Bunkier

18 3 0
                                    

Nadia obudziła się rano przez pocałunek Miszcza.

Miszczu:"Dzień dobry, a zarazem do widzenia! Lecę do obozu"

Nadia:"Dzień doberek!"

Miszczu wyszedł z bazy, a Nadia powoli zaczęła się rozbudzać. Po pewnym czasie zaczęła się ubierać. Założyła białą koszulkę, czarną spódniczkę i czarne podkolanówki. Oczywiście przywdziała też płaszcz, który posiadał już jedną runę. Przypomniała sobie słowa babci z listu i postanowiła udać się na Edę do bunkru. Założyła tenisówki i udała się w podróż na Edę.

Spacer był długi, ale w końcu Nadia dotarła do celu. Pomyślała przez chwilę, gdzie mógłby znajdować się właz do bunkra. Przemierzała opuszczone budynki i fabryki. W końcu w oddali ujrzała główny budynek zakładu Eda z dużym szyldem. Podbiegła do niego. Był ogrodzony, ale Nadii jakoś udało się przejść przez ogrodzenie. Szyby wyglądały na niezbyt trwałe, więc Nadia znalazła kamień i wybiła okno. Wskoczyła przez nie do środka i zaczęła poszukiwania włazu. Przemierzała wiele porzuconych pomieszczeń. W końcu znalazła klatkę schodową. Schody prowadziły w dół i górę. Nasza bohaterka postanowiła zejść w dół, ponieważ bunkry przeważnie są schowane pod ziemią. Podczas schodzenia robiło się coraz bardziej zimniej. Nadia wkurzyła się, że nie ubrała cieplejszych ubrań, jednak jakoś trzeba przeżyć.

W końcu po kilku minutach dotarła do pancernych drzwi. Po chwili siłowania otworzyła je i weszła do mroźnego, lecz o dziwo oświetlonego pomieszczenia. Trzęsąc się z zimna zaczęła przeszukiwać pomieszczenie. W środku znajdowały się porzucone armaty, balisty i wielki czołg. W pomniejszych pokojach Nadia znalazła pełny magazynek i karabin szturmowy znany jako Ur-4-SuS-1. Zaczęła dalsze przeszukiwanie pomieszczenia. W końcu znalazła drzwi do kolejnego pokoju. Okazało się, że po drugiej stronie znajdowała się potężna hala, w której znajdowały się dziwne posągi. Było ich piętnaście z tego co naliczyła Nadia. Obeszła je i dotarła do jakiegoś głazu na którym znajdował się kolejny artefakt i jakaś broń. Był to czarny sztylet, który nie odbijał światła. Nadie zdziwił on, a raczej materiał z jakiego został stworzony. Wzięła też do ręki artefakt. Ten jak poprzedni wyleciał z jej dłoni i wniknął w płaszcz. Nadia poczuła się silniejsza. W głowie ujrzała wizję.

Mędras wykuł ten sztylet z duszy jego zmarłej narzeczonej. Posiadała ona potęgę absorbowania światła. Mędras wiedział, że jej mroczny charakter jest niebezpieczny jednak chciał ją zrewitalizować. Niestety zmarła z rąk psychicznie chorej Mazuł, która była zazdrosna o Mędrasa. Pogrążony w żałobie Mędras przekuł jej duszę w broń która posłużyła mu w zemście na owej psycholce. Jednak jedyne co Mędras uczynił Mazułowej to bliznę na twarzy w kształcie trójki.

Nadia po tej wizji podniosła się z ziemi. Nie wiedziała jak to się stało, że leżała, jednak nie to było jej zmartwieniem. Posągi ożyły i okazały się zombiakami. Nadia wyjęła karabin i rozpoczęła ostrzął, jednak jej celność nie była zbytnio dobra. Zabiła trzy zombiaki, a tylko dwa pozbawiła jakiejś z kończyn. Pozostałe zombie zaczęły marsz w stronę Nadii. Ta wystraszyła się i pisknęła bardzo, bardzo głośno. Niewytłumaczalna moc z płaszcza posłała za tym piskiem energię elektryczną, która sparaliżowała zombiaki. Nadia szybkim krokiem uciekła z hali. W drugim pomieszczeniu poczuła ból głowy i upadła na ziemię. Podniosła się i ujrzała samą siebie, stojącą przed drzwiami i trzymającą w rękach ociekającą krwią głowę Miszcza.

Nadia:"Co to za ćwikłowate sztuczki!"

Odbicie:"Nie boli cię fakt, że twój 'ukochany' zostawia cię codzień samą i bezbronną? Nie obchodzi go twój los i wiesz co? Powinnaś zrobić to co ja... Ukarać go! Nie możesz ciągle być tylko jego pomiotem domowym do zachcianek i czułości! To nie jest życie, dla kogoś tak wyjątkowego jak my! Rozumiesz? Pozbądź się problemu... Pozbądź się Miszcza... Czas by Nadia zaprowadziła porządek i pokazała, że jest lepsza niż jakiś nędzny Miszczu!"

Nadia:"Gówno prawda! Wiesz, że tak wcale nie jest! Nie wiem, czy to przez ten sztylet czy płaszcz, ale nie uda ci się! Kocham go, wiem że dba o mnie i nie chce po prostu żeby mi się coś stało! Odwal się demonie! Jesteś zakłamaniem samej mnie!"

Odbicie:"Zmierz się z przeznaczeniem! Zabij Miszcza!"

Nadia:"NIEEEEE!"

Nadia chciała ruszyć na demoniczne odbicie, lecz nie udało się jej to. Uderzyła całym impetem w szkło, które rozwaliło się. Oszołomiona Nadia upadła i poczuła, że leci jej krew z głowy. Po powróceniu do pełni zmysłów, zdjęła buty i podkolanówki, związała je i obwiązała wokół głowy w miejscu rany. Założyła buty, wstała i wybiegła z bunkra. Pobiegła schodami w górę i znów znalazła się w budynku. Znów zabolała ją głowa. Gdy otworzyła oczy, wszędzie wokoło były jej mroczne odbicia odcinające sztyletem głowę Miszcza. Ciągle w głowie słyszała głos:

Odbicie:"Zmierz się z przeznaczeniem! Hahhaahahaha!"

Nadia:"NIE, NIE, NIEEE!"

Zapłakana Nadia przebiegała przez nie i w końcu wyskoczyła z budynku. Po długim biegu pełnym płaczu wróciła do bazy. W środku otarła się z łez i usiadła w kącie, myśląc o tym co widziała w wizji. Wkurzona odrzuciła sztylet w róg pokoju. Myśl o zabiciu Miszcza przyprawiała ją o ciarki. Nadia poczuła, że powoli mdleje. Wstała i chwiejnym krokiem upadła na podłogę obok sztyletu. Z omdlenia wybudziły ją odgłosy zombiaków, które ją atakowały. W pokoju znajdował się Miszczu, który przybył z pomocą. Miszczu wybił zombiaki i podbiegł do swojej ukochanej.

Miszczu:"Nadia! Nadia, obudź się!"

Nadia ocknęła się. Spojrzała pustym wzrokiem na Miszcza i wyciągneła sztylet.

Nadia:"Zmierz się z przeznaczeniem..."

Miszczu:"Co? Nadia o co chodzi?"

Miszczu: Atak ZombiakówWhere stories live. Discover now