🚷Rozdział 33🚷

70 3 0
                                    

Wojna trwała i okazała się trudniejsza nie przypuszczali. Hela wybudowała sobie kamienny tron, o wiele wygodniejszy niż poprzedni. Na tamten moment nic nie wskazywało aby chciała go opuścić. Nie znali powodu dla którego wolała tam zostać, mogli jedynie podejrzewać, że wciąż obmyśla plan lub na coś czeka.
Chroniła ją całą armia dawnych żołnierzy. Nie liczyli dokładanie, nawet F.R.A.I.D.A.Y. nie była w stanie określić ilu trupów zagrażało ich życiom. Było ich mnóstwo. Bronili swojej Pani oraz królowej tak dobrze, że długo nie mogli posunąć się do przodu chociażby o metr. Steve ośmielił się stwierdzić nawet, że na miejsce każdego zabitego ponownie umarlaka pojawiło się pięciu następnych i na dodatek silniejszych.
Dzielnie walczyli. Mimo poprzedzającej myśli o braku końca.
Odpoczywali na pokładzie statków parami, tak by jedna osoba mogła chronić ta drugą. Na ich szczęście żołnierze Heli nie znaleźli miejsca w którym wylądowali, dzięki temu wciąż było tam względnie bezpiecznie.

- Nie damy sobie rady - powiedziała Natasha schodząc z Thorem na przerwę.

- Boje się, że możesz mieć rację. Ona jest za potężna. Od dwóch dni walczymy z jej sługami, co będzie kiedy dojedziemy do niej ? Jest za silna i... I przyznaję to z ogromnym żalem lecz nie uda nam się jej pokonać. Nie samym.

- Powiedz mi wszystko co niej wiesz. Może gdzieś ukrywa sie jakiś szczegół, coś co pomoże w jej pokonaniu. Spotkałam w swoim życiu wielu złych ludzi i każdy z nich miał swój słaby punkt. Wiesz taką Achillesową piętę.

- Sęk w tym, że nie ona nie jest człowiekiem, a Achillesa można pokonać na wiele różnych sposobów, wcale nie jest taki silny jak o sobie mówi.

Zaśmiała się tylko na te słowa mając ogromną nadzieję, że blondyn żartuje i nie walczył z innym bogiem.

- Może w takim razie potrzebujemy pomocy kogoś twojego pokroju...

- Może, idź się przespać - przerwał jej i poklepał po plecach z sztucznym uśmiechem na twarzy wprost wrzucił ją do środka. - Musisz mieć siły więc proszę, nie myśl już o Heli.

Kiwnęła tylko lekko głową i weszła do środka. Była mocno zmęczona nie miała już ochoty na jakiekolwiek dyskusje.

On sam usiadł na schodach prowadzących na statek i myślał o tym co powiedziała mu Romanoff. Zatęsknił za siostrą. Miał nadzieję, że wszystko z nią w porządku.

Skrzywił się lekko czując kujący ból w nadgarstku. Przez zmęczenie zapomniał co ono oznacza. Siedział lekko masując bolące miejsce dopóki kłócie nie ustało. A ustało tak nagle jak się pojawiło.

Na jego usta wszedł mały, szczery uśmiech. Patrzył się na rękę powstrzymując łzy szczęścia jakie uzbierały się w jego niebieskich oczach.

- Val, mam pewien pomysł. Pozwól tu na chwilę, to się z nim tobą podzielę - powiedział do słuchawki..

Asgard.

Siedział w celi myśląc o siostrze. Nie mógł uwierzyć, że coś zagraża jej życiu, a on nie mógł nic zrobić. Nie mógł jej ochronić ani uratować. Nie mógłby jej nawet pożegnać. Przeprosić ten ostatni raz. Nie udowodnił by jej już niczym, że nadaje się na barta.

Dużo różnych zakończeń pojawiało się w jego głowie. Każdy możliwy scenariusz jego następnych lat, miesięcy, tygodni, dni, godzin i minut. Każdy pomijając ten który właśnie się spełniał.

Jedna ze ścian zniknęła lecz za nią nie zauważył brata, siostry ani nawet matki czy choćby strażnika. Stała tam czarnowłosa dziewczyna ubrana w biało niebieski kombinezon z kilkoma białymi znakami namalowanymi na twarzy.

- Czyżby nasza ostatnia Valkiria przestała zapijać smutki i wróciła do pracy ? - spytał z cwanym uśmiechem na ustach.

