Marianna codziennie wykradała się, żeby porozmawiać z Adirielem. Za każdym razem kiedy o nim myślała jej serce biło jak szalone. Opowiadał jej ciekawe historie i uczył jej sztuki... życia. Kilka razy myślała też o uwolnieniu Adiriela, ale szybko odrzucała tą myśl. Przynosił mieszkańcom szczęście. Przynajmniej tak myślano.
Tak minęły trzy tygodnie. Na odwiedzaniu, przynoszeniu jedzenia, picia i opowiadaniu historii. Marianna myślała o Adirielu coraz więcej, a jej serce biło coraz szybciej. W końcu zrozumiała, że się w nim zakochała.
Pan Mroku i Pani Ciemności panowali teraz na Niebie. Gwiazdy błyszczały jasno na tle niebie. Księżyc lśnił jasno światłem słońca. Trawa była miękka. Włosy Adiriela błyszczały od światła.
-Co wiesz o miłości?- Zapytała się Marianna patrząc na trawę i ją skubiąc.
-Miłość? Jaką masz na myśli?
-No wiesz.... Chodzi o miłość między mężczyzną i kobietą.
-Rozumiem. Jesteś młodą kobietą. Zakochałaś się?- Marianna zarumieniła się i pokiwała twierdząco głową.
-Skąd się wie, że się kogoś kocha?
-Ludzie często uświadamiają to sobie późno, czasami za późno. Miłość jest wtedy, kiedy chcesz spędzać z tą osobą jak najwięcej czasu. Myślisz o niej i zrobiłabyś dla niej prawie wszystko.
-Prawie?
-Tak. Ludzie zawsze powiadają, że dla ukochanej osoby zrobią wszystko, jednak nie potrafią. Mówią, że oddadzą duszę szatanowi, ale tak naprawdę by tego nie zrobili.
-Dlaczego?
-To proste. Baliby się. Każdy się boi. Nawet ja.- Marianna podniosła zaskoczona głowę.
-Ty? Czego?- Adiriel uśmiechnął się do niej.
-Są rzeczy, o których się nie mówi.
-Rozumiem.
-Wracając do tematu. Kochać kogoś oznaczy go też chronić. Oczywiście w miarę własnych możliwości. Nie chce się widzieć cierpienia drugiej osoby.
Słowa Anioła odbijały się w głowie Marianny echem. Siedziała na trawie i zamyślona patrzyła na nią. Rozmyślała nad tym co usłyszała. Wstała i po patrzyła na Adiriela. Uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
-Powinnam już iść. Rodzina zacznie się martwić.- Anioł kiwnął głową.
Dziewczynka odwróciła się i zaczęła iść w kierunku lasu. Opuszczała polane, na której był uwięziony Anioł. Patrzyła się przed siebie. Nie chciała się obrócić. Po jej policzkach zaczęły płynąć łzy. Kochała go, a mimo to nic nie zrobiła. Patrzyła tylko jak cierpi w samotności.
-Marianno.
Jego delikatny i melodyjny głos rozbrzmiał między drzewami. Słowa przyniósł wiatr. Marianna przystanęła i obróciła się. Nie widziała go już. Słyszała jego głos, jednak w myślach widziała go. Blond włosy rozwiewane przez wiatr i oświetlane przez księżyc. Jego niebieskie oczy pełne opiekuńczości i miłości. Piękne ciało mimo obdartych szat i brudu na jasnej skórze,
-Przyjdź jutro. Jestem szczęśliwy, kiedy z tobą rozmawiam.
YOU ARE READING
Smoczy Wędrowiec
FantasyNoc. Ogień. Złoto. Cienie. Mrok. Oczy. Ogon. Światło. Krew. Ludzie. Broń. Krzyki. Smród. Przerażenie. Pogarda. Wszystko stało się nagle w nocy. Spokojnej nocy. Był festiwal więc ludzie tańczyli, pili, bawili się do późna. To wszystko się stało, k...