🌸2🌸

3.7K 163 196
                                    


Następnego dnia wstałem dość wcześnie. Zegarek w moim telefonie pokazywał 6:10.

- Jak nie muszę wstawać to budzę się o takich chorych godzinach. Ehh... I tak już nie zasnę.

Rodzice pewnie jeszcze śpią. W sumie to mógłbym iść pobiegać. Kocham biegać, chociaż od paru miesięcy tego nie robiłem. Fajnie byłoby do tego wrócić. A okolica w której mieszkamy teraz jest idealnym miejscem do tego.

Przebrałem się z piżamy, wziąłem słuchawki i wyszedłem z domu.
-Ciekawe czy Hyunjin jeszcze śpi. Pewnie tak, nikt normalny nie wstaje o tej godzinie w wakacje.

~*~

-Chyba na dzisiaj koniec. Myślałem, że z moją kondycją jest znaczenie gorzej.

Wracałem do domu lekkim truchtem. W pewnym momencie poczułem jak przydeptuję sznurówkę. Już czułem jak lecę na beton. Zamknąłem oczy, jakby to miało mnie uchronić od upadku i późniejszym bólu.

Minęło kilka sekund, a ja nie poczułem żadnego bólu. Poczułem za to, że jestem w czyiś ramionach. Otworzyłem powoli oczy.

-Lixie wiem, że jestem przystojny i w ogóle, ale nie myślisz, że jest za wcześnie żeby lecieć na mnie w ten sposób?

To był Hyunjin, nie do końca zrozumiałem co powiedział po słowie Lixie. To było najpiękniejsze skrócenie mojego imienia jakie do tej pory słyszałem. A może to dlatego, że padło ono z jego ust?

-Halo? Ziemia to Felixa, dobrze się czujesz? Ej, bo zaczynam się trochę martwić, kiedy nie odpowiadasz.

W końcu się ocknąłem ze swoich przemyśleń.

-Tak... Wszystko w porządku. Dziękuję.- Odsunąłem się od chłopka. Tak, ciągle byłem w jego żelaznym uścisku.

-Co tutaj robisz o tak wczesnej godzinie?
-Mógłbym spytać się o to samo, bo raczej nie jest to podrywanie młodych chłopców, wpadając w ich ramiona. Chociaż muszę ci powiedzieć, że może to być dość skuteczne.

-Biegam. Obudziłem się wcześnie, więc postanowiłem pobiegać. Kiedyś bardzo to lubiłem. A ty co robisz tak wcześnie?
-Spaceruje, ratuje ładnych chłopców przed upadkiem, w sumie nic konkretnego.
- Ha.. ha.. ha, jesteś naprawdę zabawny.
- Oj tam, przesadzasz. -Powiedział po czym uśmiechnął się tak ślicznie, że ugięły się pode mną kolana.

Felix stop, znasz go raptem kilka godzin, nie możesz się zachowywać tak, jakbyś był w nim zakochany. Nic o nim nie wiesz. Może trzyma trupy w piwnicy.

Hyunjin musiał zobaczyć to moje zachwianie, bo natychmiast zbliżył się do mnie, łapiąc mnie w pasie.

-Hej, napewno wszystko w porządku? Chodź usiądziesz na chwilę. W plecaku mam wodę, napijesz się trochę.

Hyunjin doprowadził mnie do ławki, wciąż mnie trzymając, jakby się bał, że upadne. Usiadł obok mnie i wyciągnął z plecaka butelkę wody.

- Proszę, napij się. Spokojnie jeszcze z niej nie piłem. Nie krępuj się.
-Dziekuję. -Wziąłem od chłopaka butelkę wody, odkręciłem i napiłem się kilka łyków.
- Już czuję się lepiej.
-Napewno? Odpocznij jeszcze chwilę.
- No dobrze. Zawsze spacerujesz o takiej godzinie?
- Hmm? Ach.. nie.... nie zawsze. Po prostu nie mogłem dzisiaj spać.
-Coś się stało? Bezsenność nie jest normalna.

Spojrzałem na jego twarz, pierwszy raz tak dokładnie od momentu naszego poznania. Był piękny, jego włosy które sięgały prawie ramion, były kruczoczarne. Jego mały pieprzyk pod okiem dodawał mu uroku. Jego ciemne niczym noc oczy, wybijały się na tle jasnej cery. Jednak coś nie pasowało do tego idealnego obrazu. Mianowicie był to nieudolnie zasłonięty siniak na szczęce.

Bez zastanowienia podniosłem rękę i delikatnie dotknąłem miejsca gdzie znajdowało się stłuczenie. Uważnie i delikatnie śledziłem kciukiem obrys ciemnego zasinienia. Robiłbym to dalej gdyby nie dłoń chłopaka, która złapała mój nadgarstek.

