić z taką presją, ale Melisa się tak uparła, że w końcu mnie przegadała. Nawet już argumenty, aby poszła na studia architektury krajobrazu do niej nie
przemawiały. Stwierdziła, że jest stworzona do większych celów niż bawienie się kwiatkami. I chociaż
je uwielbia to może jedynie traktować to jako hobby.

Schodzę do podziemi, bo dziś chyba zakończę męczarnie Normana Rupollo.
Dwóch z moich ludzi jak zwykle stoi na warcie i pilnuje porządku.

- Jak się dziś ma nasz więzień? Dyszy jeszcze czy już zdechł?

- Myślę, że to tylko kwestia godzin, aż przestanie oddychać szefie. No chyba, że wcześniej się nim zajmiemy - odpowiada Hugo zacierając ręce.

- Sam dokończę to co zacząłem. Nie pozwolę żadnemu skurwielowi zbliżyć się do Melisy i szantażować mnie nią. Dla takich osób nie mam litości i własnoręcznie będę wymierzał im
sprawiedliwość - odpowiadam i wchodzę do ciemnego lochu.

Zapalam światło i spoglądam w ledwo żywego mężczyznę. Gębę ma zakrwawioną i opuchniętą od
ciosów, które mu wymierzałem wciągu ostatnich kilku dni. Ale sam się o to prosił. Był świadomy tego
jak kończą głupcy, którzy stają ze mną do otwartej wojny. Zaryzykował i przegrał.

Podchodzę bliżej i łapię go za fraki, a raczej to co z nich zostało. Norman wydobywa z siebie cichy jęk,
ale nie jest w stanie nawet na mnie spojrzeć. Nie ma sensu dłużej go męczyć. Rzucam go ponownie
na materac i wyjmuję spluwę.
Bez chwili zastanowienia i zawahania celuję mu między oczy i pociągam za spust. Chowam pistolet za
plecy i otrzepuję ręce jakbym nie wiadomo jak się pobrudził. Ale takiej szumowiny brzydzę się nawet
dotykać.

- Zajmijcie się tym - mówię do moich chłopców i wracam na górę.

Jeden idiota mniej. Ilu jeszcze ich będzie? Ilu postanowi w najbliższym czasie ponownie mnie dopaść,
a co gorsza Melisę i moje dziecko. Dlatego nie pozwalam sobie na żadne słabości i zwątpienie w to co
robię. Choć czasami dopada mnie myśl czy oby takiego życia chcę dla mojej rodziny. Ostatnio często
dopada mnie strach czy zdołam zapewnić bezpieczeństwo najbliższym, który nie pozwala mi zmrużyć
oczu. Podobnie jak dziś... Gdy zbliża się dwudziesty czerwiec zawsze jestem nerwowy i napełniony złymi przeczuciami. Tak jest i tym razem. Od wielu lat nie uległo to zmianie. Miałem cichą nadzieje, że w tym roku będzie inaczej, ale niestety nie jest mi dane zaznać spokoju.

W pułapce uczuć ( Seria Mafijna #1)Where stories live. Discover now