Krakowskie problemy

70 3 0
                                    

Sherlock i John Holmes na pewno nie planowali, że pojadą do Krakowa w podróż poślubną, ale cóż. Polecili im to znajomi z Stanów Zjednoczonych Cameron Tucker i MItchell Pritechett. Teraz obydwoje siedzieli, w autobusie. Podróż z Londynu do Polski wymęczyła Sherlocka tak bardzo, że teraz spał oparty o ramię Johna, natomiast John przeglądał krakowskie atrakcje na Internecie modląc się, w duchu by w pobliżu nie znaleziono żadnych zwłok. Zatrzymanie się autobusu dało im znać, że właśnie dotarli na miejsce. John pocałował Sherlocka w policzek na co jego ukochany tylko mruknął i tak zamachnął się rękę że o mało nie uderzył Johna. John westchnął ciężko i wziął Sherlocka na ręce, w tym momencie Loczek jednak zdecydował, że się obudzi i z oburzeniem spojrzał na Johna.

- John, umiem chodzić.-powiedział z wyrzutem po czym zeskoczył zwinnie z ramion Johna. W, tym momencie John przestał się dziwić, rzec jego ukochany razem z Tuckerem grał w  "Kotach" chociaż gdy ku niezadowoleniu Sherlocka usłyszał to od Camerona nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Teraz zdecydowanie nie było im obydwojgu do śmiechu gdy na linii wzroku zobaczyli Camerona i Mitchella, którzy kłócili się stojąc na parkingu przed galerią. Wyszli powoli licząc, że ich nie zauważą, ale było to niewykonalne. Po chwili w ich stronę zmierzał Cameron, w różowej koszuli niczym Janusz z siatkami z biedronki, w rękach, a za nim niby Jessica Mitchell, w białej koszulce obładowany siatkami ze sklepów odzieżowych. 

- Wielkie gejowskie wakacje?-zapytał zdezorientowany Sherlock.

- No to wygląda, skarbie. Ulotnimy się?-mruknął John.

- Nie, przetrwałem na jednych studiach z Tuckerem i nauczyłem się, że gdy cię zauważy nie ma odwrotu.-powiedział z powagą Sherlock. W, tym momencie podleciał do nich Camron wymachując energicznie rękami.

- Loczek, John. Kiedy się ostatnio widzieliśmy?-zapytał z entuzjazmem.

- Dwa dni temu.-mruknął John niezadowolony.

- John, mam pomysł, rozdzielmy się. Loczek pójdzie ze mną, a ty z Mitchellem.-powiedział Cameron posyłając Sherlockowi w zamiarze flirciarskie spojrzenie, jednak przez różową koszulę wyglądał jak wielka, zdziwiona świnia. Sherlock posłał mu tylko znudzone spojrzenie.

- Jeszcze raz nazwiesz tak MOJEGO męża, a dostaniesz w ryjek Cameron.-powiedział poważnie John.

- To ja mam się czym martwić, twój jest przynajmniej inteligentny.-powiedział z sarkazmem Mitchell.  Cameron spojrzał na Pritchetta z miną godną ośmiolatka któremu ktoś nie dał ulubionych cukierków.

- Rodzinna cecha Prichettów.-powiedział Tucker.

- O wilku mowa. Jak oni tu?-zapytał skołowany Mitchell, a gdy  Sherlock i John również się odwrócili zauważyli jak w ich stronę zblizają się Gloria wydzierająca się na Jaya po kolumbijsku, Manny oglądający widoki, Phil w kapeluszu magika, Luke z konsolą do gier, Alex zaczytana w książce,  i Hayley rozmawiająca z Dylanem przez telefon.

- Nie.- jęknęli naraz Mitchell, Cameron, John i Sherlock. To zdecydowanie będzie długa podróż poślubna.

Życie na Baker Street/ Johnlock one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz