03. "who are you?"

1.7K 122 211
                                    

— Witaj, słodki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Witaj, słodki. Napijesz się czegoś?

Postać wyłaniała się z czerni, a stukot jej butów z każdą sekundą zdawał się być coraz to głośniejszy. Kroki istoty były równomierne, jakby ustawione maszynowo za pomocą zegarka. Serce nastolatka chciało wyskoczyć z piersi, kiedy to oglądał. W jednej chwili był na boisku szkolnym, otoczony chmarą gapiów i starszaków chcących zrobić mu krzywdę, a w drugiej obudził się w pomieszczeniu ciemnym jak jeszcze nigdy dotąd nie widział.

Gdyż ta bezkresna czerń nie wydawała się być normalna. To było coś złowrogiego i młody osiemnastolatek wyraźnie to czuł. Patrzył w ziemię, obawiając się tego, co może zobaczyć za kilka chwil. Przed jego oczami stanęły idealnie wypolerowane męskie buty, niezwykle eleganckie. Cichy szept pojawił się w jego głowie.

Spójrz na mnie.

Zamrugał kilkukrotnie, to znowu był ten głos. Teraz miał już pewność, że przynajmniej sobie go nie wymyślił, prawda? Ten kuszący głos pojawił się przed nim pod postacią człowieka. To z pewnością nie jest normalne. Wszystko czego teraz doświadcza wydawało się jak rodem wyjęte z książki fantastycznej. Blondynowi z trudem przychodziło samo uwierzenie w to, mimo że przecież doświadczał tego w tym momencie na własnej skórze.

Podążając za niewyobrażalną pokusą, zwrócił wreszcie powoli wzrok swoich ciemnych bursztynowych oczu na twarz postaci, która nadal skąpana była w tej cholernej ciemności. Nic nie był w stanie dostrzec.

— Zbliż się, chłopcze — całe jego ciało spowiły lodowate dreszcze, rozpoczynające swój marsz już od czubka głowy, aż po sam spód kręgosłupa.

Jego ciało całe instynktownie panikowało, a jednocześnie chciało poddać się każdemu ze słów rzucanych przez tę postać. One tak pociągały. Ten głos był zbyt piękny, zbyt kojący. Miał wrażenie jakby sam diabeł oferował mu usługę. Może nawet się nie mylił? W końcu jaki normalny człowiek byłby w stanie przenieść w miejscu i prawdopodobnie czasie inną osobę?

Czy może wdarł się do jego głowy? Felix sam nie miał już pojęcia. Mózg dosłownie błagał o litość, zbyt wiele myśli było przez niego przetwarzanych w za krótkim okresie czasu.

— Nie chcę. Czemu bym miał? — sam nie wiedział, co go pokusiło, aby odezwać się w taki sposób do postaci, której nawet nie był pewien, czy jest bezpieczna. Nie, źle powiedziane. On czuł całym sobą, że coś jest nie tak. Dlaczego więc go uratował? — Nie wiem, kim jesteś. Nie widzę cię.

Krótkie cmoknięcie wydobyło się z ust istoty przed nim. Widział tylko zarys jego sylwetki oraz buty, głowa i twarz skąpane miał w czerni, przez co dla Lee Felixa wyglądał zupełnie jak jeździec bez głowy. Napawało go to sporym przerażeniem. Myślał, że powinien się bać znacznie bardziej niż to co teraz odczuwał. Powinien płakać, trząść się ze strachu, błagać o litość tę istotę z którą miał do czynienia. A jednak nawet nie chciało mu się tego robić.

red lights ❦ hyunlix Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz