🎬Rozdział 36🎬

49 5 2
                                    

- Czyli się udało? - spytał James widząc z góry jak bogini śmierci leży na ziemi.

- Jeszcze nie - powiedział Loki obserwując jak delikatnie podnosi się jej klatka piersiowa.

Kobieta wyciągnęła rękę przed siebie i wypuściła ostania drzazgę kiedy Clint prosto w jej otwartą ranę na torsie wystrzelił drugą strzałę w nadziei, że ta załatwi sprawę raz na zawsze.

Loki podszedł do niej powoli i złapał za rękę. Chwilę później zamiast niej pojawił się czarny pył. Przypomniała popiół, spalony węgiel, na pewno nie człowieka ani tym bardziej boga. Była już niczym. Odrobiną kurzu - niczym więcej. 

- Pokonaliśmy ją! - krzyknęła zadowolona Lisa wskakując z radości na Rogersa. - Kompletnie nie wierzyłam, że to może się udać - przyznała szeptem co nie uchroniło jednak przez dźwiękiem w słuchawce. 

- Czy ty sobie żartujesz! - wrzasnął Sam. - Jak to nie wiedziałaś czy to się uda! 

- Nie ważne - wtrącił się Kapitan całując ukochaną. - Udało się, to jest ważne. 

- Wracajmy do domu - poprosił Vision obserwując jak Pietro zwija się z bólu na kozetce którą trzymali właśnie na takie sytuacje. - Musimy mieć lepsze zaplecze medyczne inaczej on umrze. 

- W takim razie już lećcie. Zaraz dołączy do was Kapitan i Rhodney. Wracajcie już do Nowego Jorku. Zawiadomcie doktor Helen, niech tam na was czeka, powiedzcie, że to o mnie chodzi, będzie wiedziała. 

Na polanie został Tony, Lisa, Thor, Loki, Banner, Natasha, Clint i Peter. Przekonani, że nastolatek czeka już na nich na statku zaczęli się pakować i sprzątać walce chcąc sprawić by nikt nigdy nie podejrzewał nawet wojny jaka się rozegrała. 

- Panie Stark - usłyszeli szept w słuchawkach należący do nastolatka. Był słaby i przerażony, jego głos drżał. 

Chłopak leżał na polanie i obejmował rękami krwawiący brzuch z którego  wystawała czarna drzazga. Bolał go i nie miał pojęcia co robić. Ledwo zdołał się odezwać . Był sam na środku pustego pola, gdzieś daleko, wykrwawiając się dosyć szybko sprawiając, że jego kostium robił się jeszcze bardziej czerwony.

- Panie Stark... Ratunku. - Jego głos robił się co raz słabszy. Z oczu lały mu się łzy. Cierpiał i tak strasznie się bał pamiętając o słowach Lisy dotyczących drzazg. 

- Pete! - wrzasnął Tony co odbijało mu się w głowie przez długi czas. - Gdzie ty jesteś dzieciaku?! - spytał wzlatując w powietrze. 

- Pomocy - wyszeptał tracąc resztki sił. 

Chwilę im zajęło znalezienie go. Pierwsza przy nim znalazła Natasha. Kiedy go zobaczyła i wiedziała już co się dzieje stres wbił ją w ziemię. Niczego się nie spodziewała, jeszcze nigdy nic jej tak nie zszokowało jak widok umierającego nastolatka w stroju Spider-Mana. Chwilę później byli już przy nim wszyscy. Tony uklęknął przy Peterze i najłagodniej jak mógł to zrobić w zbroi wziął jego głowę w dłonie. Z drugiej strony ukucnęła Lisa i złapała chłopca za rękę. Chwilę później otworzył zaciśnięte z cierpienia oczy i niepewnie rozejrzał się dookoła zatrzymując się na drzazdze wystającej z jego ciała. 

- Co się stało? - spytał cicho patrząc na Tonyego. 

- Z tego co widzę Lisa użyła swoich mocy. 

- Czy... Ja umrę? 

- Musimy wrócić do wieży jak najszybciej. Clint podleć tu szybko i blisko - poprosiła Lisa zaciskając mocniej dłoń na jego ręce. 

- Co się tam dzieje? - spytał Scott trochę zaniepokojony rozmowami które słyszał przez głośnik w uchu. 

- Powiedzcie coś - ponaglił Bucky kiedy nie uzyskali odpowiedzi. 

Siostra - Loki LaufeysonWhere stories live. Discover now