Rozdział 13

1 1 0
                                    

,,Tajemnica ściga tajemnicę, zbrodnia podąża za zbrodnią. Zło przybiera rozmaite maski i kostiumy, podszywa się pod dobro i sprawiedliwość. Jest cyniczne i bezlitosne, zna każdy podstęp i nie waha się przed najokrutniejszą przemocą.”

Ania

Następnego dnia w południe udaje się do stajni, aby spotkać Kordiana. Owszem, nie ukrywam, że w planach miałam udać się tam o poranku, ale jak to już u mnie bywa, wszystkie wcześniejsze założenia, odchodzą w niepamięć, kiedy nadchodzi nowy dzień, bo łóżko i kołderka są o wiele silniejszą mocą.

Jednak kolejnym problemem, jest moja wcześniej nie umówiona wizyta, która po dłuższym zastanowieniu wydaje mnie się odpowiednia, zwłaszcza, że będę pytać o wolny boks. A raczej takie sprawy trzeba zapowiadać wcześniej.

W ostateczności będę liczyć na pomoc Kordiana, jeśli moja wielka improwizacja rodem z ,,Dziadów” Mickiewicza zawiedzie.

Kiedy jestem już pod stajnią, pojawia się kolejny problem. Gdzie go znaleźć? O ile jest w stajni, bo tego w sumie nie wiem. Okej, jednak teraz dochodzę do wniosku, że wcześniejsze zawiadomienie o wizycie, nie byłoby złym posunięciem. W końcu, lepiej zapobiegać niż leczyć, chociaż nie wiem, jak to ma się do obecnej sytuacji. Ale pomyślmy przez chwilę, znajduje się tutaj nieznana przeze mnie liczba boksów, hale, pastwiska, biuro, do którego chyba wolę nie udawać się w pojedynkę, oraz siodlarnia. Chyba, że jest jeszcze coś, o czym nie wiem czy zapomniałam, ale wątpię.

Powoli zmierzam przed siebie, zaglądając do każdego boksu po kolei. Jednak oprócz świecących w nich pustek, czy znajdujących się koni, nie widać żadnej duszy człowieczej. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiała do niego napisać, bo nie zamierzam tracić całego dnia na poszukiwaniu jednostki. Właśnie…

Czemu ja tego nie zrobiłam na początku? Dlaczego uprzykrzam sobie do tego stopnia życie?

Szybko wyjmuje z nerki telefon i pisze krótką wiadomość, gdzie jest, bo potrzebuje się spotkać. Włączam na końcu dźwięki, aby nie przegapić nadchodzącej odpowiedzi. Przy okazji, mogę jeszcze zapytać jakiegoś przechodzącego człowieka, czy w ogóle go dzisiaj widział. To też sporo ułatwi.

-Przepraszam?- zaczynam, wchodząc głębiej do siodlarni, bo akurat jest pomieszczeniem znajdującym się najbliżej, i w którym akuratnie są ludzie.- Widzieliście gdzieś Kordiana? Bo nie mogę go nigdzie znaleźć.

-Niestety, ale nie.- odpowiada mi obca niebiesko włosa dziewczyna, wzruszając ramionami.- Może ktoś inny…

-O czym ty mówisz?- wtrąca się chłopak, wydając się szczerze zdziwionym.- Przecież mijaliśmy się z nim kilkanaście minut temu.

-Tak? To najprawdopodobniej tego nie zapamiętałam.

-To gdzie jest?- pytam, dopóki nie starają się zagłębić w temat rozmowy głębiej.

-Mówił, że idzie na tyły, ogarniać coś przy sianie, czy coś w tym stylu. Nie skupiałem się za bardzo.- tłumaczy, wskazując mi lewą ręką dany kierunek.

-Nie szkodzi. To już wiele daje. Dzięki za pomoc.- mówię, wychodząc z pomieszczenia.

-Spoko.

Zmotywowana zmierzam w podanym kierunku. Nie układam sobie za bardzo przebiegu rozmowy w głowie, bo po co? Lepiej iść na żywioł.

Szybkim krokiem wchodzę na pustą przestrzeń, rozkładając się na boki. Jakoś nie uśmiecha mi się wchodzić głębiej i oddawać się w ręce alergii.

-Kordian! Jesteś tutaj!?- krzyczę, obserwując możliwe ruchu na wysokościach.

Chociaż czekaj…

To nie mam sensu. Dlaczego miałby wchodzić na górę i narażać na niespodziewany upadek? W ogóle, dlaczego miałby tutaj przychodzić? Przecież bez osoby nadzorującej, za wiele by nie zdziałał. Nie, że w niego wątpię, ale zdaje mi się to absurdalne. No bo spójrzmy przez chwilę logicznie. Dlaczego osoba niewidoma, miałaby się bez wyraźnego powodu zapuszczać w miejsca, w których za wiele nie zdziała? To bez sensu.

A nie czekaj…

Najpewniej stałam się teraz ofiarą jakiegoś nieśmiesznego żartu. Doprawdy, idealne wykorzystanie sytuacji.

No nic, pozostaje mi jedynie udać się do biura i starać się załatwić sprawę, jak najlepiej w pojedynkę. Chociaż może to być ciężkie, patrząc na to, że już wcześniej, podczas przygotować na zawody, do których wolę apropo w pamięci nie wracać, było ciężko coś ugrać. W ostateczności posłużę się argumentem na dodatkowy, podwójny zarobek. Może starczy, bo mało kto odmówi większych sum, prezentowanych w gotówce.

Ciężko wzdycham, przed zapukaniem do drzwi. Jednak już po kilku sekundach słyszę odpowiedź zwrotną.

-Dzień dobry.- mówię, zmierzając do biurka.

-Dzień dobry, w czym mogę pomóc?

-Bo wie pani, mam taką sprawę.- zaczynam, siadając na krześle.- Przyjaciółka potrzebuje wolnego boksu. I ja wiem jak to brzmi, ale naprawdę chodzi mi o przyjaciółkę. I jesteśmy ciekawe, czy byłaby pani chętna, o ile istnieje taka możliwość, na przetrzymanie dodatkowego konia. Oczywiście, wszystkie sprawy związane z pieniędzmi zostaną unormowane.

-Poczekaj, powoli, bo nie jestem pewna, czy dobrze rozumiem.- mówi, wystawiać przed siebie rękę, a drugą przykładając do czoła.- Czyli jest wam potrzebny boks?

-Tak, dokładnie o to nam chodzi.

-A na jaki czas?- pyta, stukając w klawiaturę.

-To mamy bliżej nieokreślone. Bo wie pani, wynikła taka sytuacja w stajni, że dalsze przetrzymywanie tam konia, jest aktualnie niemożliwe.

-Jakieś większe zniszczenia?- patrzy na mnie przenikliwie, a ja chwile analizuje sytuację.

-Tak. Można tak powiedzieć.

-Macie szczęście, bo z tego co widzę, to powinniśmy mieć jeden wolny. Tylko trzeba go wcześniej przygotować…

-Możemy to zrobić. Nie widzę problemu.- zapewniam, niegrzecznie wcinając jej się w wypowiedź, na co posyła nie wrogie spojrzenie.- Przepraszam.

-Wracając to tematu, myślę, że za maksymalnie dwa dni będziecie mogły go przyprowadzić. Ogarnięcie podwózkę, czy…

-Instruktorko Melanio,- odzywa się chłopak, wchodząc bez pukania do pomieszczenia.- bo z Kordianem jest coś nie tak.- mówi, a ja momentalnie obracam się w jego stronę.

-Co dokładnie?

-Nie wiem, ale jest nieprzytomny. Możliwe, że ktoś uderzył go czymś ciężkim w głowę.

-Gdzie jest?- pyta, wstając, co i ja wykonuje.

-Z tyłu, przy sianie. Znaleźliśmy go z chłopakami między stogami.

-Ktoś coś widział?

-Nie, jedynie niektórzy mówili, że w okolicy kręciła się jakaś dziewczyna. I bardzo podobna do tej tutaj.- mówi, wskazując na mnie palcem. Że co proszę!?

Stoję w miejscu, czując, jak wszystkie spojrzenia kierują się na moją osobę.
*
*
*
*
~EssiLora~

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 22, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Życie Toczy Się Dalej [ZAWIESZONE]Where stories live. Discover now