Another cold night [Stucky]

337 16 6
                                    

Wiem, że dawno mnie tu nie było, ale ostatnio ciągle czytam fanfiki z Bucky'm i jeszcze znowu zaczęłam oglądać wszystko, gdzie tylko jest zimowy żołnierz, więc... Każdy wie, jak to się kończy. 

Zapraszam.

__________________________________

Wiatr był tak mocny, że słabe, nieszczelne okna w jednym z tanich, brooklynskich mieszkań nie miały szans w starciu z taką pogodą. Pomieszczenia były zimne, praktycznie niczym nie różniły się od temperatury z zewnątrz. 

W tym roku Stany dosięgła sroga zima i każdy nowojorczyk mógł to wyraźnie odczuć. 

James wiedział, że powinno być mu zimno, jak całej reszcie spotkanych osób. Długo obserwował i nasłuchiwał ludzi, którzy otaczali go, czy przechodzili blisko jego nieszczelnego okna. Wszyscy narzekali na pogodę, na ogrzewanie. A mimo to dalej nie odczuwał takiego mrozu, nawet bez jakiegokolwiek ocieplenia.

To była tylko jedna, z rzeczy, które nie były logiczne w jego umyśle.

Musiał być czujny, musiał wiedzieć, czy nic mu nie groziło. Niewiedza, którą miał niszczyła go od środka. Odkąd zbiegł od przetrzymujących go ludzi, nie wiedział nic. Czuł się tak bardzo zagubiony, tak bardzo zniszczony. Nie miał pojęcia ani gdzie jest, ani nawet kim jest. Jego imię jeszcze przez długi czas było dla niego zagadką. 

Barnes w tym stanie spędził rok, odkąd uratował Kapitana Amerykę i uciekł. 

Sam dokładnie nie był pewny w jaki sposób udało mu się przetrwać. Już dawno powinien umrzeć, chociażby z głodu czy wyziębienia. Ale On dalej tu był, dalej żył, jakby jakaś wyższa siła kazała mu prowadzić to żałosne przedstawienie, aby sprawdzić, co będzie dalej. James kradł, aby przetrwać. Czy to było jedzenie, czy pojedyncze ubrania. Sam czuł się jak zwierzę, które tylko próbowało przeżyć kolejny dzień. Czasami udało mu się znaleźć jakikolwiek nocleg, a czasem musiał spędzać po kilka dni na zimnym dworze i dalej próbować się ukrywać. 

Zwykle się przemieszczał, nie zostawał w tym samym stanie za długo. Ludzie, którzy chcieli go dopaść znajdowali się na każdym kroku, lecz skutecznie gubił ich raz za razem. Mężczyzna nie zaznał odpoczynku od naprawdę długiego czasu, za dnia musiał walczyć o życia, a gdy zasypiał, męczyły go koszmary i wspomnienia, które próbowali mu wymazać. 

Kiedy był pewien, że nikt go nie śledzi, ani nie jest już w stanie znaleźć, wrócił do miejsca w którym to wszystko się zaczęło. Nowy Jork wyglądał tak samo, jak w momencie, w którym z niego uciekał. Ludzi było mnóstwo, w tym większości turyści, których nie interesowało kim jesteś, ani jaka jest twoja przeszłość. James znalazł najgorszą i najciemniejszą część brooklynu, gdzie nie trudno było o jakieś niezamieszkałą kawalerkę. Gdy pierwszy raz jego stopa postąpiła w tym miejscu, wszystko wołało o pomstę. Nikt o zdrowych miejscach nie przesiedziałby tutaj nawet jednej nocy. Jemu to wystarczyło. Nie przeszkadzały mu nieszczelne okna, brak ogrzewania i poniszczone ściany oraz podłogi.  

Był tutaj jedynie dwa tygodnie, a zdążył zapamiętać każdą przechodzącą obok budynku osobę. Musiał być pilny. Sypiał dalej bardzo mało, większość nocy postawiał na czuwanie, aby w razie potrzeby być gotowym na ucieczkę. Zawsze obok koca rozłożonego na podłodze był plecak, w którym jego wszystkie rzeczy spakowane były w jednym miejscu. 

Tego wieczora James również nie zamierzał spać, miał dziwne przeczucia, które podniosły poziom jego ostrożności. Dzisiejszego dnia ani razu nie opuścił swojej kryjówki, jedynie obserwował z okna wszystko, co było dla niego podejrzane, a faktycznie było coś, na co szczególnie zwrócił uwagę. 

Just not enough || Marvel One shots  ✔Where stories live. Discover now