🌊Rozdział 29🌊

76 3 1
                                    

- A co ty taki nie w sosie? - spytała Natasha widząc jak Tony stara się zatopić zmarnowany poranek w kawie.

- Umyłem zęby bitą śmietaną i zjadłem ciasteczka z pastą do zębów - odpowiedział patrząc na kobietę zażenowaniem w oczach i upił łyk czarnego napoju.

- Czyżby stażysta zaczął pokazywać pazurki ?

- Myślisz, że to on ? - zapytał nie dowierzając. Jakoś robienie średniego pokroju psikusów nie leżało jego zdaniem w naturze nastolatka. Po za tym wiedział, że chłopak zbyt się go boi by to zrobić. Chciał wykorzystać swoją szansę i nie zmarnował by tego głupimi żartami.

- Sama nie wiem. Kto inny dał by radę okłamać F.R.A.I.D.A.Y. włamać ci się do łazienki, i jest, prawdopodobnie, jedyną osobą w bazie która umie piec ciastka. Plus ten dowcip jest pokroju czternastolatka.

- Lub stu latka. Wiesz, ojciec opowiadał mi dawne historie przed snem, oczywiście jak bywał w domu, jak możesz się domyśleć nie było ich za dużo. Mniejsza o to, w jednej z nich wspomniał, że Steve oraz Backy zamienili pastę do zębów z bitą śmietaną... Niesamowity zbieg okoliczności, nie sądzisz? - zapytał odkładając kubek do zlewu. - Kto mi znów wrzucił fusy do zlewu ? To baza czy ośrodek dla aspołecznych troglodytów?

- Ja bym liczyła na to drugie. Jeśli już pytasz szczerze.

- Dzień dobry Panie Stark, cześć Nat.

- Hej, Pete - zaśmiała się rudowłosa na co Tony tylko skarcił ją wzrokiem. - Wyspałeś się ?

- Tak, to łóżko jest genialne. A propos Panie Stark widział Pan już mój projekt pokoju ? - spytał wsypując płatki czekoladowe do miski.

- Yhym - mruknął siadając na obrotowym krześle przy wyspie. - Załatwię ekipę i za tydzień pokój będzie gotowy. Jeśli masz jeszcze jakieś poprawki to radzę ci je szybko uwzględnić w planie.

- Ale ekstra. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.

Z podekscytowania przytulił się do Starka zapominając o całym respekcie jaki czuł do mężczyzny.

Natasha spojrzała się na nich z uśmiechem, podnosząc ze zdziwienia jedną brew.

Tego gestu się nie spodziewał. Nie odwzajemnił uścisku tylko poklepał chłopca po plecach. Był zaskoczony ale pozytywnie, zupełnie mu nie przeszkadzał ani nie irytował. Wręcz przeciwnie - czuł dziwne ciepło w miejscach w których go dotykał.

- Przepraszam - wyszeptał odskakując jakby Tony go poparzył.

Zarumienił się i schował w lodówce w poszukiwaniu mleka do płatków.

- Witam wszystkich w ten przecudny Midagrdzki poranek, kiedy słońce wzeszło na ziemskie niebo, ziemskie ptaki może i nie wygrywają utworów Beethovena jak te w mym cudnym złotym pałacu lecz starają się jak mogą i za to je podziwiajmy - zawołał Clint wbiegając do kuchni robiąc przy tym dziwne pozy. Za nim szedł Thor który tylko przewracał oczami na każde jego słowo.

- Wcale tak nie mówię - powiedział łapiąc go za ramiona.

- Czasami ci się zdarza - westchnął Natasha wzruszając ramionami. - No nie patrz się tak na mnie. Nie zawsze przecież.

- Ciesz się łuczniku, że mam dziś dobry humor. - Odmruknał nalewając sobie soku stojącego na blacie wyspy.

- No czy ty się słyszysz ? - spytał roześmiany Barton. - I powiedz mi, że ty nie wykorzystał byś takiej okazji to kawałów. Młody, wszystko w porządku? - zapytał patrząc na Petera.

- Tak, a co ?

- Bo zalewasz płatki śniadaniowe sokiem pomarańczowym - powiedział zdezorientowany Thor obserwując go z niepokojem.

Siostra - Loki LaufeysonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz