Kartka Z Pamiętnika

840 37 15
                                    

Każdy mój dzień mija tak samo. Wstaje, jem, ubieram się, myje zęby i wychodzę do szkoły. Jestem zwykłym osiemnastolatkiem, który mimo swojego młodego wieku nie ma energii do działania. Ludzie widzą to co chcą ignorując moje słowa. Czy opisując swój nastrój, swój dzień zwracają uwagę na moje ukryte wołanie? Jest to coś w stylu o ciężko ci, ale pomyśl o osobach z rakiem. To głupie. Dlatego nie dyskutuje z ludźmi. Nie są najlepszymi doradcami. Kiedyś zwierzałem się Bogu. Chodziłem do kościoła. Jednak ludzie kierujący, okazali się fałszywi. Wtedy poczułem, że nic nie ma sensu. Gdy cały twój mały świat traci coś co było dla ciebie ważne.. Czujesz, że to wszystko jest beznadziejne. Tak. Właśnie tak wygląda moje życie. Gdy byłem mały, śmiali się ze mnie. Sam nie wiem dlaczego. Chyba jestem zbyt dziwny, zbierałem kiedyś kwiaty i kamienie. Czuję się jak taki głaz a zarazem delikatny jak kwiat. I właśnie to sprawia, że dostaję fioła. Moja rodzina nie rozumie mojego smutku, który trwa tak długo. Od kiedy wyszedłem z podstawówki, czuję, że jestem do niczego. Głos w mojej głowie mnie nienawidzi. Czy kiedyś znajdę pomoc?

- Harry, zejdź na obiad! - zawołała kobieta. Brunet nie miał ochoty jeść. Zawsze gdy próbował zjeść całą porcję gardło zaciskało mu się w nieprzyjemny sposób - jak do płaczu. Przez co utrudniało przełykanie. Zdarzało mu się wymiotować po posiłku.

- Nie zjem dużo mamo.. Nie mam apetytu. - Spojrzał na rodzicielkę błagalnym wzrokiem. Nie chciał jej zdenerwować, ani nic w tym stylu. On po prostu nie chciał jeść. To zbyt trudne?..

- Czy ty zawsze musisz być taki smutny? Psujesz nam humor. - Pokręciła głową z oburzeniem. Nigdy tego nie zrozumie. Nigdy.

- Przepraszam za to, że zatruwam wam życie! - syknął obracając się. Trzasnął drzwiami wychodząc z domu, wyciągnął paczkę cienkich szlugów. Jednego agresywnie wsunął do ust od razu zapalając. Uspokający buch sprawił, że poczuł się na chwilę lepiej.

- Halo? Nie, nie idę dzisiaj do szkoły, mam wyjebane.

- Jak chcesz, nie będę nic mówił na Twój temat. - odpowiedział blondyn.

Wywrócił oczami rozłączając się. Nie chciał z nikim rozmawiać, lubi sprawiać wrażenie zimnego, oschłego człowieka, którego nic nie tyka, a prawda była taka, że potulna z niego klucha. Ukrywać prawdę jest najłatwiej. Uciekać od niej, jak najdalej. Unikać tematów. Biegnąc przed siebie.

Wyrzucił niedopałkę na ziemię i zdeptał. Prosty ruch, a pełny nienawiści. Ile emocji może przejść przez zwyczajne kopnięcie, czy gest. Jak pocałunek. Kolejny dzień, który prześpi, kolejny dzień, który trwa w nieskończoność, gdy dusza cierpi. Kolejny dzień bez grama miłości, otulony kocem samotności. Na dworze wiał wiatr, było chłodno, może dlatego, że była to zima. Lód osądzał się na szybach, oknach i na sercu chłopaka. Chociaż, serce było od dawna zamrożone. Jak kurczak w zamrażarce. Żadne słowa nie potrafiły roztopić tego serca. Nikt nawet nie spróbował.

- Mam w was wyjebane! - krzyknął odchodząc do pokoju. Zaszył się w swojej kołdrze, słone zły spływały po jego twarzy, cicho łkał gryząc swoją wargę.

Rodzicielka chciała iść do niego - powiedzieć coś, ale sama nie wiedziała co. Kocham cię? Będzie dobrze?
To bez sensu - pomyślała. Temu chłopakowi nic nie pomoże, nawet miłość matki. Przecież ciągle ją odrzuca. Więc po co mu matka? Odeszła spod drzwi pokoju. Słyszał to, poczuł się jeszcze gorzej. Nie obchodzi innych, czuł się jak śmieć. Miał ochotę zniknąć. Chwycił kawałek żyletki którą trzymał za biurkiem, obracał w dłoni obserwując uważnie krawędzie. Po chwili odłożył ją przecierając twarz dłońmi.

- Nie. Nie tym razem. - szepnął ocierając łzy.

Od Liam: Czemu znowu nie ma cię w szkole? Stało się coś?

Do Liam: Wszystko ok. Mama jest chora, pomagam jej. Niedługo wrócę do szkoły. Dzięki za troskę.

Od Liam: No dobra, pozdrów ją. Trzymaj się tam.

To nic. Nie ma nic złego w ukrywaniu prawdy. Jak już wcześniej wspomniano. Przecież świat się nie zawali... Przynajmniej tym się kierował. Szczerze, czy takie życie ma sens? Czy nie lepiej pomyśleć o eutanazji? - głupota. Sam do końca nie wiedział. Ten temat zostawiamy na później. Za dużo wszystkiego jak na jeden dzień - pomyślał. Pora odpocząć.

Jeden dzień wyczerpał go bardziej niż cały rok, ale przecież nic się nie wydarzyło. Może w tym rzecz, ta pustka go dobija. Gdy życie mija ci spokojnie, masz wszystko czego chcesz.. A tu nagle zmywasz naczynia i znikąd ogarnia cię pustka, samotność, to codzienność osiemnastoletniego Harry'ego.

you make me strong | larry ✔Where stories live. Discover now