Rozdział 1

127 10 5
                                    

Paweł pov.

Była późna godzina, szczerze nie wiem która, bo rozładował mi się jebany telefon. Moje życie to pasmo porażek, jest usłane gównem, a nie różami. Cały ten dzień to było jedno wielkie pierdolenie z lasem. LOS CHCE ZE MNĄ GRAĆ W POKERA, RAZ MI DAJE, RAZ ZABIERA. W szkole chujowo, setki parszywych mord, które musiałem minąć na korytarzu szkolnym doprowadzały mnie do szału. Po tym pierdolniku spotkałem się ze znajomymi i na szczęście ta grupa Oliwii się do nas nie dopierdoliła. Trochę beka z typiary bo myśli, że ma u mnie jakieś szanse, a nie ma. Jej szanse są tak małe jak jej marne cycki, chociaż to by nie naprawiło jej krzywej mordy i okropnego, zgniłego charakteru. Nienawidzę tej dziewczyny, a odkąd zacząłem się jej podobać to najchętniej nie opuszczałaby mnie na nawet kurwa jebane 5 minut.

Wracałem powolnym krokiem przez Kraków, byłem zmęczony, ale nie chciało mi się wracać do domu. Nienawidzę siedzieć w domu, dlatego spędzam tam jak najmniej czasu.

Pogoda była przepiękna w przeciwieństwie do jakiś dwóch drących japę debili. Byłoby tak idealnie to nieeeee kurwa, najlepiej drzeć się tak, że słychać Cię z drugiego końca parku. Przyśpieszyłem lekko, aby jak najszybciej ominąć tych patusów. Miałem kompletnie na nich wyjebane ale i tak mimowolnie spojrzałem w ich stronę i w tym momencie prawie się wyjebałem z szoku jaki przeżyłem. Zobaczyłem jebanego Roberta i jebanego Emila siedzących przed jakąś azjatycką herbatą, śmiejących się razem. ROBERT I EMIL RAZEM. OBOK SIEBIE. O B O K S I E B I E.

Trafiłem akurat na moment, w którym gdzieś poszli. Podszedłem do miejsca, w którym jeszcze przed chwilą byli, obróciłem się w stronę azjatyckiej herbaty i złapałem kontakt wzrokowy ze sprzedawcą, który stał za ladą. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to ten emo chłopak, który chodzi z nami do klasy. Kolejną rzeczą jaką sobie uświadomiłem było to, że skoro przez cały czas tam stał to musiał widzieć Roberta i Emila, dlatego też postanowiłem do niego zagadać.

-Heej... - Powiedziałem, wchodząc niepewnie do mini kawiarenki.

-Jeśli chcesz spytać o tych dwóch to też nie wiem o co chodzi, ale ewidentnie między nimi buja.- odpowiedział pewnie i bez zastanowienia.

-Ohh ymm... okej, to dzięki? I guess.- odpowiedziałem nie do końca wiedząc co innego powiedzieć. Szczerze onieśmieliła mnie jego pewność siebie. Nie spodziewałem się takiej dominacji po takim emosie.

-Chcesz darmową herbatę i poplotkować o tych dwóch pedałach?- zapytał na kompletnym wyjebaniu. Chyba zaczynam lubić sposób bycia tego człowieka.

-Jasne.- no cóż, jak za darmo to oczywiście, że biorę.  

Poprosiłem o herbatę matcha na mleku sojowym (ja w przeciwieństwie do mojej nietolerancji laktozy jestem dla niej bardzo tolerancyjny). Kamil, bo tak ma na imię ten emos, przygotował dla nas picia i usiedliśmy za ladą na plastikowych krzesłach.

-A więc...- zacząłem niepewnie po chwili niezręcznej (a przynajmniej dla mnie, bo Kamil nie wyglądał na ani trochę wzruszonego całą tą sytuacją) ciszy.

-Oni ewidentnie kręcą ze sobą. - odpowiedział znów bardzo zdecydowanie.

-Co ty mówisz, oni się nienawidzą. - zaprzeczyłem, bo doskonale znałem Roberta i jaki był wobec Emila. Znaczy tak mi się wydawało, że go dobrze znam, ale po tym co zobaczyłem to szczerze już sam nie wiem.

-Enemies to lovers czy jakoś tak.- kocham tego człowieka.

-Wtf, oni? Nie widzę tego tak szczerze. - Ci ludzie mam wrażenie, że niedługo skoczą sobie do gardeł, ale zobaczenie ich jako para byłoby naprawdę ciekawe.

-Chcesz zawiązać sojusz i spiskować przeciwko tym dwóm gejom, żeby się zeszli?- wyjechał z tym tak nagle, że aż się prawie udusiłem tą pyszną matchą. Już jedną nogą w grobie byłem.

-Chcę i to bardzo.- pomimo początkowego szoku zgodziłem się bez zastanowienia. 'Bardzo, ale to bardzo chcę zobaczyć tą dwójkę razem na kobiercu ślubnym'.

Podaliśmy sobie ręce w geście zawarcia rozejmu i dokończyliśmy pić coś co ponoć nazywa się bobą. Muszę przyznać, że nie piłem w życiu nic równie dobrego jak to. Po tym jak dokładnie opisał mi całe to spotkanie Roberta i Emila wywiązała się między nami dyskusja na temat Witkacego i jego twórczości. W skrócie: typ był ostro popierdolony. Okazało się, że razem z Kamilem mamy bardzo podobne spojrzenie na świat, a z zewnątrz wyglądamy jak całkowicie dwa różne żywioły. W sumie ekscytowałem się na myśl o wspólnym spiskowaniu przeciwko tym dwóm gołąbeczkom. Chyba życie nie jest na tyle spierdolone jak myślałem, że jest.

--------------------------------------------------------------

Ohajo widzowie, ten rozdział taki krótki, bo na razie chcieliśmy powoli zacząć wprowadzać jakiś poboczny wątek, szczerze liczę, że Wam się spodoba, ponieważ mamy dużo pomysłów na tą dwójkę. Bierzcie i czytajcie albowiem jest to rozdział ode mnie. Dziękuję za uwagę i nie bierzcie już nigdy na serio nas gdy mówimy, że rozdziały będą częściej i regularniej bo nie będą XD

Teraz napisałem ten rozdział bo wracam  PYCIĄĄĄĄĄGIEM z gdańsk city uwu, a nad ostatnimi dwoma rozdzdailami tymi długimi to pracowaliśmy wspólnymi siłami podczas 8godzinnej drogi do gdańsk city XD

BTW WAŻNE INFO JEBLISMY SIĘ Z IMIENIEM EMOSA I POCZĄTKOWO BYŁO JORDAN ALE ZMIENILIŚMY NA KAMILEK I Z TEGO CO MI WIADOMO JUŻ W TYCH WCZESNIEJSZYCH ROZDZIAŁACH POPRAWILIŚMY NA KAMILEK, KC I SORKA ZA POMYŁKE, ALE WOLIMY IMIE KAMIL XDD


PeachTea | słowakiewiczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz