Księga II

226 16 2
                                    

Słowacki Pov. 

Tego dnia otwarłem oczy i już wiedziałem... nie przetrwam na trzeźwo. Nie wiele myśląc wstałem z łóżka i zabrałem z podłogi ubrania które zostawiłem tam dzień wcześniej. Zebranie się nie zajęło mi wiele, wyszedłem więc do szkoły z nadzieją że zdążę jeszcze zrobić zakupy w żabce. 
Kiedy już udało mi się kupić 2 harnasie i brzoskwiniowego liptona poszedłem do spokojnego zaułka by tam na spokojnie zapalić. W tej chwili poczułem dziwną frustracje, dobrze mi znaną... czułem ją wcześniej. Wiele lat wcześniej. Zrezygnowany usiadłem na schodach za sklepem i otwarłem liptona. Moje autoodtwarzanie na spotify postanowiło wyjaśnić mi skąd nostalgiczne uczucie, poprzez puszczenie dobrze mi znanej piosenki Marka Grechuty- Niepewność.
-Mickiewicz ty chuju...- Powiedziałem sam do siebie i zrezygnowany odpaliłem wcześniej wyciągniętego szluga. 

Gdy zrozumiałem że się zreinkarnowałem, tym co odczułem była nadzieja. Nowe życie, nowa szansa by nie być tym drugim, tym gorszym. Nowe życie, bez Mickiewicza, bez wojen, w całkiem stabilnym kraju. Potem jednak zaczęło się wszystko jebać. Ponieważ okazuje się że Polska nie jest już potęgą, podniosła się z rozbiorów i stała się homofobiczną pizdą. Jej system szkolnictwa też jest zabawny patrząc na to z mojej perspektywy. Mimo to żyje mi się cudownie bez Adama. Niestety pod koniec wakacji mój ojciec  umarł więc moja rodzicielka postanowiła że przeprowadzka dobrze nam zrobi, no i teraz idę z miesięcznym opóźnieniem do klasy, ale myślę że będzie warto. 

Picie harnolda z lodoherbatą na pusty żołądek może i nie jest idealnym pomysłem, ale szczerze miałem to w głębokim poważaniu. Lepiej tak niż się stresować. Może poznam przynajmniej jedną osobę żeby nie gubić się w tej szkole...

"Czy ty masz przy sobie Harnolda?"

Kurwa- pomyślałem. Przecież to pismo i morda... irytujące. Czy to jakiś potomek tej kurwy? Na dodatek wygląda jak jeden z dresów -uśmiechnąłem się. Jeśli to jego potomek to współczuje mu niezmiernie zjebanych genów...

Tak jak myślałem, zagadały do mnie dziewczyny. Niestety nie rozmawiały o niczym ciekawym. Zrezygnowany chodziłem za nimi, aż na ostatniej lekcji jedyne wolne miejsce zostało koło emo dziecka. O dziwo całkiem dobrze się z nim rozmawiało. Wymieniliśmy się instagramami, ale jako że on był emo nie pił. Wiedziałem więc że drugiego harnolda też wypije sam. Znudzony wyszedłem ze szkoły i ruszyłem do parku niedaleko. Zaszyłem się w odkrytych w wakacje krzakach i na spokojnie dopiłem zawartość butelki, następnie otwarłem puszkę. Przy okazji paliłem szlugi, na moje nieszczęście jeszcze w poprzednim życiu miałem słabą głowę. Brak śniadania nie pomagał mojej sytuacji. 

Byłem wstawiony... po piwie. 

PeachTea | słowakiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz