ღ 27

2.1K 291 48
                                    

~ Colin ~

Nie byłem pewny, co powinniśmy teraz zrobić, kiedy przyznałem się do moich uczuć i nieświadomie zdradziłem ten sekret Victorowi. Niby nic się nie zmieniło, a jednak zmieniło się tak wiele. Z trudem przełknąłem obiad, chociaż Neil zajadał się z apetytem, oczywiście ignorując gotowany ryż i warzywa, od czasu do czasu dając kawałek mięsa siedzącemu pod stołem Leonowi. Moje zakazy, by tego nie robić, również ignorował. Zdecydowanie mieli ze sobą wiele wspólnego. Po jedzeniu zaproponowałem wspólne oglądanie ulubionego serialu wilczego dziecka, ale nie potrafiłem w ogóle skupić się na fabule.

Moje spojrzenie nieustannie przyciągał chłopak, jego piękne oczy, jasne włosy, ponętne wargi. Był niesamowity, a od kiedy wiedziałem, do jakiego gatunku naprawdę należał, czasami czułem potrzebę, by po prostu go dotknąć i przekonać się, że jest tutaj naprawdę. Miał miękką skórę, gładkie ciało, wciąż trochę za chude. Bardzo emocjonalnie reagował na sytuacje w serialu, ciesząc się, smucąc i zaskakując, delikatnie rozchylając wargi oraz szeroko otwierając oczy. Zdarzało mu się jeszcze co jakiś czas pytać mnie o znaczenie słowa, którego nie zdążył poznać. Miał dobrą pamięć, zwłaszcza do słów, których nie powinien używać.

Mnie wypełniała jedna emocja – przerażenie. Bałem się odpowiedzialności, przyszłości i konsekwencji, które spadną lub już spadły na mnie, ponieważ zgodziłem się przyjąć do rodziny syrenę. Zawsze chciałem mieć dzieci, ale to spaczone ojcostwo spadło na mnie całkowicie z zaskoczenia i nie wiedziałem, jak mam nauczyć od samego początku tę istotę życia w ludzkim społeczeństwie. Czekały na nas godziny, dni, tygodnie, miesiące, lata intensywnej nauki. Miałem nadzieję, że kiedyś Neil naprawdę znajdzie pracę i stanie się samodzielny.

– O czym myśli? – Dopiero kiedy zadał to pytanie, dotarło do mnie, że od kilku minut w salonie panuje cisza, a oczy Neila wpatrują się prosto w moje.

Odchrząknąłem, przenosząc spojrzenie na jego ciało, osłonięte luźnym podkoszulkiem i parą bielizny, aby jak najmniej podrażniać skórę, która wciąż miejscami była zaczerwieniona po spotkaniu z morską wodą. Wyglądało to naprawdę boleśnie, więc nawet nie chciałem sobie wyobrażać, jak bardzo bolała chłopaka ta próba przybrania z powrotem swojej prawdziwej postaci.

– Jesteś zmęczony? – zapytałem, ignorując jego wcześniejsze pytanie.

– Nie pora spać – odpowiedział. – Światło jeszcze na niebie.

– Wiem, ale mieliśmy intensywną noc i pobudkę wcześnie rano – westchnąłem. – Może przyda się nam drzemka. Leon już śpi.

– Leon śpi prawie zawsze.

– Trafne spostrzeżenie – zaśmiałem się cicho, widząc całkowitą powagę na twarzy Neila. – Więc co byś chciał robić?

Syrena zerknęła na telewizor, na którym wyświetlała się informacja, że nagrany program się skończył. Następnie przeniósł spojrzenie na lodówkę i oblizał wargi, zapewne myśląc o jogurcie waniliowym, aż w końcu ponownie nawiązaliśmy kontakt wzrokowy.

– Chcę jeść Colin – odpowiedział.

Uniosłem wysoko brwi, uśmiechając się szerzej, zupełnie nie wiedząc, jak powinienem zareagować.

– Chcesz mnie zjeść? – dopytałem.

– Tak jak ludzie z telewizora – wyjaśnił. – Jak w nocy.

Roześmiałem się głośno, ostrożnie sięgając do talii chłopaka i przysuwając go bliżej. Nie stawiał oporu, pozwalając mi pokierować swoim ciałem w taki sposób, że już chwilę później siedział okrakiem na moich kolanach. Jego drobna dłoń niepewnie uniosła się do mojego policzka, pozwalając opuszkom przesunąć się po odrastającym zaroście, ostatecznie spoczywając na brodzie. Podobny gest wykonałem wczoraj, a Neil lubił mnie naśladować.

– Chcesz mnie pocałować – powiedziałem, zerkając na jego wargi.

– Pocałować – powtórzył. – Chcę pocałować Colin.

– Więc mnie pocałuj.

Nie musiałem mu powtarzać. Od razu pochylił się do moich ust, łącząc je ze swoimi. Zaczęliśmy wymieniać się delikatnymi pocałunkami, ocierając się spragnionymi wargami, które nawilżaliśmy językami. Nigdzie się nam nie śpieszyło, więc nie poganiałem chłopaka, pozwalając mu eksperymentować i uczyć się nowej czynności. Wychodziło mu to znacznie lepiej niż wczoraj, w każde muśnięcie wkładał wiele wysiłku i był całkowicie skupiony na tym, co robił. W przeciwieństwie do mnie nie miał jeszcze odruchu, nie rozumiał ludzkich zachowań. Całował mnie, ponieważ wiedział, że tak robi mój gatunek.

Mój gatunek robił jeszcze jedną rzecz, której ostatnio zaczął się uczyć.

Ułożyłem dłonie na jego pośladkach. Język Neila wprosił się do moich ust, sunąc końcówką po podniebieniu, a palce trochę mocniej ścisnęły podbródek. Nie mogłem oprzeć się pragnieniu, żeby go dotykać, jakbym miał zapomnieć kształt jego ludzkiego ciała, jeśli nie zbadam każdego zagłębienia i każdej wypukłości. Podrażniłem nagą skórę na udach, wkradłem się pod podkoszulek, a ostatecznie zatrzymałem je na bieliźnie.

Odsunąłem się od warg chłopaka, dostrzegając wyraźną tęsknotę w jego oczach i obdarzając go uśmiechem w ramach przeprosin. Odwzajemnił ten gest i zlizał strużkę śliny z kącika ust, opuszczając dłoń, którą do tej pory mnie przytrzymywał. Zacząłem rozpinać rozporek od spodni.

– Chcesz mnie dotykać? – zapytałem, a on skinął głową. – Rób to, co ja.

Z gardła Neila wydostało się ciche jęknięcie, wywołujące zawstydzenie na jego pięknej twarzy. Jednak mimo to od razu powtarzał po mnie każdą czynność, również sprawiając mi przyjemność. Jego dotyk był bardzo delikatny, niepewny, niewprawiony, a drobne ciało spinało się co jakiś czas, ściskając mnie udami, gdy do płuc wdzierały się szybsze oddechy. Nie potrafił panować nad sobą, kiedy w grę wchodził ten rodzaj przyjemności. Reagował bardzo naturalnie i niewinnie, co czyniło go w tym momencie najcudowniejszą istotą na świecie.

Skradałem pocałunki z rozchylonych z rozkoszy warg, łykałem każdy jęk, pozwalałem zębom zaciskać się na moim języku, gdy poziom przyjemności przerastał ich właściciela. Kiedy całe ciało chłopaka zaczęło drżeć niczym niewielki liść na silnym wietrze, spojrzałem w jego bursztynowe, lśniące oczy.

Chciałem zachować go w moich wspomnieniach właśnie takiego; niewinnego, uczącego się czym jest rozkosz wynikająca z bliskości dwóch ciał. Wynikająca z mojej bliskości.

– Kocham cię – szepnąłem pod wpływem chwili.

– Kocham cię – powtórzył wysokim głosem.

***

Chociaż Neil twierdził, że nie był zmęczony, zasnął prawie od razu, gdy jego głowa dotknęła górki zbudowanej z kołdry i dwóch poduszek. Jego zwyczaj spania w tej pozycji był dość zastanawiający, ale wywoływał delikatny uśmiech na mojej twarzy za każdym razem. Usiadłem na moim łóżku, wycierając ręcznikiem wciąż wilgotne włosy po wspólnej kąpieli, podczas której pokazałem chłopakowi, jak zrobić pianę z pachnącego orzechem makadamia płynu, za co przypłaciłem całą łazienką do sprzątania. Rozrabiaka oczywiście bezkarnie udała się na spoczynek, śpiąc teraz słodko wraz z Leonem, czuwającym przy naszym nowym członku rodziny.

Jak o rodzinie była mowa...

Sięgnąłem po podłączony do ładowania telefon, czując nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej, kiedy odblokowałem urządzenie i wszedłem w listę kontaktów. Mój palec zawisł nad ekranem, trwając w bezruchu kilka dłuższych chwil, nim w końcu wybrał jeden z numerów na liście ulubionych. Każdy z pięciu sygnałów zdawał się ciągnąć w nieskończoność, zmuszając mnie do walki z pragnieniem rozłączenia się i ucieczki, nim w końcu usłyszałem po drugiej stronie znajomy, damski głos.

– Cześć, skarbie – przywitała się ze mną narzeczona.

– Hej, dawno nie dzwoniłem...

– Cały ty. Stało się coś? – zapytała z troską. – Dziwnie brzmisz.

– Musimy porozmawiać – odpowiedziałem, nie odrywając spojrzenia od śpiącego Neila.

SIRENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz