Rozdział 12

1 1 0
                                    

,,Zanim osądzisz błędy innych, zwróć uwagę na własne. Ten, kto rzuca błotem, nie może mieć czystych rąk."

Alicja

Po wczorajszym powrocie z nie owocnego spotkania, spotkałam w pokoju rodziców, zajętych najprawdopodobniej pracą. Kto by pomyślał, że nawet przed dniem ślubu, będą zajmować się obowiązkami. Jedynym w tym wszystkim plusem jest to, że nie zadawali mi zbędnych pytań. Chociaż czasem się zastanawiam, czy to do końca jest aż tak dobre. Jakby, lekkie zainteresowanie życiem swojego dziecko, nie byłoby ujmą na honorze.

Za to dnia obecnego, dnia ślubu, w pokoju panuje istne zamieszanie. W końcu, jako osoby, które coś w życiu osiągnęły, myślą, że ludzie będą się im przyglądać bez końca. Bo to wcale para młoda nie jest najważniejsza.

Gdyby nie to, że mama zajęła łazienkę jako pierwsza, już dawno by mnie w tym pokoju nie było. W końcu, muszę jedynie przebrać się w sukienkę, bo włosy już uczesałam. Naprawdę, dajcie mi kilka minut, a miejsce się powiększy. Tylko wyjdź z łazienki, do cholery!

-Sorry tato,- mówię, kiedy drzwi się otwierają, a mężczyzna zmierza w ich stronę. Nie ma mowy, że będę czekać jeszcze kilka minut dłużej.- ale jestem pierwsza.

Chwytam klamkę i prawie z trzaskiem je zamykam. Jest dobrze.

Szybko przebieram się w sukienkę, starając się jej przez przypadek nie uszkodzić. Wtedy dopiero miałabym problem.

Jeszcze na końcu z lekka układam włosy, korzystając, że mam dostęp do lustra. Tylko założyć buty przed wyjściem i będzie git.

Ale ogólnie jestem zadowolona z swojego wyboru, mimo że z początku nie byłam przekonana do koloru. Bo jak rozcięcie na nogę i długość przed kolano mnie się podoba, to lawendowy kolor sukienki na ramiączkach, nie wydawał się zachęcający. Chociaż teraz nie żałuje, że ją wziełam, mimo że jest to całkowicie coś innego, niż noszę na codzień.

Przed drzwiami ubieram jasne sandały, które są sprawdzone, co do długiego chodzenia czy tańczenia. Przecież nie chce wyjść z krwawiącymi stopami z wesela.

W pośpiechu opuszczam pomieszczenie, zostawiając cały chaos za sobą. Zmierzam spokojnym krokiem w stronę windy, bo nie chce mnie się schodzić po schodach. Raz na jakiś czas mogę skorzystać z tej przyjemności. Ale mimo wszystko, z ciekawością rozglądam się po korytarzu. W końcu różni się ono od pomieszczeń, w których przebywam na co dzień. Chyba nigdy nie byłam w miejscu tak bogato wystrojonym.

Jedynym co mi to wszystko psuje, jest całująca się para dwóch kobiet. Totalnie nic nie mam do par homoseksualnych, niech każdy kocha kogo chce, ale nie jestem za publicznym okazywaniem sobie uczuć. Jakby, mają od tego zacisze domowe. Po co się z tym odnosić?

Jednak jak na moje szczęście, potykam się o kraniec dywanu, ale mimo to nie upadam na ziemię. Ale zwraca to uwagę całującej się pary, której po zastanowieniu, chyba wolałam jak się całowały.

Tylko dlatego, że nie chce wywoływać skandalu, nie wdam się w dyskusje z własną siostra, czy to były jej powody na zostawienie nas.

Szybkim krokiem zmierzam do windy, licząc, że drzwi zamkną się przed jej wejściem. Bo z pewnością za mna idzie, ponieważ słyszę jej nawoływania.

Jednak kiedy zostaje z nią rozdzielona, wzdycham z ulgą. Teraz naprawdę muszę z nią porozmawiać. Nie ma innej opcji. Tylko zrobić to przed weselem, w trakcie czy po?

