Szantaż cz 2

103 9 0
                                    

- Spierdalaj. Odczep się ode mnie.-wycedził Sherlock przez zaciśnięte zęby patrząc jak Moriarty zatrzaskuje za sobą drzwi do jego pokoju. Bał się.
- Czemu?-zapytał Moriarty przechylając głowę na bok.
- Nienawidzę cię.-powiedział Sherlock dumnie unosząc głowę.
- I vice versa. A, teraz zbieraj swój tęczowy tyłek i oddawaj oszczędności żebyśmy mogli z Eurus pójść do kina.-powiedział Moriarty.
- A, jak tego nie zrobię?-zapytał Sherlock nie ruszając się z miejsca.
- To powiem twojej rodzinie jaki na prawdę jesteś. Już nie będziesz musiał płacić Hooper żeby udawała twoją dziewczynę.-powiedział przyglądając się swoim palcom.
- Zaryzykuję.-mruknął niezbyt pewnie Sherlock.
- Daj tą pieprzoną kasę!-wrzasnął Moriarty i kopnął Sherlocka z impetem. Holmes upadł na ziemię i skulił się jak kot.- Jesteś nędznym, nic nie wartym gnojem. Jesteś zerem, nic nieznaczącym zerem, jesteś kanalią tej rodziny, nie dorastasz swojej siostrze do pięt.-mówił Moriarty zadając Sherlockowi kolejne ciosy. Holmes się nie odzywał, zachowywał się jakby nie żył. Po jego policzkach spływały łzy.- Co jesteś taki małomówny Holmesik? Znudziło ci się moje towarzystwo?-zaśmiał się Moriarty, a Sherlock zamknął oczy czekając na śmierć. Nagle ktoś odciągnął Moriartiego i usłyszał jak z głuchym łoskotem uderza o ścianę.
- Porąbało cię idioto!-wrzasnął Moriarty po czyn trzasną drzwiami u opuścił pokój. Holmes dalej nie otwierał oczu, dalej się bał.
- Nic ci nie jest?-zapytał jakiś głos. John. Ten głos przyporządkowany był tylko jednej osobie. Watsonowi. Ukochanemu Holmesa.
- B-boli.-wydukał Holmes próbując się podnieść.
- Chyba masz złamane żebro, i rękę. Powinniśmy jechać do lekarza. Są w domu twoi rodzice?-powiedział Watson ocierając łzy z twarzy Sherlocka.
- Nie.-szepnął Holmes.
- A, Mycroft ?-zapytał Watson coraz bardziej zdenerwowany.
- Poszedł na pączki z Lestradem.-powiedział z trudem Holmes.
- Jesteśmy tylko my Jim, i Eurus.-podsumował bezradnie John po czym wziął Sherlocka na ręce.
- Co ty robisz?-zapytał Holmes po czym jęknął z bólu.
- Ratuję ci życie.-powiedział Watson.
- Spieprzaj.-mruknął Holmes.
- Też cię kocham.-szepnął Watson.
Gdy wyszli z pokoju Holmesa, w korytarzu spotkali Eurus i Moriartiego.
- Te tęczowy, uważaj bo ci mogę dowalić.-powiedział Moriarty, a Eurus wybuchnęła śmiechem.
- Dobrze ci radzę. Odwal się od niego i ode mnie.-powiedział chłodno Watson.
- Bo co mi zrobisz?-zapytał kpiąco Moriarty, a w odpowiedzi dostał solidny cios patelnią.
- Co ty mu zrobiłeś?-zapiszczała Eurus.
- Odwet za twojego brata.-powiedział Watson po czym ruszył do auta trzymając na rękach nieprzytomnego Sherlocka.

Życie na Baker Street/ Johnlock one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz