Just Sleep [Stony]

652 35 0
                                    

Łapcie sofcika
_________________________________________


Wiedział, że zmęczenie jest, będzie i było nieodłączną częścią jego życia zważając na to w jakim zawodzie się obracał. Już od najmłodszych lat przekonywał się, że przespanie pełnych ośmiu godzin to prawdziwy wyczyn. I już nie chodziło tu o jego pracoholizm, a nadmiar obowiązków jakie bez mrugnięcia okiem przyjął na swoje barki. 

Tego dnia nie było inaczej, choć było dopiero wczesne popołudnie, on praktycznie usypiał już na siedząco przy swoim biurku. Wczoraj siedział tutaj do godziny trzeciej, a wrócił już równo o siódmej. W nocy nawet się nie zdrzemnął, stawiając na posiłek i zimny prysznic, resztę czasu poświęcając na głaskaniu blond kosmyków swojego śpiącego męża. Domyślał się, że Steve znowu będzie miał mu za złe traktowanie siebie samego w ten sposób. Zawsze stawiał jego dobro ponad wszystko. Jednakże, dla Starka starał się pozostawać zrozumiały. Wiedział, że jego praca jest ciężka, więc kiedy tylko mógł dbał o niego i odciążał go od niepotrzebnych obowiązków. Tak samo jak Peter, który często wpadał do nich, aby odbębnić kilka godzin ze swoich praktyk oraz treningów, przy okazji z radością spędzając czas ze swoimi idolami. 

Tony przez pewien moment zamyślił się mocno na temat swojej drugiej połówki i podopiecznego, przez co mało nie zszedł ze strachu na zawał, gdy usłyszał głośny dźwięk przychodzącego smsa.

Steve: Obudziłem się, a ciebie nigdzie nie było. Wróciłeś w ogóle do domu na noc? 

Stark zaklął pod nosem. 

Tony: Byłem na kilka godzin, nie chciałem zrywać cię z łóżka. Swoją drogą, obiad to było niebo w gębie. 

Wysłał odpowiedź, zwinnie zmieniając temat i mając nadzieję, że Steve tego nie zauważy. Zaraz potem przypomniał się, że przecież Rogers był jego mężem, doskonale znał takie taktyki. 

Steve: Nie widziałem Cię od dobrych dwóch dni, a mieszkamy pod jednym dachem. 

Sekundę później przyszła kolejna wiadomość. 

Steve: Tęsknię.

Blondyn wiedział jak skutecznie wejść mu na sumienie. Wynalazca poczuł chwilowy ścisk w sobie, zastanawiając się, czy dobrym pomysłem będzie urwanie się z pracy w trybie natychmiastowym. 

Tony: Ja też. Mam spotkanie za 10 minut, wpadnę po nim na przerwie obiadowej. 

Steve: Świetnie, zrobię coś dobrego.

Stark uśmiechnął się sam do siebie, wyobrażając sobie zadowoloną minę swojego Męża. Odłożył telefon do kieszeni, wzdychając na otępiające uczucie senności. Cholera, mógł chociaż spróbować zdrzemnąć się nawet na godzinę, ale jak zwykle musiał zrobić z siebie idiotę przed samym sobą. Tony wstał ze swojego dotychczasowego miejsca, kierując się do sali konferencyjnej z przyczepionym do twarzy charakterystycznym uśmiechem. 

Chciał już mieć to z głowy. 


* * *


Stark był bliski spowodowania co najmniej dwóch wypadków (przynajmniej tyle naliczył) samochodowych i zwykłym cudem uszedł z tego bez szwanku. Jego chęć powrotu do domu była tak duża, że po prostu się tym nie przejął. Był zły na siebie, za to, że odważył się aż tak zaniedbać ich relację, pozostawiając Steve'a skazanego na pastwę samotności, samemu topiąc się w pracy. Tony zacisnął mocniej dłonie na kierownicy, z głośnym piskiem parkując pod ogromną posiadłością. Odkąd pamiętał Steve wyklinał jej wielkość. 

Just not enough || Marvel One shots  ✔Where stories live. Discover now