Rozdział IV

339 7 1
                                    

*korytarz III*

W posiadłości zaczynałam czuć się jak w domu i powoli poznawałam wszystkie jego zakamarki. Każdej nocy spędzałam trochę czasu na odkrywaniu jego skarbów i próbach dowiedzenia się więcej o moich rodzicach. Pewnej nocy postanowiłam obejrzeć obrazy na górze. Zawsze lubiłam miękkie światło i niewyraźne linie prac impresjonistów. Zastanawiałam się, który z moich rodziców podzielał mój gust artystyczny. Ale prac tych konkretnych artystów nie znajdzie się w muzeum Orsay w Paryżu czy National Gallery w Londynie. Byli zupełnie nieznani i zapomniani. Czułam się niesamowicie uprzywilejowana będąc jedną z niewielu osób, które rzuciły okiem na te obrazy i trochę smutno, gdy zdałam sobie sprawę, że świat nigdy nie pozna ich prawdziwej wartości. Pomyślałam o wszystkich historiach, które opowiadał mi Aaron i nagle uderzyło mnie, jak ulotne może być życie. Ta filozoficzna obserwacja zdawała się przełamywać czar obrazów. Była jeszcze wczesna noc i zamierzałam w pełni wykorzystać swój czas.

*korytarz II*

Zbiegłam po schodach i zapukałam do drzwi sypialni Aarona. Wtedy nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale to był pierwszy raz, kiedy zbliżyłam się do jego wilczej nory.

Eloise: Aaron? Chciałabym z Tobą porozmawiać.

(Właściwie to nie mam pojęcia, co powiem.)

Aaron: Zaraz wyjdę, Eloise. Nie ruszaj się, zajmie to tylko chwilkę.

(Nie zaprosił mnie do środka... ale nawet gdyby to zrobił, czy bym się zgodziła? W końcu nigdy nie był też w moim pokoju.)

Aaron: Co Cię tu sprowadza?

(Czasami potrafi być taki czarujący... Szybko, wymyśl coś do powiedzenia.)

Eloise: Mam ochotę wyjść. Chcesz do mnie dołączyć? Pamiętam, że podczas naszej ostatniej rozmowy wspominałeś o Moondance. Może moglibyśmy je sprawdzić...

Aaron: Miałem zamiar wybrać się na wędrówkę po lesie, ale czemu nie. Czasem miło się trochę zabawić.

Eloise: W takim razie się przygotuję! Zajmie mi to tylko pół godziny.

Aaron: Wyglądasz dobrze tak, jak jesteś! Nie czekajmy dłużej.

(Wydaje się naprawdę zmotywowany... Równie dobrze mogę skorzystać z okazji. Kogo to obchodzi, jeśli nie noszę makijażu ani wymyślnych ubrań. Następnym razem zawsze mogę się ubrać.)

*Moondance*

Trudno było przekonać bramkarza, ale po tym, jak posłałam mu twardy uśmiech i kilka delikatnych pogróżek, w końcu wpuścił nas do Moondance. Gdy tylko przeszłam przez drzwi, otuliła mnie pulsująca muzyka i nastrojowe oświetlenie. Dotarcie do klubu nie zajęło nam dużo czasu. Niecierpliwie czekając na rozpoczęcie nocy, trzymałam się blisko Aarona, nadążając za jego długimi krokami.

Eloise: Więc to jest ten klub, o którym wszyscy mówią...Aaron: Tak, to jest to... Mam nadzieję, że Beliath nie rozreklamował tego za bardzo!

Eloise: Nie musiał. W końcu to małe miasto. Każdy, kto tu mieszka, zna to miejsce, nawet jeśli nigdy nie postawił tam stopy. Przy okazji, chciałabym postawić Ci drinka. W ramach podziękowania za przyprowadzenie mnie tutaj.

(Może wtedy trochę się zrelaksuje... Nie wygląda zbyt komfortowo.)

Eloise: Wygląda na to, że coś Cię niepokoi... Co się dzieje?

Aaron: Przyznam, że wolę bary, które są trochę mniej... no cóż... lubię stonowane miejsca, w których muzyka nie jest tak głośna.

Eloise: Cóż, to też nie był mój pierwszy wybór. Ale cieszę się, że jestem tu dzisiaj.

Aaron - ścieżkaحيث تعيش القصص. اكتشف الآن