Rozdział 8

624 67 3
                                    

Rozdział 7

Marianna od kilku tygodni szczegółowo planuje uwolnienie swojego ukochanego. Kocha Adiriela i już nie może patrzeć na jego cierpienie. Co jednak będzie jeśli go uwolni? Na pewno nie zostanie. Odejdzie? Do tak zwanego nieba? Może jednak z nią zostanie. Jeśli jej jednak nie kocha? Co wtedy? Będzie musiała się pogodzić z jego utratą, a wioska może ją odrzucić za to co zrobiła. „Nie, nie, nie, nie myśl o tym już zadecydowałaś."

Musi zaczekać, aż się ściemni. Starała się skupić na szyciu. Wraz ze swoją starszą siostrą wyszywały wzory na sukience. Jej siostra, piękna czternastolatka miała za niedługo wyjść za mąż. Jej narzeczony był od niej starszy o trzy lata. Był z dość zamożnej rodziny. Każda z dziewcząt się w nim podkochiwała, ale on zakochał się w Nessie.

-Coś się stało siostrzyczko?

-Eee... co?- Marianna spojrzała na nią zdezorientowana.

-Jesteś ostatnio jakaś nieobecna. Czyżbyś już oddała swoje serce jakiemuś chłopcu?- Spytała się Nessa uśmiechając się. Marianna zaczerwieniła się i spuściła wzrok.- Wiedziałam! Kto to?

-N-nie ważne.

-No siostrze chyba możesz powiedzieć.

-Nie!

Marianna wybiegła z domu. Wróciła dopiero na kolacje. Kiedy była pewna, że wszyscy już śpią w tym wioska. Wzięła rzeczy i ruszyła lasem na polane, gdzie był Adiriel. Zobaczyła go. Siedział na trawie ze skrzyżowanymi nogami i patrzył się w niebo. Jego wyraz twarzy wyglądał smutno. Jakby tęsknił. Kiedy się poruszyła Adiriel spojrzał na nią i uśmiechnął się. Patrzył zdziwiony na rzeczy, które miała ze sobą.

-Marianno co to?

-Narzędzia.

-Po co ci to?

-Chcę cię uwolnić.

-Dlaczego?

-Cicho bądź muszę się skupić.

Wzięła obcęgi do rąk i starała się przeciąć łańcuchy, które więziły jego nogi i ręce. Kiedy się udało zaczęła próbowała zrobić coś z kajdanami. Anioł zaczął krwawić, ale mimo wszystko nie wydał żadnego dźwięku. Minęło kilka godzin zanim udało jej się uwolnić. Opadła wyczerpana na ziemie. Adiriel spojrzał na nią. Zapytał się jeszcze raz.

-Dlaczego?- Marianna zacisnęła ręce w pięści i spojrzała mu w oczy.

-Bo..j-ja.... z-z-zakochałam się w tobie.

-Proszę nie mów tego.

-Dlaczego? Przecież to prawda.- Powiedziała ze łzami w oczach.- Wiem, że możesz mnie nie kochać. Rozumiem, ale musiałam ci to powiedzieć.- Po jej policzkach zaczęły płynąć krystaliczne łzy.

Adiriel patrzył się na nią. Jego oczy wyrażały ból. Dziewczynka nie mogła zatrzymać potoku łez. Wstała i chciała odejść. Anioł jednak złapał ją i pociągnął na dół. Przytulił ja do siebie i otarł jej łzy. Oczy Marianny poszerzyły się ze zdziwienia.

-To nie tak, że cię nie kocham, ale nie możemy być razem. Mimo wszystko jestem Aniołem. Bez skrzydeł, ale Aniołem, a ty człowiekiem.

-Mógłbyś to powiedzieć? Tak na pożegnanie?

-Kocham cię.- Szepnął jej do ucha.

Adiriel wziął w dłonie jej twarzyczkę i pocałował ją w usta. Chwilę później Marianna wstała i odeszła w stronę wioski. Wiedziała. Wiedziała, że nie będą mogli być razem. Mimo to miała nadzieję. Bo nadzieja jest matką głupich, ale i ostatnią nadzieją. Kiedy dotarła do wioski zobaczyła ogień, który palił cała wioskę. To był Piekielny Ogień.

Smoczy WędrowiecWo Geschichten leben. Entdecke jetzt