Rozdział 8

11 2 0
                                    

Per. Karol

- Czy wszystko w porządku?
-... - nic nie odpowiedziałem, siedziałem cicho skulony.

  Nagle poczułem wargi blondyna na swoich, nie wiedziałem co zrobić, on mnie... pocałował?
  Nie mogłem w to uwierzyć, chłopak w którym się zakochałem pocałował mnie.
  Siedzieliśmy tak chwilę, lecz zamiast oddać pocałunek odepchnąłem chłopaka zszokowany, zmierzyłem go całego wzrokiem i wybiegłem z pokoju zostawiając chłopaka samego, potem wybiegłem z domu, starałem się uciec jak najdalej, biegnąc przed siebie z myślą co się chwilę temu stało.
  Byłem zaskoczony, zdezorientowany, zły, ale zły byłem na siebie, to co zrobiłem, jak potraktowałem chłopaka w którym jestem zakochany, zostawiłem go samego w domu.
  Mogłem oddać pocałunek, wyznać mu że go kocham, ale nie zrobiłem tego, uciekłem i go zostawiłem, potraktowałem go tak, jakbym sam nie chciał być potraktowany.
  Nagle się zatrzymałem, spojrzałem przed siebie, odwróciłem się i pobiegłem z powrotem do domu, powiedzieć Hubertowi jak bardzo go kocham, a tamtą moja reakcja to było nieporozumienie, i wcale tak nie chciałem zareagować.

*dłuższy bieg później*

  Byłem już pod domem, szybko do niego wbiegłem zostawiając za sobą drzwi otwarte, rozejrzałem się po parterze, nie ma go, wbiegłem schodami na górę, tam też go nie znalazłem, poszedłem do swojego pokoju w celu znalezienia go, tam również go nie było.
  Dom był pusty, sprawdziłem jeszcze czy jest walizka którą blondyn wziął ze sobą, lecz też jej nie znalazłem.
  Postanowiłem do niego zadzwonić, lecz to na marne, ma wyłączony telefon.
  Czułem jak słone łzy delikatnie spływają mi po policzkach, próbowałem się uspokoić lecz tylko rozpłakałem się na dobre, zraniłem osobę którą sam pokochałem, i teraz ta osoba odeszła na dobre.
  Nie wiedziałem co dalej robić, tylko usiadłem, skuliłem się, i płakałem jak małe dziecko, nie wiedząc jak dalej postąpić.
  Nagle zadzwonił mój telefon, szybko odebrałem z nadzieją że do Hubert, jednak się myliłem, był to Marcin, opowiedziałem mu co się stało, on w zamian zaproponował że razem go poszukamy gdyż był wtedy w Warszawie w mojej okolicy, więc po kilku minutach samochód mojego przyjaciela był pod domem, wsiadłem do niego i razem pojechaliśmy szukać Huberta.
  Na początek rozglądaliśmy się po okolicy non stop dzwoniąc do naszego przyjaciela, lecz wciąż miał wyłączony telefon, coraz bardziej się o niego martwiłem.
  Po drodze Marcin jeszcze wypytywał o różne rzeczy związane między mną a Hubertem.

-Od jak dawna kochasz się w Hubercie?
-Od dłuższego czasu, tak z 3 lata, może nawet i 4- zauważyłem że Marcin mocniej zacisną dłonie na kierownicy.

  Już więcej się do siebie nie odzywaliśmy, jedynie chłopak rzucił że sprawdzimy dworzec, na co tylko kiwnąłem głową na zgodę.

*na dworcu*

  Żwawym krokiem ruszyliśmy w stronę peronów, w między czasie oboje dowiedzieliśmy się że pociąg do Bielska ma przyjechać za 5 minut, to była walka z czasem, biegliśmy, a bardziej ja biegłem bo Marcina gdzieś zgubiłem w tłumie.
  W czasie biegu zrodziły się w mojej głowie dwa pytania, "czy zdążę i zatrzymam Huberta przed podjęciem takiej decyzji?", "czy jednak nie zdążę i stracę go na zawsze".
  To była walka z czasem gdzie sekundy mijały zbyt szybko.
  Szybko wbiegłem na peron i zacząłem badać tłum w poszukiwaniu ukochanego, w końcu po dłuższej chwili go zauważyłem, zauważyłem także podjeżdżający pociąg który zaraz ma się zatrzymać.
  W tym momencie liczyły się tylko sekundy...

Wcześniej był TYLKO przyjacielem, teraz kimś więcej... ❤️Where stories live. Discover now