Księga XII

144 15 45
                                    

Mickiewicz pov.

-Kurwa o co Ci chodzi?- zapytał Emil, a w jego głosie wyczułem nutkę zaniepokojenia.

- Nic, nic...- wydusiłem z siebie.- Musze się tylko czegoś napić...

Kręciło mi się w głowie i czułem uderzenia ciepła. Zaczynało mi się kręcić w głowie. 

-Skąd ja Ci... Ok. Siadaj tu, zaraz wrócę.- wziął mnie pod ramie i usadowił na jakimś murku. -Podłóż se coś pod dupę, żebyś wilka nie dostał.

Emil z prędkością światła zniknął za jakimś rogiem. Zostałem sam pijany po środku kurwa niczego. Nie wiedziałem co dokładnie mi jest. Miałem wrażenie, że za chwilę dostane ataku panki a najgorsze w tym wszystkim było to, że to wszystko przez tego chuja. Spojrzałem na niego wtedy i pomyślałem jak bardzo go chce. "Ja pierdole, jestem pedałem..."

Po około pięciu kolejnych minutach spędzonych we własnym towarzystwie, zobaczyłem jak chłopak wraca w moją stronę. Ucieszyłem się na jego widok, a jeszcze bardziej na myśl, że czegoś się w końcu napiję. Mój uśmiech lekko zmalał w momencie, gdy zauważyłem, że zamiast wody Emil niesie flaszkę wódki. 

- Czyś ty do reszty ogłupiał chuju.- takimi słowami go przywitałem. 

-O chuj Ci znowu chodzi?- oburzył się chłop.- Tylko monopolowy był otwarty. 

- Ja pierdole czasami jak z tobą gadam mam wrażenie, że gadam ze Słowackim.- odpowiedziałem bezmyślnie. 

- Co? Czemu?- zapytał dziwnie podenerwowany.

- Taki sam z niego cymbał był jak z Ciebie.- odparłem zgodnie z prawdą. Słowacki to chuj. 

- A skąd ty to kurwa możesz wiedzieć pedale.- teraz to ja się wkurwiłem. 

- PO PROSTO TO WIEM I TYLE, ZAMKNIJ PIZDE.- uniosłem się, ale mimowolnie się zarumieniłem. Kurwa. 

Wkurwiony do granic możliwości Emil jednym ruchem otworzył butelkę i zaczął z niej pić jakby to była woda, albo ten jego zasrany lipton. Zmarnowany usiadł obok mnie, a ja odruchowo z nerwów się od niego odchyliłem, jednak zrobiłem to za szybko i zacząłem spadać. W momencie, gdy myślałem, że po raz kolejny tego dnia się wypierdole chłopak mnie złapał.

- I got you babe~ 

"O chuj. o kurwa, o chuj, o kurwa, ja pierdole, lelelelelelelelelelelle." 

Odchrząknąłem i wyprostowałem się. Siedziałem jak na szpilkach. Nie wiem jak siedzi się na szpilkach. Zaczęło mnie to bardzo zastanawiać, no bo jak się siedzi w dwudziestocentymetrowych szpilach.

- Ej, jak się siedzi w szpilkach?- zapytałem Emila, co chyba zbiło go tropu. 

- A po cholere Ci ta informacja, jeśli mogę wiedzieć?- Spojrzał na mnie jak na debila. 

- No bo się mówi "siedzieć jak na szpilkach", więc to znaczy jak, że masz dłuższe nogi i wadzą Ci jak pół metrowy chuj?- spojrzał się na mnie jak na debila premium, co się zgadza. Wykupiłem dożywotni pakiet. 

Bujnowłosy upił kolejnego łyka trunku wysoko procentowego. Przez moment wpatrywał się pusto przed siebie po czym powiedział.

- Chodźmy do mnie, moja mama ma szpilki. - upił kolejnego łyka. Alkoholik.

- Ok.- asertywność to moja mocna strona. 

Szliśmy spokojnie w ciszy. Wiatr lekko podmuchiwał nam w twarz. Już się uspokoiłem po moim pedalskim ataku paniki. Wóda jednak robi swoje, a jak tak szliśmy sobie to systematycznie opróżnialiśmy zawartość butelki. Po krótkim spacerku dotarliśmy pod blok Emila. Wpisał kod do klatki i już po chwili znaleźliśmy się pod drzwiami do jego mieszkania. Chwilę zajęło mu znalezienie kluczy, prawdopodobnie przez procenty we krwi, ale finalnie udało się dostać do środka. Mieszkanie od razu wydało mi się bardzo przytulne, choć zdziwił mnie brak świątecznych ozdób w domu. Mimo wszystko uznałem, że nie będę pytać. W końcu nie wiem jak tak właściwie doszło do tego, że Emil był wolny w Wigilię, plus z tego co zauważyłem oprócz nas nie było tu nikogo innego. "Może nie obchodzi Świąt. Who knows.." . 

PeachTea | słowakiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz