Miesiąc

322 18 9
                                    

Słowa: 1261
Jeśli błędy, to wybaczcie (sprawdzałam aczkolwiek mogło mi coś umknąć) + występują sceny smuta (+18)

Życie Harry'ego odkąd poznał Louisa zmieniło się diametralnie. Jego codzienność napełniła się kolorowymi - ciepłymi jak i zimnymi barwami. Jak w każdym związku bywały gorsze dni, kłótnie, rozłąki, ale oni byli gotowi by dla miłości poświęcić wszystko. Przygotowani na to, że wyleją łzy, na cierpienie i na dziury w sercu, by po kłótni zapełnić je tęsknotą, pożądaniem. Czy to głupie? Nie Harremu to oceniać. On był oczarowany szatynem, dla niego pokona każdą przeszkodę, ważne, żeby być blisko niego.

Minął już miesiąc. Miesiąc od czasu, gdy pierwszy raz wyznali sobie uczucia, miesiąc od pierwszego prawdziwego, szczerego spojrzenia sobie poprzez oczy w głąb serca. To był ważny dzień, zmienił wszystko. Teraz depresja ma silnego wojownika, jakim jest miłość. Przez całe życie chłopak boryka się z różnymi problemami, z brakiem szacunku, a przede wszystkim brakiem miłości. Jednak to się zmienia. Teraz jest silny. Ma jeden solidny i nie do pokonania powód swojej siły. A bardziej kogoś. To Tomlinson sprawia, że loczek jest silny. Uzupełniają się jak dwa ostatnie elementy wielkiej układanki.

— Hej — mruknął chłopak do telefonu.

— Cześć kochanie — szepnął. — Jak się czujesz?

— A dobrze, niedawno się obudziłem, fajnie, że zadzwoniłeś. — Uśmiechnął się.

— A wiesz co dzisiaj jest? — zapytał wesoło szatyn.

— Eee, sobota? — Harry próbował ukryć śmiech. Doskonale wiedział, o co mu chodzi, ale postarał się zgrywać nieświadomego.

— Oj kochanie, minął już miesiąc od kiedy wyznalem najpiękniejszemu chłopakowi, którego znam, że go kocham.

Oczy bruneta automatycznie się zaszkliły. Nie odezwał się wciągając ciężko powietrze. Nigdy nie sądził, że spotka w swoim życiu kogoś, kto doceni go takiego.. nieidealnego, chorego.. paskudnego. Przynajmniej on tak uważał, ale udało się. Ma tą osobę.. osobę, która sprawia, że jest powód do walki.

— Harry, jesteś tam? Wszystko okej? — zapytał zmartwiony.

— J-Ja.. tak..  wszystko dobrze. Po prostu nie zasługuje na Ciebie. Kocham Cię Louis.

— Oj, kotku.. nie mów tak. Oboje dobrze wiemy, że jesteś wartościową, silną i piękną osobą. Chłopakiem, którego pokochałem. — Uspokoił go. — Z powodu, że wytrzymałeś ze mną miesiąc, zapraszam Cię do siebie na kolację i jakiś film. Co Ty na to?

— Oczywiście, że się zgadzam kochanie. Jesteś cudowny. — Pociągnął nosem. Jest szczęśliwy. Przynajmniej na ten moment..

— W takim razie podjadę po Ciebie koło piątej. Bądź gotowy. Miłego dnia.

— Miłego, do zobaczenia. — Z tymi słowami się rozłączył.

Styles zanurzył się w łóżku z cichym westchnięciem. Nie zasługuje na to. Tak sobie powtarza patrząc w sufit, jest zafascynowany całą sytuacją. Uśmiech sam cisnął się na usta.

———

Po zjedzeniu śniadania, ubrania się i ogarnięciu pokoju, Harry miał chwilę dla siebie. Usiadł przy pianinie i otworzył swój ukrywany przed wszystkimi zeszyt. Pisał tam przeróżne piosenki, zapisywał myśli, emocje. Przekazał siebie na wyblakniętych kartkach. Na ostatniej stronie przyczepione zostało zdjęcie jego taty. Bardzo za nim tęskni. Pamięta jak niedawno siedział mu na kolanach i śpiewali razem piosenkę o pluszowym misiu. Miał z nim o wiele lepszy kontakt niż z mamą. Po wielu latach dowiedział się, że ojciec również miał zaburzenia psychiczne, ale czy to ważne? Był wspaniałym człowiekiem i właśnie takiego go pamięta. Mimo, że było to dawno, gdy był szkrabem.

you make me strong | larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz