Spotkanie

355 18 5
                                    

Kolejnego dnia Harry czuł się lepiej. Smutek odszedł w niepamięć a pojawiło się podekscytowanie i radość, w końcu czeka go spotkanie z Louisem. Huśtawki nastroju są uciążliwe. W sumie mógłby wziąć papier i zacząć pisać co mu dolega, ile ma zdiagnozowanych chorób psychicznych.. Ale dla jego matki to nadal nic takiego. Przecież on musi się tylko uczyć, nic trudnego.

— Krążą jeszcze te zdjęcia po internecie? — westchnął do słuchawki telefonu.

— Nie widziałem, większość została wykasowana. Liam to załatwił, nie masz się czym martwić.

— Dobra Niall, dzięki, możesz wracać do spania. — Rozłączył się.

W sumie była już dziesiąta ale Niall lubi sobie pospać. Często nie ma go na lekcjach, Stylesa też nie widać w szkole, dobrali się. Jeszcze dwie godziny do spotkania z Louisem. Uh, stres to najlepszy towarzysz.

— Chyba będę musiał wziąć tabletkę uspokajającą przed spotkaniem — szepnął do siebie.

Chciał poinformować mamę o wyjściu, ale zrezygnował z tego. Ona i tak się nie interesuje, ważne jest to, że ma wrócić do 22. Po 22 dom jest zamknięty. Chcę zrobić dobre wrażenie i być doceniony przez nowo poznanego chłopaka. Ubrał się tak jak najlepiej umiał mimo, że nie ma wysokiej jakości ciuchów.

Wyszedł krótko przed dwunastą. Zdążył dojść w umówione miejsce. Stres zżerał go od środka gdy zobaczył szatyna. On tylko stał i wyglądał jak milion dolarów. A tutaj całe spotkanie ich czeka.

— Heej — szepnął podając Louisowi dłoń. Ku jego zaskoczeniu chłopak objął go ramieniem.

— Witam — powiedział wesoło. — Zapraszam cię do kawiarni.

— Uhm, bardzo chętnie.

Droga minęła im przyjemnie, ciepła atmosfera otuliła ich w ten mroźny dzień. Loczek był zaczarowany Louisem. Jego śmiech, akcent, włosy, oczy. Spodobał mu się od pierwszego wejrzenia, ale nie wiedział nawet czy chłopak jest gejem. Albo chociaż biseksualny, chciał mieć u niego szansę.. A szczęście nigdy mu nie dopisuje.

— Opowiesz mi coś jeszcze o sobie? — zapytał oglądając menu. — Co powiesz na gorącą czekoladę, ja stawiam.

— Oh, jasne. — mruknął choć tak naprawdę to nawet nie wiedział o czym ma powiedzieć. — Od dziecka mieszkam tutaj, mój tata zmarł gdy byłem młodszy, potem miałem kilka problemów, nic ciekawego. — Wzruszył ramionami.

— Bardzo mi przykro Harry, jesteś silny. — Zaśmiał się w głowie. On silny? W snach. Czuł się jak dno. Codziennie to samo, on się męczy w tym ciele. Miał ochotę zapłakać i spojrzeć w Louisowi w oczy. Powiedzieć co naprawdę czuję. Znał go krótko, ale miał wrażenie, że to jest ta osoba, której można bezgranicznie zaufać. — A masz jakieś hobby? Harry? Słyszysz mnie?..

— Tak, tak.. Zamyśliłem się — westchnął. — Trochę gram na pianinie.. I śpiewam.

— O! To super, może zaśpiewamy razem w barze? Chodzę tam bardzo często, jestem co tydzień ale zdarza mi się wyrwać w tygodniu. — Zanurzył usta w gorącym napoju.

— Sam nie wiem, jestem raczej nieśmiały i w ogóle..

— Pewnie masz ogromny talent, zwyczajnie siebie nie doceniasz! — Oburzył się. — Przyjdź do baru za dwa dni, możesz z kolegami. Będę śpiewał, jak zawsze.

— Dobrze. — Bawił się uchem kubka. — A śpiewasz z kimś? Ze swoją dziewczyną? — W odpowiedzi usłyszał cichy śmiech chłopaka. Powiedział coś źle? Zrobiło mu się głupio. Miał ochotę uciec.

— Błagam cię Harry, wyglądam Ci na hetero gościa? — prychnął kręcąc głową. Znowu zaczął się śmiać. — Prze-przepraszam, jestem stuprocentowym gejem. Wszyscy to wiedzą, i nawet nieznajomi mają mnie za typowego pedała.

— Oh, nie wiedziałem, to w porządku. Ja.. Też jestem g-gejem.

— O to mam kolegę! No i super. — Oblizał usta. Kolegę. To słowo ugryzło Harry'ego chociaż czego on oczekiwał? Przecież dopiero go poznał.

Po chwili Styles się rozchmurzył i rozmawiali o pierdołach. Na jego twarzy zagościł uśmiech i było mu bardzo miło w towarzystwie szatyna. Czuł się potrzebny.

— A co to jest? — zauważył niebieskooki chwytając rękę loczka.

— Tu nic nie ma.. — Spiął się zagryzając wargę.

— Przecież widzę. — Uniósł brew odsłaniając świeże cięte rany. Louis spojrzał mu w oczy jednak ten szybko odwrócił głowę. — Tniesz się? — Nie kurwa pisakiem narysował. — Masz problemy? Pomóc Ci? Zadzwonię na pogotowie albo na policję. Ktoś cię nęka? — Uniósł głos.

Serce bruneta zaczęło bić jak szalone a ręce drżały jak galareta. Czuł, że traci nad sobą kontrolę. Znikąd pojawiły się łzy w oczach mimo, że nie był smutny.

— Zostaw mnie — jęknął podnosząc się z miejsca. Uciekł w stronę drzwi. Zanim Louis mógł zareagować stracił go z pola widzenia. Miał mętlik w głowie, nie wiedział co ma zrobić. Stwierdził, że zostawi chłopaka, niech ochłonie. Nie będzie nachalny, zrobi dokładnie tak, jak chciał. Zostawi go.

Przecież on tego teraz potrzebuje.. No nie?

Słone łzy zamarzły na twarzy Stylesa. Nie patrzył przed siebie, śnieg przemoczył jego buty, jednak teraz nic go nie obchodziło. Zjebał sprawę. Ma dość. Po powrocie do domu zaszył się w łóżku i głośno płakał. Czemu musi być taki beznadziejny? Nic nie potrafi dobrze zrobić.

Spotkanie poszło się jebać.

———

Heej, niedługo pojawi się rozdział do Innocence.
Jednak chciałam się zapytać czy jest tutaj jakaś dobra duszyczka co zrobi okładkę do tej opowieści? Jakby się ktoś znalazł to super. Pozdrawiam was ciepło xxx

you make me strong | larry ✔Where stories live. Discover now