-Przepraszam- powiedziałem po czym wyrwałem swoją dłoń.
-Nic się nie stało- odpowiedział po czym spojrzał gdzieś w bok.
-Co Ci się stało? - Zżerała mnie ciekawość. Czy Hyunjin wdał się w jakąś bójkę? Czy miał poważniejsze rany? Może nie powinien był się interesować? Przecież nie znamy się długo, aby mówić sobie o swoich problemach.

-To nic, nie martw się.
-Jak to nic? Hyunjin to nie wygląda jak nic. Przyłożyłeś do tego chociaż jakiś lód?
-Tak, nie martw się.

Widziałem, że nie chce o tym rozmawiać, jednak kiedy spojrzałem w jego oczy zauważyłem ból. Mimo wszystko nie chciałem naciskać, nie chciałem aby pomyślał, że jestem wścibski.

-Jeśli tak mówisz, to okej. Ale gdyby coś się działo, to zawsze możesz zadzwonić, czy po prostu przyjść do mnie. Wiem, że się nie znamy i pewnie masz przyjaciół od tego. Ale czasami łatwiej jest mówić o swoich problemach obcym ludziom.
-Hej, nie jesteś obcy. I mogę z czystym sercem powiedzieć, że masz zadatki na mojego przyjaciela.
-Och... naprawdę?
-Co ty taki zdziwiony? Chciałbym mieć takiego przyjaciela jak ty.
-Jestem zdziwiony bo nigdy nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić. W Sydney nie miałem nikogo. Ludzie raczej się ze mnie śmiali.
-Śmiali się? Dlaczego?
-Noo... Kiedyś powiedziałem coś co ich rozśmieszyło.
-Co takiego? Oczywiście nie chcę cię naciskać.

Bałem się mu powiedzieć, że śmiali się z tego, że jestem gejem. Nie znamy się długo. Nie wiem czy toleruje takich ludzi. W Korei homoseksualizm dalej jest tematem tabu.
Nie mogę już na starcie być popychadłem. Nie teraz kiedy mam szansę normalnie żyć.

-To mało ważne. Tak w ogóle to po co ci taki duży plecak, skoro mówiłeś, że wyszedłeś na spacer?
- Bo to miał być długi spacer.
-Jak długi? Wygląda jakbyś gdzieś wyjeżdżał.
-No więc... pamiętasz jak wczoraj wspominałem ci, że muszę pomóc babci. Muszę jechać do niej na kilka dni.
-Och... Czyli nasz spacer dzisiaj nie dojdzie do skutku. Ile tam zostaniesz?
-Jeszcze nie wiem, raczej kilka dni mi zejdzie. Babcia zrobiła sobie coś w rękę i nie może wykonywać wielu rzeczy. Ale będziemy mogli do siebie dzwonić.
-W porządku, to miłe, że jedziesz pomóc babci. Kiedy masz autobus?
-Autobus?
-Noo... autobus, raczej nie idziesz na pieszo do swojej babci
-Aaa no tak, autobus. Za jakieś 20 min
- To może lepiej żebyś już szedł na przystanek. Mogę iść z tobą, jeśli chcesz.


_Hyunjin_


-Chcę, oczywiście, że chcę. Myślę jednak, że powinieneś wrócić do domu i trochę odpocząć

Nie mogłem mu powiedzieć, że tak naprawdę nie ma żadnej babci, że to tylko wymówka aby nie wypytywał.
Prawda była taka, że uciekłem z domu po tym jak ojciec mnie uderzył.

- Czuję się już lepiej, naprawdę. Mogę iść z tobą.

Widziałem ten smutek w jego oczach. I to był najsmutniejszy obraz jaki widziałem do tej pory.

-Nie chcę cię mieć na sumieniu. A co jeśli zemdlejesz w drodze powrotnej? I ktoś cię okradnie, albo porwie? To niby taka mała miejscowość, ale nigdy nie wiesz. A co powiesz na to, że przyjdziesz po mnie na przystanek, kiedy będę wracał?

- Okej, tylko mi napisz kiedy będziesz wracać.

Twarz Felixa rozpromieniła się praktycznie od razu. Chłopiec był jak słońce. Potrafił swoim uśmiechem rozpędzić każde chmury smutku. A za to jego twarz przypominała rozgwieżdżone niebo. Jego piegi były jak gwiazdy a ciemne oczy jak nocne niebo. Z każdym spojrzeniem w te oczy czułem jakbym znał Felixa na wylot, a każde zmartwienie przestawało istnieć.

-Oczywiście. Ja już muszę iść, bo w końcu się spóźnię. A ty wracaj do domu, pewnie twoi rodzice zaczynają się martwić.
- Jeszcze nie dzwonili, więc zapewne jeszcze nie zauważyli mojego zniknięcia
-To do usłyszenia.
-Do usłyszenia, zadzwoń kiedy będziesz na miejscu.
-Dobrze

Love shot / HyunlixWhere stories live. Discover now