No proszę, kto by pomyślał, że w trakcie wakacji, będę więcej analizować niż za czasów szkolnych. Chociaż nic w tym dziwnego, skoro dostałam ku temu powody.

-Mogę w czymś pomóc?- obracam głowę w bok, słysząc obcy głos. Jakim cudem go nie zobaczyłam? Tak bardzo byłam pochłonięta sobą, że nie przyuważyłam drugiej osoby.

-Nie, wydaje mnie się, że nie.- wzdycham, łapiąc się za głowę.

Dlaczego to musi być, aż tak skomplikowane? Albo dlaczego ja to sobie tak komplikuje?

-Po prostu, mam drobny problem z siostrą, ale z czasem go rozwiąże.

Co...

Co?

Co!?

Dlaczego mówię o tym przypadkowemu gościowi z recepcji? Nie no, oszalałam. Desperacja wlazła na rejony.

-Oczywiście, ale jeśli mogę coś poradzić...- zaczyna, patrząc na mnie niepewnie, przez co kiwam mu głową.- To radziłbym za długo nie zwlekać, w końcu, rodzinę ma się tylko jedną. Tak samo jak i życie, więc po co marnować je na zatruwanie sobie krwii? Lepiej wszystko wyjaśnić i iść do przodu, bez przeczucia, że coś straciliśmy.

Kiwam głową, powoli to analizując. Owszem, jest w tym sporo racji, ale łatwo powiedzieć niż zrobić. W końcu, każdy jest mądry, gdy sytuacja go nie dotyczy.

-Przepraszam, że pytam,- odzywa się, zakładając ręce na piersi.- ale czy my się przypadkiem nie znamy?

-Nie sądzę.- stwierdzam, odwracając wzrok.- Skąd niby?

-Nie wiem, po prostu mam wrażenie, że skądś cię kojarzę. Jesteś pewna, że ci się nie przyśniłem?- zerkam na niego, zauważając jak się uśmiecha.

-Kiepski tekst na podryw.- kwituje, z jeszcze większym oczekiwaniem, czekając na otworzenie się drzwi windy.

-Aż tak bardzo wyczuwalny?- pyta z uśmiechem.

-Zastanówmy się.- mówię, powoli obracając głowę w jego stronę.- Tak.

-A tak już całkiem serio...

-A wcześniej nie było?- pytam, wcinając mu się w wypowiedź, co ignoruje, posyłając mi jedynie wrogie spojrzenie.

-Porozmawiaj z siostrą. Może mieć coś ważnego do powiedzenia.- słyszę jak otwierają się drzwi, ale nic z tym faktem nie robię.- W końcu, każdy ma jakieś powody swojego postępowania. Nic nie dzieje się z niczego. I pewnie tego na razie nie wiesz, czy nie czujesz, ale mogę się założyć, że nie pozwala ci to iść do przodu.

Kręcę z irytacją głową. Oczywiście, kolejna osoba, która czyni mi morały, posiadając tylko strzępki informacji.

-Nic nie wiesz o moim życiu.- mówię, starając się zachować chłód w głosie czy przynajmniej obojętność.

-Mylisz się. Wiem dostatecznie dużo, aby wyciągać odpowiednie wnioski.- odpowiada, patrząc mi uważnie w oczy, a następnie wychodzi.

Chwile stoje w miejscu, ale zaraz wybiegam z windy, prawie zostając przytrzaśnięta drzwiami. Witaj moje szczęście.

Co to była za dziwna odpowiedź? O co mu dokładnie chodziło? Muszę to jak najszybciej wyjaśnić.

-Alicja,- czuje uścisk na ramieniu, przez co odwracam się do tyłu, zauważając twarz siostry.- możemy porozmawiać?

Obracam się na parę sekund do tyłu, próbując wypatrzyć jakąkolwiek sylwetkę, jednak korytarz pozostaje pusty.

-Oczywiście.
*
*
*
*
~EssiLora~

Życie Toczy Się Dalej [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz