2. Noc jeszcze młoda

741 38 22
                                    

Końcem lipca słońce zachodziło o wpół do dziewiątej wieczorem. Gdy pani Moretti poprosiła mnie o uchylenie okien, by nieco schłodzić dom podczas nocy, zorientowałam się, że powoli zbliża się pora wyjścia. 

— Wrócisz dziś czy jutro?  — zapytała staruszka.

— Pewnie nad ranem — odrzekłam szczerze. 

— Baw się, póki jesteś młoda, dziewczyno. Gdybym miała twoje lata, tańcowałabym ile sił. A właśnie, mam ci coś do powiedzenia, zanim znów wyleci mi z głowy. Widziałaś, że na jednym z listów prawie nie widać adresata? Gdybym złapała listonosza, zwróciłabym mu uwagę. Bądź tak dobra i pójdź jutro na pocztę. I tak zabierasz Tonia do lekarza, prawda?

— Tak. — Wizyta u kardiologa zupełnie wypadła mi z głowy, lecz starałam się nie dać tego po sobie poznać. Olga, co się z tobą dzieje?

— Nic nie mówiąc... — Pani Moretti uśmiechnęła się lekko. — Idziesz się bawić. Masz sukienkę i szpilki? Dziewczyna powinna nosić sukienki, szpilki i perły. Bądź prawdziwą damą, a oczarujesz każdego mężczyznę. 

Staruszka poklepała mnie po policzku. 

— Mogę ci czegoś pożyczyć, jeśli chcesz — dodała po chwili. — Życia mi nie starczy, żeby znosić te wszystkie błyskotki.

— Bardzo dziękuję — rzekłam szybko, czując, że się rumienię. — Ale to raczej luźne przyjęcie.  Skromna zabawa ze znajomymi.

Wydawało mi się, że brzmię i wyglądam jak pensjonarka, która wpadła pod skrzydła starej, doświadczonej matrony.

— Gdzie właściwie idziesz?

— Do Stella Notturna. 

— Tak? — Pani Moretti zrobiła zdziwioną minę. — To chyba niezbyt przyjemny lokal. Ty i twoi przyjaciele moglibyście pojechać do Mediolanu. To nie więcej niż godzina drogi. Pięknie mówisz po włosku, byłabyś tam jak księżniczka.  W Stella Notturna pracuje ten wymalowany chłopak, prawda?

— Tak. Ma na imię Damiano.

— Znacie się?

— Trochę. Pokazał mi całe Dello.

Pani Moretti pokiwała głową i zmierzyła mnie podejrzliwym spojrzeniem, nic jednak nie powiedziała. Jej własne wspomnienia przeżyły zderzenie z rzeczywistością. Czując, że najwyższy czas się ewakuować, pomknęłam do swojego pokoju. Miałam niespełna godzinę do wyjścia. Chociaż nigdy przesadnie się nie stroiłam, uznałam, że pani Moretti może mieć trochę racji i zadbany wygląd mógł zadziałać na moją korzyść. Nie potrzebowałam jednak szpilek, sukienek i pereł. W jeansach, świeżej koszulce i tenisówkach też wyglądałam całkiem nieźle, a przede wszystkim adekwatnie do okazji. Uznałam, że podmaluję oczy i usta. W Stella Notturna raczej nie prowadzono selekcji gości, lecz mimo to wolałam nikogo nie odstraszyć. 

Strojenie zajęło mi niewiele czasu. By niczego nie przegapić, zapisałam na kalendarzu szybki plan prac na kolejny dzień. Pomijając wyjście na pocztę i do lekarza, nie czekało mnie nic ciekawego. Od biedy mogłam wybrać się na zakupy i uzupełnić zapasu. Liczyłam po cichu, że Veronica odpuści mi zrelacjonowanie stanu zdrowia jej ojca, choć zapewne były to płonne nadzieje. 

 Ponieważ wybierałam się na urodziny, uznałam, że wypadałoby zatroszczyć się o jakiś prezent. Przywiozłam do Włoch butelkę babcinej śliwowicy i przyszedł czas, by zrobić z niej użytek. Początkowo zamierzałam wręczyć ją państwu Moretti, ale ci pijali wyłącznie wino do niedzielnej kolacji. Babcia zapakowała nalewkę w szary papier. Wyglądało to na tyle dobrze, że powinno było ucieszyć nieznanego mi solenizanta. 

Ostanie wakacje || 18+ || Damiano David ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz