Rozdział 7

13 2 0
                                    

Per. Hubert

  Postanowiłem że gdy wysiądę spróbuje szybko znaleźć szatynowego chłopaka z grzywką i czarnych oprawkach, i sprawić mu niespodziankę zachodząc go od tyłu.
  Lecz zamiast go uszczęśliwić, to sprawiłem że się chłopak przestraszył, jednak szybko się uspokoił zobaczywszy że to ja.

-Cześć Damian, cieszę że wreszcie się widzimy
-Też się bardzo cieszę z tego samego powodu- zarzuciłem kiedy Karol w między czasie mnie przytulił.

  W moment moje serce stopniało z postępu szatyna.
  Po dłuższym przytulasu, i małą kłótnią kto weźmie walizki, oczywiście szatyn postawił na swoim i wziął moją walizkę w rękę, a mnie zarzucił na ramię jakbym nie był w stanie sam chodzić i zaraz miałbym gruchnąć na ziemię i zrobić sobie krzywdę jak małe dziecko.
  Gdy już dotarliśmy do samochodu szatyna, odłożył moją walizkę do bagażnika w czarnym fiacie, niestety nie pamiętam z którego rocznika jest ten samochód, a mnie usadowił na przodzie na miejscu pasażera, a sam usiadł na miejscu kierowcy, zapieliśmy pasy i razem pojechaliśmy do domu zwanego "bazą".

*na miejscu*

  Gdy już dotarliśmy na miejsce, wysiadłem z samochodu jak poparzony i pobiegłem w stronę drzwi nie mogąc się doczekać wejścia do środka.
  Jak zawsze Karol musiał się ociągać z otworzeniem drzwi, bo jak on mawia, "nie mam 10 rąk, żeby móc robić wszystko na raz".
  Po tym jak w końcu chłopak raczył otworzyć drzwi i mnie wpuścić do środka poszedłem żwawym krokiem w kierunku kanapy z zamiarem zajęcia jej całej.
  Szatyn podążył tymi samymi krokami co ja, lecz zamiast usiąść na drugim końcu to położył się na mnie, starałem się przez to nie walnąć buraka, lecz chłopak to zauważył i stałem się jeszcze bardziej czerwony.

-Co się stało Hubiś? Nie wygodnie? - spytał szatyn który przybliżył mój podbródek do swojego.

  Leżałem jak wryty, nie wiedziałem co odpowiedzieć, czułem że jestem rozpalony na twarzy, tak rozpalony że aż mnie piekła twarz widząc z bliska piękne błękitne oczy swojego PRZYJACIELA.
  Nie wytrzymałem i zrzuciłem na podłogę chłopaka oznajmując:

-Ciężki jesteś deklu, prawie mnie udusiłeś swoim wielkim cielskiem
-A już tak wygodnie mi się leżało, patrząc w twe oczy Damian.

,,W twe oczy"?, specjalnie się na mnie położył żeby patrzeć mi w oczy? Nie to się dzieje...
Uznaje to za kolejny żart od strony Karola, wstaje z kanapy i idę do łazienki w celu ochłonienia oraz pozbycia się czerwieni ze swojej twarzy.

*po 15 minutach*

  Trochę mi zajęło opanowanie wypieków na twarzy, lecz w końcu się udało.
  Kiedy wyszedłem z łazienki zauważyłem że nie ma Karola, zajrzałem do kuchni i też go nie było, postanowiłem zajrzeć na drugie piętro, całe szczęście znalazłem chłopaka w swoim pokoju, przed wejściem zapukałem z grzeczności, w końcu to ja byłem u niego w gościach.

-Hej, mogę wejść?
-Jasne - zauważyłem u niego smutek na twarzy, ewidentnie coś się stało, możliwe że to przez tamtą akcje na dole.
-S-Słuchaj, przepraszam za to że Cię zrzuciłem z kanapy, nie chciałem sprawić Ci przykrości
-Ee? Aaa, nie szkodzi, nic się nie stało- widać że coś jest jednak na rzeczy.

  Usiadłem na łóżku Karola, naprzeciwko niego żeby móc coś wyczytać z jego pięknych oczu.
  Położyłem swoją dłoń na jego ciepłym policzku, dopiero w tamtej chwili chłopak odwrócił wzrok w moją stronę.
  Przez jakiś czas tak siedzieliśmy, wpatrzeni w nasze oczy, w końcu odważyłem się pierwszy coś powiedzieć żeby zabić tą ciszę między nami.

- Czy wszystko w porządku?
-... - nic nie odpowiedział.

  Siedzieliśmy tak jeszcze parę minut, aż w końcu zrobiłem coś czego sam się nie spodziewałem zrobić.
Po woli przybliżyłem się do Karola, byliśmy tak blisko siebie że czułem lekki powiew jego oddechu, aż w końcu delikatnie połączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.

Wcześniej był TYLKO przyjacielem, teraz kimś więcej... ❤️Where stories live. Discover now