Rozdział V

307 8 0
                                    

Tej nocy obudziłam się w panice. Zwykle przed wstaniem lubiłam zostać pod kołdrą, ale tym razem wyskoczyłam z łóżka, gdy tylko otworzyłam oczy. Ostatnie kilka nocy spędziłam w ciszy i spokoju biblioteki. Znalazłam kilka starych dokumentów moich rodziców i próbowałam rozszyfrować ich pismo. Ale nie mogłam zrozumieć, o co w tym wszystkim chodziło. Powiedziano mi, że moi rodzice są naukowcami, ale ich zeszyty wypełnione były opisami mitów i legend. Pomyślałam, że musieli mieć pasję do folkloru, ale nie czułam, że znam ich lepiej. Niezadowolona z mojego odkrycia, musiałam zrobić coś innego. Byłam pełna energii i chciałam zobaczyć Aarona. Nie mogłam go znaleźć poprzedniej nocy. Po raz pierwszy nie mogłam się doczekać rozpoczęcia naszej sesji treningowej. Byłam pewna, że tym razem uda mi się go pokonać.

(W porządku, musi gdzieś tu być... Jest jeszcze wcześnie. Jestem pewna, że jeszcze nie wyszedł.)

*hol wejściowy*

(Nikogo nie ma? To dziwne. Wydawało mi się, że słyszę zamykające się drzwi. I czuję przeciąg... Lepiej rozejrzę się jeszcze raz w środku. Ale gdzie?)

Ethan: Zwykle jesteś w bibliotece, Eloise. Pomyślałem, że mógłbym Cię uniknąć, gdybym tylko omijał to miejsce. Myślę, że to pobożne życzenie.

Eloise: Powinieneś spróbować zmienić swoje nastawienie, Ethan. Czasami fajnie jest być miłym. Na przykład możesz mi powiedzieć, dokąd poszedł Aaron.

Ethan: Aaron właśnie wyszedł.

Eloise: Proszę bardzo! Dobrej nocy!

*przed posiadłością*

Była pogodna noc z chłodem w powietrzu. Słyszałam pohukiwanie sowy, a nad głowami latały nietoperze. Inne nocne zwierzęta również zaczęły poruszać się w świetle przybywającego księżyca. Właśnie wtedy zauważyłam ciemny kształt poruszający się szybko w kierunku lasu.

Eloise: Aaron! Aaron! Jezu, czekaj!

(Cholera... nie słyszy mnie. Dokąd mógł się udać?)

*las*

(Jest taki szybki! Słyszę jego kroki, ale nie mogę go dogonić! Dobrze, że pokazał mi już tą ścieżkę. Przynajmniej się nie zgubię!)

*wiejska ścieżka*

Wbiegłam głębiej w las, nie zwracając uwagi na piękne nocne widoki po drodze. Desperacko próbowałam nadążyć za Aaronem, który biegł coraz szybciej przede mną. Na początku czułam, jak moje ciało się opiera, ale potem moje nogi przyzwyczaiły się do szaleńczego tempa pościgu. Nie pozwolę mu uciec.

*bagno*

Po chwili odgłos kroków nagle ucichł. Doszłam do polany z opuszczoną studnią pośrodku. Było w tym miejscu coś magicznego, ale mogłam też wyczuć obecność zła w okolicy. Las był dziwnie spokojny. Wciąż nie ma śladu Aarona.

(Co to za dźwięk... warczenie zwierzęcia? Dziwne... Wydaje się, że dochodzi ze studni.)

Eloise: Aaron? Aaron, czy to Ty?

Aaron: Nie teraz... Niemożliwe. Idź stąd! Szybko! Ja... to... dziś wieczorem.

(Nigdy wcześniej go takiego nie widziałam. Wpada w panikę.)

Eloise: Co powiedziałeś? O czym mówisz?

Aaron: TY. MUSISZ. ODEJŚĆ. TERAZ.

Eloise: Aaron, proszę powiedz mi. Co się dzieje?

(Nie wiem dlaczego, ale właśnie dostałam gęsiej skórki.)

Aaron: Posłuchaj mnie. Jest pełnia księżyca. Już niedługo zmienię się w wilkołaka. Musisz już iść.Eloise: Dobra. Ale nie od razu.

Aaron - ścieżkaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora