Zaufanie

370 18 1
                                    

Harry czuł ulgę. Ktoś podał mu dłoń w tym cierpieniu, bezinteresownie. Przed nim długa droga, powrót do prawdziwego, normalnego życia. Coś nieosiągalnego. Ważne, że nie jest w tym sam. Louis będzie przy nim. Ciekawe jak długo.. Przecież wszyscy powtarzają chłopakowi, że nie wytrzymują z nim więcej niż dwie godziny. Zaraża smutkiem, pesymistycznym myśleniem. Znowu zaczął płakać. Usiadł przy oknie wpatrując się w niebo. Dlaczego nie umie się cieszyć? Zawsze znajduje jakieś "ale".

Niedługo święta, najgorszy dzień w roku. Poza urodzinami. Wszyscy się cieszą, spędzają razem czas. Harry twierdzi, że to co dzieje się w wigilijny wieczór jest zwyczajnie sztuczne. Przez cały rok jest traktowany jak śmieć a w święta jest inaczej. Po co?

— Nie mam co robić —szepnął do siebie. Zaczął krążyć po pokoju. W sumie, to miał co robić. Grać na instrumencie, śpiewać, pisać, uczyć się, ale nie czuł chęci. Motywacji, wszystko sprawia mu trudność.

Poinformował rodzicielkę o swoim wyjściu, planował dzisiaj wieczorem udać się do baru. Oczywiście z Niallem, z nim zawsze było śmiesznie. Chociaż często go denerwował, z drugiej strony - przyzwyczaił się do tego. Ten bar to miejsce do którego kocha chodzić. Wiadomo z jakich powodów. To tak na marginesie.

Wieczór przyszedł nieubłaganie szybko. Harry przez cały dzień oglądał swój ulubiony serial. Tak minęła godzina, jedna, druga, trzecia.. Chłopak nie zauważył gdy zaczęło się ściemniać. Zerwał się z łóżka by przygotować wszystko do wyjścia. Poczuł ukłucie w sercu, Louis na pewno tam będzie. Przecież sam wcześniej o tym mówił. Mały uśmiech pojawił się na twarzy Stylesa gdy tylko opuścił dom.

— Heej, gotowy? — przywitał się blondyn. — Jak się czuję mój Romeo?

— O dziwo bardzo dobrze — odpowiedział ze szczerym uśmiechem.

— No i to rozumiem. — Poklepał bruneta po ramieniu.

Rozmawiali całą drogę. Niall nie umie być cicho. Zawsze ma coś do powiedzenia, dodaje swoje pięć groszy gdy ma do tego okazję. Mało mówi gdy widzi jedzenie, to miłość jego życia. Szczególnie burgery i kurczaki, o tak.

Po wejściu do baru zajęli miejsca przy wolnym stoliku. Błyskawicznie zamówili drinki na rozgrzanie. Humor od razu staje się lepszy po wypiciu odrobiny alkoholu. Przyjemne ciepło rozlało się po ciele Harry'ego.

Niall opychał się jedzeniem zerkając na dziewczynę, która mrugała do niego co jakiś czas.

— Czuję, że coś z tego będzie. — Zaśmiał się.

— A ja czuję, że między tobą a Louisem rodzi się coś pięknego — mruknął kiwając głową.

Styles zmarszczył brwi obracając się w stronę sceny. Oh. Niebieskie oczy spojrzały prosto na niego. Przełknął ślinę wsłuchując się w piękny głos Tomlinsona.

Grunt pod nogami chłopaka zaczął się sypać gdy szatyn poprosił go o wejście na scenę. Automatycznie zaprzeczył paląc się ze wstydu gdy wszyscy spojrzeli w jego stronę. Po namowach niechętnie stanął obok Louisa patrząc mu w oczy. Nie podoba mu się ten pomysł, wzrok ludzi był jak laser.

Szatyn posłał mu ciepły uśmiech a po chwili dobiegł do jego uszu dźwięk zaczynającej się piosenki. Westchnął słysząc Stay, znał tą piosenkę. Całe szczęście. Mimo, że był tekst na ekranie, nie umię się na tym skupić. Zamknął oczy gdy Louis zaczął śpiewać.

Poczuł ciepłą dłoń na ramieniu, otworzył oczy by spojrzeć na chłopaka. Przełknął ślinę przysuwając bliżej siebie mikrofon.

Not really sure how to feel about it Something in the way you move..

you make me strong | larry ✔Where stories live. Discover now