- Chodź - warknęła mało przyjemnie wskazując dłonią na korytarz. Zdziwił się tylko ale wyszedł powoli uważając na obrożę. Szli w ciszy w trochę niezręcznej ciszy. Loki oczywiście chciał się odezwać lecz jego siły były na wyczerpaniu, a jeszcze nie wiedział co go czeka dlatego postanowił przemilczeć podróż. Co bardzo spodobało się Valkirii.

Miała chwilę wytchnienia. Chociaż krótką chwilę bez walk i narażania życia. Małą, króciutką przerwę wymuszoną przez Thora. Źle się z tym czuła zostawiając przyjaciół lecz to mogło pomóc.
Zaprowadziła go do sali tronowej gdzie czekał na nich Odyn siedzący na swym królewskim krześle.

- Ojcze - zaczął nie wiedząc jak ma się zachować tamtej chwili. Schylił głowę w pokłonie nie mając już energii na pokazywanie swoje dumy. Jakoś przeszła mi chęć wywyższania się i nie za bardzo wiedział jak to się stało. Może rozmowa z matką, może ostatnie spotkania z siostrą lub świadomość, że Lisa leży gdzieś tam w świecie walcząc o życie. Podobało mu się to. Będąc takim miał jakiekolwiek szanse na uzyskanie wybaczenia.

- Milcz i słuchaj. - Jego głos był szorstki i ostry, a rozkazujący ton przyprawiał o dreszcze. - Na Midgardzie ludzcy herosi wraz z Thorem walcząc z Helą. Thor przysłał tu Valkirię właśnie po ciebie, uważa on że twoja pomoc może się im przydać. Pytanie brzmi tylko czy....

Przerwał mu huk upadającego ciała. Lokiemu zdjęto obrożę, czując się nienaturalnie lekko opadł bezwładnie na ziemię tłukąc się przy tym.

- To nic.... To nic - wysapał próbując się podnieść. - Mów dalej, słucham cię uważnie, zaraz też wstanę. Dajcie mi jeszcze tylko chwilę. Sekunda i będzie dobrze.

- W takim wypadku pytam cię czy chcesz zejść na Midagrdu i pomóc w walce z Helą?

Słysząc tych kilka słów uśmiech objął jego twarz mimowolnie. Czyli mu trochę ufali, przyszli do niego po pomoc już drugi raz. To musiało coś znaczyć. Musiało, prawda ? Zaczęli już brać na poważnie jego osobę, może nadal będą go kontrolować ale przynajmniej ich nie stracił. Wciąż wierzyli, że gdzieś tam w nim może być ukryte dobro, chociaż on w to nie mógł uwierzyć.

- Jeśli w twojej pustej głowie pojawi się pomysł zdrady - kontynuował kiedy czarnowłosy milczał wchodząc w świat myśli. - Czy ponownej próby zawładnięcia Midagrdu to pozostawię cię do dyspozycji tamtejszym służbom. A z informacji które przekazał mi mój syn człowiek znany jak Iron Man ma do ciebie ogromny żal.

- Wszystko rozumiem i zgadzam się - odpowiedział pewnie. - Będę bronił Midagrdu.

- Więc Valkiria zaprowadzi cię na miejsce. Chcę ci jeszcze powiedzieć, że jakiekolwiek nie poświęcisz się dla obrony Ziemi nie zmieni to twojego wyroku. Robisz to dobrowolnie i charytatywnie. Bez żadnych korzyści dla ciebie.

- Tak podejrzewałem - uśmiechnął się słabo ale przy tym szczerze. - Zgadzam się, nawet jeśli mam po tym wrócić do celi lub zginąć, co też nie było najgorszym możliwym końcem, to zgadzam się na wszystko co pozwoli mi się z niej uwolnić choćby na jeden dzień.

- W takim razie proszę cię abyś tym razem nie narobił Asgardowi wstydu i zachował się tak jak przystało na wychowanego przeze mnie mężczyznę.

- Dziękuję - wyszeptał lecz ciemnowłosa nie pozwoliła mu dokończyć.

- Wybacz wasza wysokość - zwróciła się do króla. - Czas nagli.

- W takim razie ruszajcie. Zróbcie to co trzeba i wrócie




Krótki bo znów straciłam chęci do pisania.

Kochani jest was już 2tyś 🤯🥳 za co bardzo, ale to bardzo dziękuję 😘

Wiecie już też, że zaczęła się szkoła i mimo moich starań rozdziały mogą pojawiać się troszkę rzadziej nie byśmy tego chcieli 😓

Za rok maturka więc to nie będzie najłatwiejszy rok szkolny w moim życiu ale jakoś przeżyjemy? Prawda ?

Siostra - Loki LaufeysonWhere stories live. Discover now