9

133 25 6
                                    

Izuku wpatrywał się ze strachem na leżącego u jego stóp chłopaka. Był prawdopodobnie nieprzytomny. Głowa opadła mu na pierś, a ręce zwisały bezwładnie.

Co ma robić? Dzwonić na policję? I skąd on się tu wziął?

Był cały we krwi. Jest ranny? A może to nie jego krew? Zabił kogoś?

Spokojnie, spokojnie, jest nieprzytomny, nic ci nie zrobi... A co jeśli tylko udaje że jest nieprzytomny? I zaraz go zaatakuje?

Najpierw trzeba wziąć mu nóż. Dla bezpieczeństwa.

Tylko co jeśli wrobią go w morderstwo?

Spokojnie, tylko spokój cię uratuje. Musisz wziąć rękawiczki. Nie możesz zostawić odcisków na nożu. Byle szybko. On może się obudzić. I sprawdź puls. 

Co jeśli nie żyje? 

Spokojnie. Musi to zrobić. Tylko... 

Chłopak jak najszybciej pobiegł do kuchni i złapał nóż. Rozważył krzyki, ale to mogłoby nie sprowadzić do niego sąsiadów (ponieważ jego sąsiadka obok była prawie głucha, a większość bloku to byli pracownicy korporacji których szef nie wypuszcza z pracy przed szóstą wieczorem), tylko obudzić leżącego. 

Z bronią w ręku, podszedł do leżącego. Przez chusteczkę wyciągnął mu z ręki nóż. 

Zdał sobie sprawę, że jego ramie jest całe pogryzione, prawdopodobnie przez jakieś zwierzę. 

Ma go tak zostawić, patrzeć jak się wykrwawia? Przecież to nieludzkie. Zadzwonić po karetkę? 

Nie wiadomo czy to zadziała. Ostatnimi czasy karetki były dość zajęte, ze względu na zwiększoną liczbę akcji związanych z bohaterami. Oni często byli ranni, tak samo jak zamieszani w to złoczyńcy. 

Jak najszybciej poszedł do łazienki po bandaż i wodę utlenioną. Przy tym nasłuchiwał każdego szmeru. Gdyby ten chłopak się obudził nie mógłby tego zrobić bezszelestnie. 

Jakie były zasady opatrywania ran? Zastanowił się chłopak. Po pierwsze nie szkodzić, to pamiętał. Zdjąć mu rękaw, czy coś?

Pamiętał, że przy oparzeniach nie wolno było ściągać ubrań, a przy podpaleniach trzeba było ściągać. Ale rany?

Zdecydował się zostawić rękaw. Może zrobi coś źle i potem będzie tego żałował. 

Ostrożnie polał jego rękę wodą utlenioną. Chłopak szarpnął dłonią, na co Izuku podniósł rękę z nożem, gotowy się bronić. Zdał sobie sprawę, że jeśli poszkodowany ma jakiś niebezpieczny quirk, to nóż go nie obroni. 

Na szczęście, chłopak się jednak nie obudził. Izuku zaczął powoli obwiązywać mu rękę bandażem. 

Nagle kawałek materiału podwinął się wyżej. Izuku dostrzegł ciąg liczb wytatuowanych na zewnętrznej stronie dłoni. 

829-02-3-6-T

O cholera. 

Takie tatuaże były wykorzystywane do identyfikacji więźniów. System ten stosowany był przez wiele japońskich więzień. 829 to numer więźnia. 02 to piętro lub . 3 i 6 to są indywidualne cechy każdego więzienia. A T... Oznacza nazwę więzienia. 

T to Tartarus. 

Chłopak ten uciekł z najbardziej strzeżonego więzienia z Japonii, Tartarusa. Tam zsyłani byli wyłącznie najgorsi przestępcy. Członkowie Ligi Złoczyńców. Mafii. Najgorsi ludzie którzy istnieją.

A jeden z nich właśnie leży u niego na podłodze, krwawiąc z ran na rękach. 

Co ma teraz robić? Dzwonić na policje? Kontynuować? Co oznaczają te dwie pozostałe liczby? Co on takiego zrobił, że tam trafił? 

Chyba popełniłem największy błąd w moim życiu, pomyślał Deku. 

Chłopak jednak cały czas się nie ruszał, a Izuku pierwszy raz tak w zasadzie zwrócił uwagę na jego wygląd. 

Miał on biało-szare włosy. Był względnie chudy i niski. Pewnie gdyby zobaczył go na ulicy, nie wpadłby że to złoczyńca, bardziej student przymierający głodem. 

Czekaj... Izuku go kojarzył. Tylko skąd? 

Atak na obóz UA. Rzeczywiście. To był jeden ze złoczyńców którzy zaatakowali obóz treningowy szkoły bohaterskiej UA. 

Było to wtedy, kiedy Deku był w pierwszej liceum. Sprawa została mocno nagłośniona, ponieważ był to atak na najsłynniejszą szkołę bohaterską w Japonii - ba, może i na świecie. Pokazywali przy tym zdjęcia złoczyńców którzy zostali złapani, a opinia publiczna domagała się ich egzekucji. 

To na pewno był jeden z tych którzy zostali złapani. Jak on miał? Coś od musztardy. 

Tego konkretnego zapamiętał, ponieważ był o rok młodszy od niego. Za każdym razem jak w telewizji coś o nim mówiono, jego mama siadała na kanapie, robiąc zmartwione miny, sprawdzając czy naprawdę ma tyle lat ile ma i łapiąc się za głowę. Izuku czasami zastanawiał się, czemu został złoczyńcą, oraz czy gdyby był na jego miejscu również byłby zdolny zrobić to samo co on. 

Jego dar... To był obusieczny miecz. Jeśli by go użył, byłaby to także zguba dla jego samego. Jego quirkiem był trujący dym, ale on sam nosił maskę gazową. Prawdopodobnie to oznaczało, że dym jest dla niego szkodliwy. 

Co jeszcze? Deku wytężył umysł. O nim szybko stało się cicho, bo go złapali... Czasami coś o nim mówili podczas jakiś wystąpień o upadku młodzieży. Kiedyś było nawet coś takiego u niego w szkole... Ale nic konkretnego nie pamiętał. 

Czyli przed nim leży niebezpieczny złoczyńca, który kiedy był młodszy od niego zaatakował elitarną szkołę bohaterską, a teraz uciekł z najpilniej strzeżonego więzienia na prawdopodobnie całym świecie. 

Zarąbiście. 

Choć w sumie... 

Czy bez sprzętu ten złoczyńca może mu zagrozić? To jest zasadnicze pytanie. Czy gdyby nie miał dostępu do maski gazowej, mógłby coś zrobić? 


Mustard obudził się, mrużąc oczy. Siedział na jakimś krześle. 

Pamiętał, że wpadł do jakiegoś mieszkania. Uciekał przed policją. Ciemność i ból w ręce... 

- Obudziłeś się. - Usłyszał. Mustard podniósł głowę. 

Przed nim siedział zielonowłosy chłopak w miętowej bluzie. W jednej ręce trzymał nóż, a w drugiej lampę którą świecił mu prosto w oczy. Chłopak zmuszony był się odwrócić. 

- Czego chcesz? - Zapytał, osłabiony. Ręce i nogi miał przywiązane taśmą klejącą do krzesła, z czego jedno ramie strasznie go bolało. Był to prawdopodobnie efekt tego że pogryzł go ten pies. 

Zaczął się bać że wplątał się w jeszcze gorszą rzecz niż wcześniej. 


Oczywiście to Mustard. Bo któżby inny?

911 słów

Sayonara!

Prawda - Deku AUWhere stories live. Discover now