♣︎2♣︎

1.1K 60 43
                                    

Ostatnie trzy tygodnie były dla Willa niespodziewanie spokojne. Aż nazbyt spokojne.

Wyczyścił głowę z myśli i bezmyślnie wykonywał wszystkie polecenia Wiktora. Bezmyślnie, ale dokładnie. Tak dokładnie i tak idealnie, jak tylko mógł. Nie dostał żadnej większej kary, co nie znaczyło oczywiście, że nie wychowawca ani razu nie strzelił mu kopniaka.

Wiktor nie skrytykował go ani razu. Nie tak porządnie w każdym razie. Nie miał się zbytnio do czego przyczepić, ale i tak coraz to znowu znajdował jakieś drobne pomyłki. Bardziej w stylu niepoprawnej postawy ciała, zgarbionej sylwetki, niżeli niepoprawnego zachowania.

Wiktor kilka razy go nawet pochwalił. I to było właśnie strasznie dziwne. Przerażające. Chociaż w jego głosie brzmiała duma, z jaką inżynier mówi o swoim nowym, udanym dziele, Will i tak czuł nieuzasadniony niepokój. Przeczuwał, że coś może być nie tak. Było jakoś za spokojnie.

Gdy Wiktor przyszedł po niego dzisiaj, Will już czekał, stojąc na baczność przed drzwiami. Nie miał pojęcia, czego mógł się spodziewać. Jedyne co wiedział to to, że aukcja miała odbyć się niedługo. Za tydzień albo może nawet za kilka dni. Wychowawca nie raczył go powiadomić o konkretnej dacie.

W każdym razie to miało być niedługo. I właśnie dlatego nie mógł tego spieprzyć. Wiktor posłałby go prosto to kostnicy. A jeśli nie prosto tam, to jego śmierć byłaby długa i bolesna.

Przez większość życia chłopaka nauczyciel robił wszysyko, by jak najlepiej, w jego mniemaniu, oczywiście, go  ,,wychować". Poświęcił na to  osiem lat swojego życia. ,,Oskar" miał być jego najlepszą inwestycją. Jego celem było sprzedanie go za jak najwięcej. A im więcej niewolnik umiał, tym wyżej był wyceniany. No i podobno chłopak był całkiem urodziwy. Wiktor wspomniał o tym kilka razy, ale Will dużo częściej słyszał od niego: ,,ty obrzydliwy szczurze".

Chłopak doszedł do wniosku, że w takim razie ktoś go będzie wyceniał. Nie wiedział kto, ani w jaki sposób. Informacje o tym, co się dzieje dookoła niego były luksusem, na który nie było go stać.

Wszystko musiało pójść gładko do dnia wyceny i licytacji. Musiało. Nie było innej opcji. Nawet najmniejsze potknięcie podczas sprawdzania jego umiejętności skończyłoby się tragicznie. I chociaż nigdy nie cieszył się życiem, nawet nie umiał się nim cieszyć, nie miał ochoty jeszcze umierać.

Zawiasy w drzwiach głośno zaskrzypiały, kiedy mężczyzna wszedł do pokoju. Will spojrzał na niego obojętnym wzrokiem, przybierając jak zwykle maskę aż wręcz nienaturalnego spokoju.

— Dzień dobry, Panie.

— Oskar — burknął Wiktor z papierosem w ustach. Zapach dymu wypełnił cały pokój chłopaka. Will ledwo powstrzymał się, by się nie skrzywić. Nie znosił tego zapachu, strasznie od niego chciało mu się kichać.— Jak nieprzyjemnie cię widzieć.

Will miał wielką ochotę powiedzieć ,,nawzajem", ale nie otworzył nawet ust.

— Idziemy.

Mężczyzna odwrócił się i wyszedł przez drzwi. Will posłusznie podreptał za nim.

— Dzisiaj mamy ważny dzień, Oskar. Wiesz dlaczego?

Will zauważył, że Wiktor miał podejrzanie dobry humor; w jego ciemnych oczach połyskiwały jakieś iskierki. Wyglądał też jakoś porządniej niż zwykle. Jego włosy nie były tłuste, a krawat dobrze zawiązany. Oprócz papierosowego dymu można było od niego wyczuć takżr lekką nutkę wody kolońskiej.

— Dlaczego, Panie?

— Dzisiaj zobaczymy, ile jesteś warty — powiedział mężczyzna nieco śpiewnym tonem. — Na pewno dużo szmalu, dużo, dużo...

Kwiaty z twojego ogrodu || BoyxBoyWhere stories live. Discover now