Rozdział I

449 13 4
                                    

Całkowita ciemność. Ani jednego światła. Morze czerni. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam, była otaczająca mnie ciemność. Nie mogłam się zmusić do otwarcia oczu. Wiedziałam, że nie będzie tam promyka światła, który by mnie uspokoił. Atmosfera była duszna. Nawet nie próbowałam się ruszyć. Moje ciało było jak ciężar i żałowałam, że nie mogę się jakoś go pozbyć. Wtedy usłyszałam cichy odgłos skrobania. Nie byłam sama. Mój instynkt przetrwania zadziałał i moja głowa zaczęła się rozjaśniać. Napięłam mięśnie i otworzyłam oczy. Leżałam na podłodze. Widziałam kominek, ale był tam ciemny kształt blokujący światło i promieniujące z niego ciepło. Odwróciłam się, aby spojrzeć w kierunku ognia.

Aaron: Witam, młoda damo. Proszę, nie krzycz.

(Co sprawia, że myśli, że będę krzyczeć? Jestem za słaba... Nie mogę nawet zebrać siły, by szeptać... Muszę być odważna... może powinnam spróbować wydać jakiś dźwięk...)

Eloise: Aaa...

Aaron: Próbujesz coś powiedzieć? To dobry znak. Już niedługo będziemy mogli porozmawiać. Jestem Aaron. Zostań tutaj i odpocznij trochę dłużej. Sprawdzę co u Ciebie później.

Aaron. Imię dzwoniło mi w uszach. To było jak budzenie się po koszmarze i niemożność zapamiętania początku szczegółów. Było mi zimno. Ale to był inny rodzaj chłodu niż podczas jesiennej wędrówki po lesie lub gdy siedzisz w słabo ogrzanej klasie. To był mrożący krew w żyłach strach z dzieciństwa przed koniecznością wejścia do pokoju przy wyłączonym świetle. To było uczucie przerażenia, które odczuwasz, gdy patrzysz w lustro i przez krótką chwilę nie rozpoznajesz własnego odbicia. Albo węzeł w żołądku tuż przed tym, jak ktoś przekaże Ci złe wieści. Nigdy nie byłam przesądną osobą, ale nie mogłam zignorować swojego przeczucia. Coś się we mnie zmieniło. Byłam sama w pokoju. Ogień świecił jaśniej niż wcześniej. Czułam, jak moje sztywne ciało zaczyna się budzić.

(Ała. Daj spokój dziewczyno, możesz to zrobić. Nie ma sensu pozostawać w ten sposób na podłodze. Wstawaj z tyłka!

Chciałam, żeby moje ciało się poruszyło, chociaż cała cierpiałam. To było jak tamtej zimy, kiedy miałam osiem lat i straszną grypę. Nagle przypomniałam sobie bóle, które czułam wtedy, gdy szłam przez śnieg. Wyciągnęłam ramiona i przypadkowo przewróciłam lampę. Uderzyła w stół, zanim spadła na podłogę. Rozległ się głośny hałas, ale nie wyglądało na to, żeby się zepsuła.

Aaron: W końcu odzyskałaś zmysły. Dobra. Zanim zrobimy cokolwiek innego, musimy coś przedyskutować. Masz na imię Eloise, prawda?

(Skąd ten facet zna moje imię?)

Aaron: Mogę powiedzieć, że jesteś zaskoczona. Znaleźliśmy Twoją torebkę z Twoim dokumentem tożsamości. Ale najpierw najważniejsze: ile pamiętasz?

Przechodziłam przez wir emocji, ale jego głos był taki spokojny. Czułam się przestraszona, ale ciekawa jeszcze bardziej. Moja ciekawość wpędzała mnie w przeszłości w kłopoty i wyglądało na to, że tym razem nie będzie wyjątku.

(Ten facet nie owija w bawełnę. Zastanówmy się, co pamiętam? Nazywam się Eloise. Dorastałam w sierocińcu. Niedawno opuściłam to miejsce i planowałam przeprowadzkę do posiadłości, która należała do moich rodziców. Jak dotąd, dobrze. Pamiętam jak szłam przez las i otwierałam drzwi do ogromnego domu. A potem...?)

Aaron: Nie masz ochoty rozmawiać? Coś jest nie tak?

Eloise: Nie pamiętam, co się stało po przejściu przez drzwi.

(Nie może być gorzej. Równie dobrze mogę najpierw stanąć na nogach.)

Aaron: Hm. Twoje rany wydają się goić, ale wygląda na to, że straciłaś część pamięci.

Aaron - ścieżkaWhere stories live. Discover now