Rozdział IX

314 6 0
                                    

Zaledwie kilka godzin wcześniej siedzieliśmy plecami do wanny, zdyszani i szczęśliwi, z moją głową na jego ramieniu, a jego dłoń delikatnie spoczywała na moim udzie. Ale wszystko co dobre, musi się skończyć i nasza chwila intensywnej przyjemności dobiegła końca. Nic się nie zmieniło.

*pokój Eloise*

Kiedy cisza między nami zaczęła się robić niezręczna, odwróciłam się do Aarona i powiedziałam dobranoc, całując go w mokrą głowę. Nie chciałam zepsuć chwili myśląc o przyszłości. Sytuacja była taka sama... Była tylko jedna różnica. Teraz wiedziałam na pewno, w moim niecierpliwym i cierpiącym sercu, że Aaron naprawdę mnie kocha. Może tego nie powiedział, ale czułam to w sposobie, w jaki mnie dotykał. Jego odpowiedź na Farah była zimna i obojętna, ale byłam w stanie wyczuć jego pasję w sposób, w jaki pragnął sprawić mi przyjemność. To było w jakiś sposób uspokajające i mogłam się zrelaksować na tyle, by zasnąć. Moje erotyczne sny przerwało głośne pukanie do drzwi. Słyszałam głęboki głos Aarona proszący mnie o spotkanie na korytarzu. Nasz związek został wystawiony na próbę i do tego momentu nigdy nie był tak obecny ani dostępny. Na próżno próbowałam się dowiedzieć, co oznaczały jego działania. Bał się mnie stracić? Czy nadal był niezdecydowany? Był tutaj, by w końcu dać mi swoją odpowiedź?

*korytarz*

Aaron: Eloise. Ostatnio zaniedbujemy Twoje sesje treningowe. Dziś wieczorem nadrobimy stracony czas.

(Nie zamierza nawet wspomnieć o wczoraj? Albo o ogromnym problemie, z którym mamy teraz do czynienia? Co on w ogóle ma na myśli? Powinnam spróbować z nim porozmawiać? Prawdopodobnie to jego sposób na powiedzenie mi, że wspólnie zmierzymy się z zagrożeniem.)

Eloise: To dobry pomysł. Możemy spędzić razem trochę czasu.

*przed posiadłością*

W chwili, gdy wyszliśmy na zewnątrz, miałam wrażenie deja vu. Może to było ciepło ciała Aarona obok mnie. Zimna rękojeść miecza w mojej dłoni. Wiatr we włosach. Wydawało mi się, że to właśnie wczoraj przyprowadził mnie tu po raz pierwszy, żeby nauczyć mnie walczyć. Nagle zaczęło mi ściskać gardło i musiałam walczyć ze łzami. Wtedy, gdybym tylko wiedziała, że nieznajomy przede mną, praktycznie wróg, stanie się moim największym sojusznikiem, przyjacielem, kochankiem... Zaczęłam zaciskać pięści.

Aaron: Wygląda na to, że jesteś dziś w nastroju do walki. Dobrze. Pamiętasz swoją pierwszą lekcję?

(Więc też myśli o naszym pierwszym razie... Nie można tego stwierdzić po jego pozbawionej wyrazu twarzy.)

Eloise: Okrążałeś mnie przez chwilę, prawda?

(Niektóre rzeczy nigdy się nie zmieniają, co? Ale nie czas teraz na to.)

Aaron: Ha ha. Nie o tym myślałem... ale masz rację. Mała demonstracja powinna pomóc wyjaśnić sytuację.

(Pochyla się lekko w lewo. Gdzie mnie zaatakuje? Wszystko albo nic. Zaatakuję!)

Aaron: Bardzo dobrze! Naprawdę się poprawiłaś! Prawie wytrąciłaś mnie z równowagi! Wkrótce zostaniesz mistrzem w walce. Jestem tego pewien.

(Czy to znaczy, że myśli, że już go nie potrzebuję?)

Aaron: Może spróbuję wyjaśnić, gdzie popełniłaś błąd... Nie przepadam za przysłowiami, ale dam Ci kilka ogólnych rad, jeśli chodzi o walkę, czy to mieczem, rękami, czy słowami. Jeśli walczysz o swoje życie lub życie ukochanej osoby, najlepszą obroną jest ofensywa. Poza tym... Najbardziej niebezpieczni wojownicy to Ci, którzy nie mają nic do stracenia.

Eloise: W moim przypadku, chyba mam wszystko do stracenia...

Aaron: Dość gadania. Najlepszym sposobem na naukę jest działanie. Znasz już średnią pozycję, która jest najczęściej używana, oraz dolną, która służy do rozbrajania wroga. Znasz również wyższą pozycję, która daje Ci mocniejsze uderzenie. Wiesz, jak się rzucić, zaskoczyć wroga. Ale czy wiesz, do jakich ważnych punktów dążyć?

Aaron - ścieżkaWhere stories live. Discover now