16

96 18 7
                                    

Mustard nasłuchiwał. 

Od dłuższego czasu nic nie było słychać. Wcześniej zawsze do jego uszu docierały jakieś dźwięki - telewizor, brzdęk naczyń lub rozmowa przez telefon. Teraz w mieszkaniu jego porywacza panowała złowroga cisza. 

Wcześniej maksymalny czas ile to trwało, to około pół godziny. Deku wtedy szedł do sklepu, lub gdzieś indziej. Mustard nigdy nie miał okazji by się tego dowiedzieć. 

Teraz cisza trwała zdecydowanie dłużej. 

Złoczyńca postanowił, że zacznie działać. 

Ostrożnie zaczął szarpać za węzy. Potem już przestał być ostrożny i prawie przewrócił krzesło. W końcu udało mu się oswobodzić rękę. Potem z drugą poszło już łatwiej. Nogi to była chwila. 

Wstał i prawie natychmiast upadł. Stopy go piekły. Ręce również. Zacisnął zęby. Przez chwilę czekał aż w kończynach wróci mu prawidłowe krążenie. Wstał i lekko się zataczając, podszedł do drzwi. 

Zamknięte na klucz. Chłopak wycedził przez zęby zasłyszane od znajomego z Ligi przekleństwo. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu czegokolwiek do otwarcia tych drzwi. W każdej chwili mógł wrócić jego porywacz - Mustard nie wiedział czy i jak jest potężny. Więzień szukający klucza - nie wyglądało to dobrze. 

W końcu w rogu pokoju znalazł jakiś drucik. Złapał go i wcisnął do dziurki od klucza. Chwilę tam gmerał, żeby poprzesuwać jakieś zapadnie. Robił to czysto na wyczucie - zdawał się też na los, bo widział takie rzeczy tylko w filmach. W końcu jednak coś tam szczęknęło, a po naciśnięciu klamki drzwi się uchyliły. 

Mustard jak najszybciej wyszedł i je za sobą zamknął. Po pierwsze - sprawdzić mieszkanie. Może na wierzchu znajdzie jakąś broń albo jedzenie. Po drugie - wyjść stąd i uciekać jak najszybciej i jak najdalej. Może za granicę, jeśli mu się uda. 

Ostrożnie poszedł w całkowicie losowym kierunku. Wszedł do prawdopodobnie kuchni. Była zachowana w względnym porządku. Na blacie nie pałętały się żadne śmieci czy coś w tym rodzaju - za to na widoku był nóż. Chłopak jak najszybciej go złapał, razem z jakimś jabłkiem. Nie tracił czasu na przeszukiwanie kuchni. 

Wyszedł z pomieszczenia. Wszedł do salonu. Szybko omiótł go wzrokiem. Nie wyglądał inaczej niż wcześniej, kiedy tam wpadł. Nic ważnego także nie leżało na żadnym odkrytym miejscu. 

Dalej. Przy następnych drzwiach Mustarda autentycznie zatkało. 

Na całej jednej ścianie wisiał materiał, a na nim szpilkami przybite były różne zdjęcia i teksty. Resztę pokoju zajmowało biurko z komputerem oraz szafki. Mimo że chłopaka gonił czas, wszedł do pomieszczenia.

Złapał jedną z kartek. Była pokryta odręcznym, lecz dość czytelnym pismem - mimo że same notatki były dość chaotyczne. 

OSOBY KTÓRE W OSTATNIM CZASIE ZŁAPAŁ/ZRANIŁ DYNAMIGHT

Na samym czele listy było znajome Mustardowi nazwisko. 

2. Doshi Shinu - Zaatakował Agencje Bohaterską razem z nieznaną liczbą złoczyńców. Kiedy bohaterzy zaczęli kontratakować, jego towarzysze uciekli. Złapany z nieznanymi ranami. Na nagraniach kulał. 

Mustardowi zaczęły trząść się ręce. Musiał puścić kartkę. Jego przyjaciel, osoba do której się zwrócił po ucieczce z więzienia, jedyna osoba która nie zaczęła traktować go dziwnie... A więc to była prawda, to co mu powiedział na ostatnim spotkaniu. Tomura naprawdę wysłał go do zaatakowania agencji bohaterskiej. A on, nawet jak ludzie go opuścili, został na miejscu. 

- Ty głupi... honorowy... - Mustard upadł na kolana. Z oczu zaczęły lecieć mu łzy. Skulił się w sobie, upadając czołem na podłogę. Drżał, mimo że w mieszkaniu było ciepło. Nie był w stanie złapać oddechu. 

On... Był jedyną bliską mu osobą. Rodziny nie miał, większość ludzi w Lidze po ucieczce z więzienia zaczęła go chłodno traktować... A teraz... 

Jest całkowicie sam.

W jego głowie pojawiły mu się dwie myśli - Muszę stąd iść. Muszę uciekać. 

Ale nie potrafił się ruszyć. Z oczu leciały mu hektolitry łez. Przez cały pobyt w więzieniu ani razu nie płakał. Po tym jak opuścił swój rodzinny dom, obiecał sobie że ani razu nie zapłacze. Ale teraz nie mógł przestać. Wyglądało to tak, jakby łzy z tych wielu lat teraz płynęły do jego oczu. 

Nagle usłyszał że ktoś otwiera drzwi. Chciał się podnieść, ale jego ciało nie słuchało. Mógł tylko nasłuchiwać. 

Kroki, powoli zbliżające się do pomieszczenia w którym się znajdował.

Skrzypnięcie drzwi. 

Mustard odwrócił głowę w kierunku drzwi, choć przez łzy niewiele widział. Podniósł jak najszybciej rękę żeby otrzeć łzy. 

Przed nim stał jego porywacz. 

Złapał za kartkę, na której wypisane były "zdobycze" Bakugo Katsukiego. Mustard nie zauważył nawet jak ani kiedy, ale jak ją złapał to ją pogniótł. Zielonowłosy dokładnie ją studiował. 

- Któryś z tych to twój przyjaciel? - Zapytał. Niedoszły więzień nie odpowiedział. Dziennikarz przez chwilę się nie odzywał. - Mogę zapewnić ci zemstę. Tylko musisz mi pomagać. 


759 słów.

To już mamy wielką trójkę. Uraraka chce pieniędzy, Mustard zemsty a Izuku sprawiedliwości. 

Bo wszędzie są trójki chłopak-chłopak-dziewczyna. 

Sayonara!

Prawda - Deku AUWhere stories live. Discover now